Skandal w Brazylii. Prezes klubu zaatakował zawodnika, który popełnił samobójstwo

Skandal w Brazylii. Prezes klubu zaatakował zawodnika, który popełnił samobójstwo
screen
Wczoraj świat obiegła straszna informacja o samobójstwie Santiago "Morro" Garcii". Tragiczne zdarzenie niestety popchnęło prezesa klubu Athletico Paranaense do napisania skandalicznych komentarzy.
Garcia miał 30 lat i od dawna cierpiał na depresję. Wczoraj zastrzelił się w swoim apartamencie. "Morro" zapowiadał się na bardzo dobrego piłkarza. Przed laty grał w reprezentacji do lat 20 Urugwaju. W piłce klubowej zwiedził między innymi Nacional, Kasimpasę czy Athletico Paranaense. I to właśnie prezes tego ostatniego klubu w haniebny sposób zabrał głos po śmierci napastnika.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Najdroższy zakup w historii klubu! A przyjechał z wyrokiem za zażywanie kokainy i poważnie kontuzjowaną stopą - napisał Mario Celso Petraglia, sternik Athletico Paranaense na Twitterze, komentując zgon Garcii.
W 2011 r. "Morro" faktycznie został piłkarzem brazylijskiej ekipy. Niestety tam nie odnalazł formy i już po roku opuścił klub.
- Zerwaliśmy więzi ze sportowcem bez żadnych kosztów. Nie zapłaciliśmy pozostałych 50 procent, zwróciliśmy prawa majątkowe i skutecznie uratowaliśmy milion. Nie miał talentu, nie było dla niego rynku - grzmiał Petraglia, pisząc o zawodniku, który kilka godzin wcześniej zmarł.
- Przyjazna prasa w kierownictwie klubu nigdy nie poruszyła tego tematu. Naprawdę czuję się smutny z powodu końca tego chłopaka, który zawsze był problematyczny - zakończył prezes Athletico.
Petraglia oczywiście szybko otrzymał setki odpowiedzi od sfrustrowanych kibiców, którzy nie rozumieli, dlaczego pisze się o tym wszystkim w momencie, gdy Garcia zmarł. Nie był to najlepszy czas na rozliczanie się z przeszłością.
- Ponieważ źle zinterpretowano moje wpisy, wolę je usunąć. Przepraszam - napisał wreszcie prezes brazylijskiej drużyny. Można jedynie żałować, że tego typu wpisy w ogóle się pojawiły.
Redakcja meczyki.pl
Adam Kłos07 Feb 2021 · 06:56
Źródło: marca/tyc sports

Przeczytaj również