Siedem goli i niesamowita końcówka hitu Premier League! Liverpool rzutem na taśmę pokonał Tottenham! [WIDEO]
W niedzielnym hicie Premier League Liverpool wygrał z Tottenhamem 4:3. "The Reds" już po kwadransie prowadzili 3:0, lecz ostatecznie wygraną zapewnili sobie dopiero w doliczonym czasie gry.
Koszmarne początki spotkań były w ostatnim czasie największą bolączką londyńczyków. Na Anfield goście znów mieli ten problem, a Liverpool początkowo był dla rywali całkowicie bezlitosny. Już w trzeciej minucie "The Reds" wyszli na prowadzenie.
Doskonałym dośrodkowaniem z prawej strony boiska popisał się wówczas Trent Alexander-Arnold, a w polu karnym zupełnie niepilnowany był Curtis Jones. Dwie minuty później było 2:0. Tym razem akcję wykończył Luis Diaz.
Pod koniec pierwszego kwadransa spotkania Romero faulował w polu karnym Gakpo. Sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr, a rzut karny na gola zamienił Mohamed Salah. Dzięki temu Liverpool miał bardzo komfortowy wynik.
Z biegiem czasu Tottenham się otrząsnął i od końcówki pierwszej połowy przejął inicjatywę. Po strzale Sona piłkę z linii bramkowej wybił Virgil van Dijk. Skuteczniejszy od Koreańczyka był Harry Kane, wykorzystując dośrodkowanie Perisicia.
Jeszcze przed przerwą "Koguty" mogły zadać kolejny cios. W sytuacji sam na sam z Alissonem znalazł się Kulusevski, lecz to bramkarz był górą. Po chwili w słupek trafił Son, choć sędziowie i tak odgwizdali spalonego.
W drugiej części spotkania Tottenham znów był bardzo bliski gola. Tym razem Alissona słupek ratował aż dwukrotnie. Minimalnie w dobrej sytuacji mylili się Son oraz Romero.
Później tempo spotkania nieco spadło. Liverpool nie był w stanie oddać celnego strzału na bramkę rywali. W 77. minucie do siatki trafił wreszcie Son - Koreańczyk tym razem nie zmarnował sytuacji sam na sam z bramkarzem.
Na Anfield zrobiło się gorąco, a Tottenham nie zamierzał odpuszczać. W 93. minucie przyniosło to efekt w postaci gola na 3:3. Ligową niemoc przełamał Richarlison, który zdobył pierwszą bramkę w tym sezonie Premier League.
Wówczas wydawało się, że mecz zakończy się remisem, lecz ostatecznie ostatnie słowo należało do Liverpoolu. "The Reds" w 95. minucie strzelili gola na wagę trzech punktów. Bohaterem został Diogo Jota.
Ostatecznie gospodarze zwyciężyli więc 4:3 i awansowali na piąte miejsce w tabeli. Dzięki temu wciąż mogą walczyć o miejsce w Lidze Mistrzów. Tottenham z tej walki niemal definitywnie się wypisał.