To dlatego Milan nie zatrudnił mistrza świata. Maldini tłumaczy krytykowany transfer. "Może byłoby to tańsze"

Milanowi nie udało się awansować do finału LM. Za burtę tych elitarnych rozgrywek wyrzucił go lokalny rywal z Mediolanu, wygrywając w półfinałowym dwumeczu 3:0. W trakcie tej rywalizacji dało się dostrzec różnice kadrowe między Interem a Milanem. Simone Inzaghi mógł bowiem dokonać lepszych jakościowo zmian od Stefano Pioliego.

Po ostatnim gwizdku był o to pytany Paolo Maldini, legendarny piłkarz, a dziś dyrektor sportowy "Rossonerich". W "Sky Italia" poruszono choćby temat Charlesa De Ketelaere, który ubiegłego lata kosztował ponad 30 mln euro, ale regularnie zawodzi, a w ćwierćfinale i półfinale LM nie zagrał ani minuty.

- De Ketelaere to przykład piłkarza, który musi się poprawić - stwierdził. - Pewnie łatwiej i taniej byłoby nam przed sezonem sprowadzić np. Paulo Dybalę. Ale czy byłby on właściwym zawodnikiem dla naszego projektu? Czy ten ruch spotkałby się z aprobatą władz klubu? Nie! - wyjaśnił.

- Mamy pewien pomysł i chcemy budować zespół młody oraz utalentowany. Oczywiście, zatrudnianie młodych graczy jest pewnym ryzykiem. Sandro Tonaliemu także nie szło w jego pierwszym sezonie. Z Charlesem jest podobnie. Ale taką wyznajemy filozofię futbolu, filozofię inwestycji - tłumaczył. - Gdybym chciał silniejszą drużynę, dokonywałbym innych wyborów na rynku transferowym. Mamy jednak świetny projekt, który wspólnie rozwijamy. Potrzeba czasu.

Maldini odniósł się też do dyspozycji innego krytykowanego piłkarza, Divocka Origiego. Belg przyszedł na San Siro bez kwoty odstępnego z Liverpoolu.

- Ma wszystko, by być świetnym napastnikiem. Ale to prawda, że ma problemy, by postawić stempel przed bramką rywala. Szczerze: tak, oczekujemy od niego więcej. Nie daje tego, co chcieliśmy - podsumował.