Tobiasz wypalił po meczu Legii. Przejechał się po kolegach z drużyny
Legia Warszawa wygrała 2:1 z AEK-iem Larnaka w spotkaniu el. do Ligi Europy. "Wojskowi" przegrali jednak cały dwumecz, a po starciu na Łazienkowskiej w rozmowie z TVP Sport w język nie gryzł się Kacper Tobiasz.
Stołeczny zespół znakomicie zaczął spotkanie przed własną publicznością, błyskawicznie wychodząc na prowadzenie 2:0. Kacper Tobiasz nie krył pretensji do tego, jak w drugiej połowie zachowywali się jego koledzy z drużyny.
- W pierwszej połowie każdy realizował swoje zadania, trzymał się swojej pozycji i nie wymyślał gry indywidualnej, bo to jest sport zespołowy. W drugiej połowie nam tego zabrakło, zaczęliśmy zupełnie niepotrzebnie latać po boisku, zamiast trzymać strukturę i zasady, które mieliśmy przyjęte na ten mecz - powiedział Tobiasz. przed kamerami TVP Sport.
- Mam wrażenie, że bramka dla AEK-u wyłączyła nam energię. Potem była czerwona kartka, a my zamiast grać lepiej, zaczęliśmy grać jeszcze gorzej. Generalnie można cieszyć się tylko i wyłącznie z pierwszej połowy, druga była moim zdaniem fatalna - ocenił.
Według bramkarza kluczowym momentem była jednak sytuacja z pierwszej części spotkania. Sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał wówczas Mileta Rajović, posyłając piłkę wysoko nad poprzeczką.
- Jestem sfrustrowany, bo po pierwszej połowie myślałem, że zmiażdżymy ich tutaj 5:0 czy 6:0. Myślę, że nie tylko ja miałem takie odczucia. Ale jak zaczynamy grać indywidualnie w sporcie, w którym gra się 11 na 11, to może być ciężko - stwierdził.
- Mieliśmy dzisiaj wystarczająco dużo okazji, żeby awansować dalej. Najbardziej szkoda mi tej sytuacji Milety Rajovicia na 3:0 pod koniec pierwszej połowy. Myślę, że gdybyśmy zeszli do szatni, prowadząc 3:0, to byłoby inaczej, ale teraz można gdybać - zakończył.