Ten moment zaprzepaścił szanse Lecha Poznań. "Szkoda"
Lech Poznań przegrał 1:3 z Crveną zvezdą. Mateusz Skrzypczak po ostatnim gwizdku przyznał, że przerwa tym razem nie pomogła drużynie.
W pierwszej połowie środowej rywalizacji Lech prezentował się naprawdę dobrze. W odpowiedni sposób zareagował na bramkę Rade Krunicia. Potrafił zepchnąć przeciwnika do obrony i udokumentować przewagę golem Mikaela Ishaka.
Po przerwie wszystko się posypało. Krunić skompletował dublet, a Bruno Duarte ustalił wynik. Serbowie mieli nawet okazję na jeszcze wyższe zwycięstwo.
Mateusz Skrzypczak podkreślił, że przerwa nie nadeszła w odpowiednim momencie. Lech pod koniec pierwszej połowy nabierał rozpędu, rozwijał skrzydła, ale po zmianie stron już nie zdołał wejść na optymalny poziom.
- Po strzeleniu bramki to był nasz moment. Szkoda, że była przerwa, bo czułem, że jesteśmy napędzeni, że przejęliśmy kontrolę. Czy Crvena nas zaskoczyła? Nie, było czuć dużą jakość, to klasowy zespół - powiedział Skrzypczak w strefie mieszanej.
Defensor został zapytany o to, czy zespół wierzy w możliwość odrobienia strat. Nie ulega wątpliwości, że Crvena będzie faworytem w meczu na "Marakanie" w Belgradzie.
- Oczywiście, że wierzymy, dlaczego mielibyśmy nie wierzyć? Mamy dwie bramki do odrobienia, pojedziemy tam i damy z siebie wszystko. Dzisiaj była niesamowita atmosfera, na pewno nas to niosło, dzisiaj mieliśmy 12. zawodnika, liczymy też na wsparcie na wyjeździe - dodał stoper.
Skrzypczak w tym sezonie rozegrał osiem meczów. Zanotował w nich jednego gola. Rewanż z Crveną odbędzie się we wtorek.