"Śmiać mi się chce". Zbigniew Boniek nie wytrzymał
W polskiej przestrzeni medialnej toczy się debata na temat tego, czy wynik powinien być kluczowym elementem na etapie piłki młodzieżowej. Zbigniew Boniek zabrał zdecydowany głos w tej sprawie na kanale Meczyki.
Były prezes PZPN wszedł w polemikę z Łukaszem Olkowiczem w programie Pogadajmy o piłce. Dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet przyznał, że za kadencji Bońka popełniono wiele błędów dotyczących szkolenia piłkarzy i trenerów.
Była gracz m.in. Juventusu czy Romy nie zgadza się z takim przedstawieniem sprawy. Obaj stoczyli żywiołową wymianę argumentów, o czym więcej TUTAJ.
W pewnym momencie Boniek zabrał głos w sprawie zmian dotyczących piłki juniorskiej. W niektórych rozgrywkach na krajowym podwórku zrezygnowano z liczenia wyników. W ten sposób zawodnicy mogli w większym stopniu skupić się na samej grze, a nie dążeniu do rezultatu.
- Ostatnio zrezygnowaliśmy z prowadzenia rezultatów w jakichś rozgrywkach do lat 12. Mi się chce śmiać z tego. To nie ma żadnego znaczenia, nie wpływa w żaden sposób na rozwój zawodnika - powiedział Boniek na kanale Meczyki.
- Prezesie, przerwę. Kiedy był Pan ostatnio na meczu dziesięciolatków, bo ja często bywam i tam dorośli ukradli piłkę dziecięcą. Dorośli sobie zrobili rozgrywki, są krzyki rodzice, "napinka". Chłopcy są zestresowani, nie mogą normalnie grać, bo wynik jest najważniejszy - stwierdził Olkowicz.
- Wynik jest zawsze najważniejszy. Jeśli chcesz, żeby ktoś się stał sportowcem, to wynik zawsze będzie istotny. Tylko do wyniku nie trzeba przykładać później wielkiego znaczenia. Natomiast od małego, jak twoje dziecko zaczyna raczkować, to ty robisz zawody, kto będzie szybciej raczkował, tata czy dziecko. Nie bójmy się rywalizacji od najmłodszych lat. Tylko tam rywalizacja potem powoduje, że to trenerzy i rodzice dostają kota, a nie dzieci - wyjaśnił Boniek.
- Dlatego zabraliśmy tabele, bo co dziecko obchodzi tabela. Tabela kręci trenera i rodzica, więc zabraliśmy to - odpowiedział Olkowicz.
- Ale to nie ma znaczenia. W zeszłym tygodniu byłem na meczach do lat 5, 6 i 7, bo tam gra mój wnuk. Muszę ci powiedzieć, że takiego fioła, jak mają rodzice w Anglii, to ja w Polsce nie widziałem. Dzieci sześcioletnie, trener coś mówi podczas przerwy, a rodzic woła swojego chłopca, każe mu przed sobą usiąść i mu tłumaczy, co źle robi na boisku. Dzisiaj problem jest zupełnie inny, społeczny. Dzisiaj wskazane jest to, żeby dziecko poszło do szkółki, rodzice zaprowadzają swoje pociechy, a nie wiemy, czy dziecko ma chęci, czy mu się to podoba, czy z niego może być piłkarz. I rodzice chcą, żeby z dziecka był piłkarz. A może się okazać, że z tysiąca dzieciaków przyprowadzonych do szkółek nikt nie ma DNA do tego, żeby być piłkarzem. A potem jest problem i mówi się, że szkolą źle, bo przyprowadzono tysiąc dzieciaków i żaden nie umie grać - dodał Boniek.
Oglądaj Pogadajmy o piłce na kanale Meczyki:
