Szalone historie: Andrzej Rudy ucieka za kobietą z kraju i zamyka sobie drogę do kadry

Szalone historie: Andrzej Rudy ucieka za kobietą z kraju i zamyka sobie drogę do kadry
alphaspirit / shutterstock
Andrzej Rudy to były piłkarz, który w latach 80. zapowiadał się na jednego z najlepszych zawodników polskiego futbolu. Wszystko toczyło się zgodnie z planem - grał w Śląsku Wrocław, był powoływany do kadry i interesowało się nim kilka znaczących europejskich klubów. Z jego kariery, koniec końców, nie wyszło nic, a wszystko przez… miłość do kobiety.
Wszystko zaczęło się w 1988 roku podczas jednego ze zgrupowań kadry w Mediolanie. Drużyna miała jechać na wycieczkę po stolicy Lombardii, kiedy zorientowano się, że w autobusie brakuje piłkarza Śląska.
Dalsza część tekstu pod wideo
Kierownik wyprawy polecił więc Januszowi Jojce, który dzielił pokój z Rudym, aby sprawdził, czy zaginiony piłkarz nie zaspał. Bramkarz powiedział, że z pokoju i łazienki zniknęły wszystkie rzeczy pomocnika, a tak naprawdę sam Jojko był wtajemniczony w całą tę sprawę i wcześniej pomógł je spakować.
Okazało się, że Andrzej Rudy opuścił hotel i taksówką udał się w miejsce, gdzie umówił się z przedstawicielami agencji menedżerskiej, która miała załatwić mu transfer do zachodniego klubu. Piłkarz już wtedy spotykał się z modelką Anną Dąbrowską, z którą jakiś czas później zamieszkał w Katowicach, będąc zawodnikiem tamtejszego GKS-u.
Kiedy para zamieszkała w stolicy Śląska, szybko pojawiło się mnóstwo problemów w ich związku. Dąbrowska w poszukiwaniu lepszego życia wyprowadziła się do Niemiec, a Rudy, mimo że był wyróżniającym się piłkarzem polskiej ligi i wróżono mu wielką karierę, poleciał za nią do Niemiec, aby nie dopuścić do rozpadu relacji. Z kolei ich syn, Sebastian, musiał zostać w Polsce z dziadkami.
Rudy został nazwany przez Udo Lattka “drugim Beckenbauerem”. Największe niemieckie kluby z Bayernem Monachium na czele chciały pozyskać polski talent, który pod wpływem swoich doradców ostatecznie wylądował w FC Köln.
Skok cywilizacyjny, nieznajomość języka niemieckiego i dalsze problemy miłosne sprawiły, że Andrzej Rudy był już tylko cieniem piłkarza, za którego GKS otrzymał od kolończyków 2 miliony marek. Polak szybko został wypożyczony do duńskiego Broendby. Tam spotkał się z trenerem Mortenem Olsenem, który po roku ponownie ściągnął go do Kolonii, gdzie został zatrudniony. Kolejnym wspólnym klubem Duńczyka i Polaka był Ajax Amsterdam.
Decyzja o opuszczeniu Polski przez Rudego, mimo gry w kilku dużych klubach, zniszczyła jego karierę. W świecie mody i kinematografii nie zasłynęła również Anna Dąbrowska, która zagrała w kilku podrzędnych filmach i pokazała się na okładce “Playboya”.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej Andrzej Rudy nie miał na koncie ogromnej ilości pieniędzy i zatrudnił się jako… kierowca lawety.
- Od 1 listopada 2017 roku pracuję jako kierowca lawety. Na razie jestem na okresie próbnym. Czasami zajmuje się odholowywaniem źle zaparkowanych samochodów, a czasem ściągam z ulicy rozbite auta po stłuczkach, czy wypadkach - powiedział w rozmowie z Bild.
Miłość nie przetrwała długo. Dziś Rudy mówi o Dąbrowskiej “matka moich dzieci” i jest związany z kobietą niemieckiego pochodzenia. Twierdzi, że jest z tego zadowolony, ale nie da się ukryć, że przez ślepą miłość Polska straciła jeden z największych talentów piłkarskich tamtych czasów.
W cyklu "Szalone historie" prezentujemy niesamowite i niecodzienne zdarzenia sportowe, obok których nie sposób przejść obojętnie.
Cezary Krzyżak
Redakcja meczyki.pl
Cezary Krzyżak17 Jun 2019 · 12:06
Źródło: własne

Przeczytaj również