Selekcjoner uczestnika MŚ oskarżony o rasizm. I to na kilka dni przed wielkim turniejem

Selekcjoner reprezentacji Republiki Południowej Afryki, Hugo Broos, został zgłoszony do krajowej Komisji Praw Człowieka (SAHRC). Wszystko ze względu na rasistowskie i seksistowskie komentarze, których udzielał na temat swojego podopiecznego i jego agentki.
Przed kadrą narodową RPA pracowite miesiące. Już za 10 dni "Bafana Bafana" rozpocznie rywalizację na Pucharze Narodów Afryki od grupowego meczu z Angolą. W takim momencie ostatnie, o co mogliby prosić kibice tej reprezentacji, to afera z udziałem jej selekcjonera, Hugo Broosa.
Zjednoczony Ruch Demokratyczny, czyli mniejszościowa partia koalicji rządzącej Republiki Południowej Afryki, zgłosiła belgijskiego szkoleniowca do Komisji Praw Człowieka. Wszystko ze względu na udzielone przez niego obraźliwe komentarze wobec jednego z zawodników, Mbekezeliego Mbokaziego.
Przed jednym ze zgrupowań Mbokazi pojechał ze swoją agentką do Stanów Zjednoczonych, by podpisać umowę z grającym w MLS Chicago Fire. Na samo zgrupowanie się spóźnił, co nie spodobało się Broosowi. 73-latek użył wobec piłkarza i agentki słów uznanych przez ENCA za rasistowskie i seksistowskie.
- Miła, drobna kobietka, która jest jego agentką i uważa, że zna się na piłce nożnej, robi to, co wielu agentów i myśli „Ile mogę dostać?". Mogę zapewnić: on jest czarnym facetem, ale wyjdzie z mojego pokoju jako biały facet - wypalił.
Warto zaznaczyć, że Broos jest szkoleniowcem, który wyciągnął kadrę RPA ze sportowego dołka - nie dość, że doprowadził "Bafana Bafana" na mundial, to na poprzedniej edycji Pucharu Narodów Afryki wywalczył z nią brązowy medal. Ewentualny zły finisz tej afery obyczajowej może popsuć morale w zespole przed nadchodzącą kolejną edycją mistrzostw kontynentu.