Szwedzi obawiają się meczu w Chorzowie. Wojna na Ukrainie przyczyną strachu

Agresja ze strony Rosji pociągnęła za sobą liczne konsekwencje. Zmienił się także świat sportu. FIFA i UEFA wykluczyły reprezentację Rosji ze swoich rozgrywek, co zmieniło układ sił w eliminacjach do nadchodzących mistrzostw świata.

"Sborna" miała początkowo zagrać z Polską, lecz kadra Czesława Michniewicza otrzymała wolny los od wspomnianych organizacji i zameldowała się bezpośrednio w wielkim finale. Tam, 29 marca, zmierzy się ze zwycięzcą spotkania Szwecja - Czechy.

Spotkanie zostanie rozegrane na Stadionie Śląskim w Chorzowie, co jednak niepokoi skandynawskie media. "Aftonbladet" uważa, że obiekt ten znajduje się zbyt blisko granicy z Ukrainą, co rodzi pewne niebezpieczeństwo.

Sytuację stara się uspokajać Martin Fredman. Pełni on funkcję kierownika ds. bezpieczeństwa tamtego związku.

- Jeśli coś się stanie, mamy plan działania. W centrum uwagi znajdują się Czechy, ale dla nas w tej chwili bardziej liczy się Polska. Codziennie rozmawiamy na ten temat - powiedział w rozmowie z "Aftonbladet".

- Rozmawialiśmy na temat złożenia wniosku o przeniesienie spotkania do innego miasta, ale w tej chwili nie ma takich przesłanek. To nie coś, do czego dążymy za wszelką cenę. Ufamy, że polskie władze i federacja podejmą właściwe decyzje i że mecz zostanie rozegrany w bezpiecznych warunkach - dodał.

- Podjęliśmy odpowiednie środki i śledzimy wydarzenia, które zmieniają się z dnia na dzień. Jeśli pojedziemy do Chorzowa, jesteśmy dobrze przygotowani. W pobliżu miały miejsce rosyjskie ataki, ale po stronie ukraińskiej. Może to wywołać więcej niepokoju i strachu niż obawy przed porażką - zakończył działacz.

Zanim Szwedzi wybiorą się w podróż do Polski, muszą uporać się z Czechami. Półfinałowy mecz eliminacji do mistrzostw świata zaplanowano na 24 marca.