"To jest największa kara". Cezary Kulesza wprost o konsekwencjach dla piłkarzy po klęsce z Mołdawią
Cezary Kulesza podsumował występ reprezentacji Polski w meczu z Mołdawią (2:3). Prezes PZPN przyznał, że dziwią go niektóre decyzje Fernando Santosa.
Kompromitująca porażka reprezentacji Polski stawia ją w trudnym położeniu w eliminacjach Euro 2024. Po trzech meczach biało-czerwoni mają na koncie tylko trzy punkty.
Klęska w Kiszyniowie jest bolesna także dlatego, że Polacy prowadzili z nisko notowanym rywalem 2:0. Mimo tego stracili zwycięstwo.
- Wydaje mi się, że po przerwie zabrakło mobilizacji. Gdyby kilku zawodników ryknęło, że nie można się zatrzymać, że trzeba strzelić trzeciego i czwartego gola, a nie czekać na koniec meczu, to mielibyśmy teraz trzy punkty. Gdybyśmy wyszli z takim nastawieniem, to Mołdawia nie byłaby w stanie wrócić do gry. Naszą postawą daliśmy gospodarzom tlen i oni chętnie z tego skorzystali - powiedział Kulesza w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Prezes PZPN po kompromitacji w Kiszyniowie spotkał się z Santosem. Choć zapewnia, że nie ma mowy o zmianie selekcjonera, to przyznaje, że niektóre decyzje Portugalczyka są dla niego zaskakujące.
- Generalnie nasz podstawowy skład na ostatnie mecze stanowi dla mnie pewną niespodziankę. Pojawiają się w nim piłkarze, którzy nie mogą liczyć na regularne występy w swoich klubach. Ale ja przecież nie będę ustalać, kto ma grać, od tego jest selekcjoner i to on ponosi odpowiedzialność za wyniki - wyjaśnił szef PZPN.
Kulesza zapowiedział też, że nie wyciągnie żadnych konsekwencji wobec zawodników reprezentacji.
- Nie będę nikogo karcić indywidualnie w takiej sytuacji. Myślę, że największą karą dla piłkarzy jest wstyd. Kibice drwią i szydzą z nich - podsumował Kulesza.