"To się zwykle kończy bankructwem". Właściciel polskiego klubu wbił szpilę rywalom z Ekstraklasy

Motor działa dość oszczędnie na rynku transferowym. W bieżącym sezonie wydał tylko 800 tysięcy euro na kwoty odstępnego. Za gotówkę sprowadzono Fabia Ronaldo oraz Karola Czubaka, obaj sprawdzili się w zespole Mateusza Stolarskiego.

Cała drużyna też wygląda nieźle, chociaż sam Zbigniew Jakubas jest daleki od optymizmu. Z jednej strony lublinianie zajmują 11. miejsce, z drugiej mają tylko punkt zapasu nad strefą spadkową. O bezpieczeństwie nie ma mowy.

- Wesołej sytuacji nie mamy. To w ogóle paranoja, bo chyba nigdy nie było tak spłaszczonej tabeli. Dzisiaj nawet siódme miejsce nie jest bezpieczne - stwierdził Jakubas w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.

Właściciel Motoru odniósł się także do gigantycznych wydatków klubów, które będą goniły jego drużynę. Mowa między innymi o Widzewie Łódź, ale też Legii Warszawa, GKS-ie Katowice czy Piaście.

- Ja biorę przykład z klubów mądrze rozwijających się i nie uczestniczących w licytacji na transferowe wydatki. Życie ponad stan i wydatki powyżej możliwości z reguły kończą się bankructwem. Tylko jeden klub w Ekstraklasie ma zysk za ubiegły rok - Jagiellonia - podkreślił.

- Przykładem na to, że pieniądze nie grają niech będzie Wisła Płock, która z najniższym budżetem zajmuje pierwsze miejsce. (...) Mądra polityka transferowa to nie wydawanie milionów na przeciętnych zawodników, tylko racjonalne kwoty za nieprzeciętnych zawodników - podsumował.

Następnym rywalem Motoru będzie Pogoń Szczecin. Spotkanie w Ekstraklasie zaplanowano na 30 stycznia 2026 roku.