Szalony mecz Juventusu! Uratował się w końcówce, goni lidera Serie A

Juventus wszedł w nowy sezon nie tylko z drzwiami, ale i całą futryną. Po trzech meczach miał na koncie trzy triumfy i wygodnie zasiadał na fotelu lidera Serie A. Na tym się jednak skończyło. W ubiegłym tygodniu na drodze byłego mistrza Włoch stanął bowiem Hellas Werona (1:1).

W sobotę "Stara Dama" mierzyła się z Atalantą. Zadanie przed nią stojące było zatem zdecydowanie większe. Goście byli rozpędzeni.

Początek starcia nie zapowiadał straty punktów. Jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa na bramkę gości uderzali Teun Koopmeiners i Vasilije Adzić. Na ich drodze stawał Marco Carnesecchi, który bronił jak natchniony. Po strzale Pierre'a Kululu piłka trafiła zaś w słupek.

Szczególnie aktywny po stronie gospodarzy był Adzić. Młody pomocnik raz po raz próbował szczęścia po strzałach z dystansu. Żaden z nich nie zatrzepotał w siatce. Tuż przed przerwą świetną sytuację zmarnował również Kenan Yildiz. Na posterunku ponownie był jednak Carnesecchi.

Niewykorzystane sytuacje po stronie Juventusu zemściły się na nim w doliczonym czasie pierwszej połowy. Na listę strzelców wpisał się Kamaldeen Sulemana, który bez chwili zastanowienia wpadł w pole karne i strzałem z okolic pola karnego dał Atalancie prowadzenie 1:0.

W drugiej połowie to zespół z Bergamo był dużo groźniejszy. W rolę bohatera wcielił się jednak bramkarz gospodarzy, Michele Di Gregorio.

Świetna postawa Włocha przyniosła efekty w 78. minucie. Do wyrównania (1:1) doprowadził Juan Cabal. Kolumbijczyk wykorzystał błąd defensywy rywala. Juventus chciał pójść za ciosem.

Zaraz po bramce dla "Starej Damy" z boiska wyleciał Marten de Roon. Atalanta była zatem zmuszona kończyć to spotkanie w osłabieniu. Mimo to utrzymała remis 1:1. Juventus goni natomiast liderujące Napoli. Do podopiecznych Antonio Conte traci zaledwie punkt.