Szybkie prowadzenie nie wystarczyło Wiśle Kraków. Śląsk Wrocław odrobił straty po sporej kontrowersji [WIDEO]
W drugim poniedziałkowym meczu 29. kolejki PKO Ekstraklasy Śląsk Wrocław zremisował na własnym boisku z Wisłą Kraków 1:1. Na szybkiego gola Elvisa Manu pod koniec pierwszej połowy odpowiedział Caye Quintana.
Obie drużyny walczą o utrzymanie w PKO Ekstraklasie i starcie we Wrocławiu śmiało można było nazwać meczem o sześć punktów. Ze zdecydowanie większym animuszem spotkanie rozpoczęła Wisła, co szybko przyniosło efekt.
Już w szóstej minucie "Biała Gwiazda" wyszła na prowadzenie. Konrad Gruszkowski zagrał do Elvisa Manu, a ten z bliska umieścił piłkę w siatce. Śląsk w pierwszym kwadransie był wręcz bezradny.
W 25. minucie gospodarze zdołali odpowiedzieć i niewiele brakowało, aby doprowadzili do remisu. Sytuację uratowali Kieszek oraz Sadlok, który wybił piłkę z linii bramkowej. Po chwili gorąco było po drugiej stronie boiska, gdzie nieznacznie pomylił się Citaiszwili.
Pod koniec pierwszej połowy mocniej przycisnął Śląsk. W efekcie na przerwę piłkarze obu drużyn schodzili przy remisie 1:1. Do wyrównania doprowadził Caye Quintana, choć goście domagali się odgwizdania faulu na Macieju Sadloku. Gwizdek arbitra milczał, a po chwili wrocławianie mogli nawet prowadzić, lecz Krzysztof Mączyński trafił w słupek.
Po przerwie w stolicy Dolnego Śląska działo się już nieco mniej, a obie drużyny wyglądały, jakby przede wszystkim chciały uniknąć porażki. Wisła miała inicjatywę, lecz nie potrafiła przebić się przez defensywę w ataku pozycyjnym.
Najgroźniej zrobiło się w 81. minucie, kiedy bliski ustrzelenia dubletu był Manu. Tym razem górą był jednak Szromnik, dzięki czemu spotkanie zakończyło się ostatecznie remisem 1:1.
Ten wynik oznacza, że na pięć kolejek przed końcem Wisła wciąż zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Zmniejszyła jednak nieco stratę do Zagłębia Lubin, które ma teraz dwa punkty więcej od "Białej Gwiazdy". Śląsk znajduje się natomiast tuż nad "Miedziowymi".