To dlatego na Stadionie Śląskim zgasło światło. Dyrektor tłumaczy. "Serce mi na chwilę stanęło"

"Biało-Czerwoni" pokonali ekipę ze Skandynawii 2:0 (0:0) i zapewnili sobie awans na mistrzostwa świata. Samo spotkanie nie miało jednak spokojnego przebiegu - jeszcze w pierwszej połowie doszło do niespodziewanej awarii.

Na Stadionie Śląskim, który we wtorek gościł finał baraży do katarskiego mundialu, częściowo zgasło światło. Na tę sytuację błyskawicznie zareagował sędzia Daniele Orsato, który na chwilę przerwał trwający mecz.

Włoch skonsultował się jednak z kapitanami obu drużyn. Ci natomiast zgodnie uznali, że widoczność jest na tyle dobra, że można kontynuować spotkanie. Ostatecznie usterkę udało się naprawić dopiero na drugą połowę.

Teraz awarię oświetlenia tłumaczy Bartłomiej Kowalski, dyrektor generalny Stadionu Śląskiego. Jako powód wskazał on niesprzyjające warunki atmosferyczne.

- Serce mi na chwilę stanęło, kiedy światła przygasły, ale sędzia pozwolił grać dalej, a po przerwie wszystko było już w porządku. Nasz stadion jest na tyle dobrze skonstruowany, że oświetlenie jest przypisane do kilku rozdzielni i nawet awaria w jednej nie spowodowała wielkich kłopotów - stwierdził działacz, cytowany przez "Polską Agencję Prasową".

- Powodem awarii zasilania były warunki atmosferyczne, które wczoraj panowały przed meczem i w trakcie pierwszej jego części. Stadionowym systemom nic nie umknie, szybko zostało wskazane miejsce problemu i nasi pracownicy od razu naprawili usterkę - tłumaczył.

- Ze strony organizatora powiem, że wolałbym, żeby taka usterka nie miała miejsca. Jeśli jednak pomogła one naszej reprezentacji i po włączeniu świateł poprawiła się jej gra, to niech będzie, że los nam sprzyjał - zakończył Kowalski.