Tomasz Frankowski wciąż ma żal do Pawła Janasa. "Postąpił najpodlej, jak można. Nie miał prawa tak uznać"

Tomasz Frankowski wciąż ma żal do Pawła Janasa. "Postąpił najpodlej, jak można. Nie miał prawa tak uznać"
Michal Kosc / PressFocus
Gdy Paweł Janas przed mistrzostwami świata w Niemczech ogłaszał kadrę na czempionat, niespodziewanie zabrakło w niej Jerzego Dudka oraz Tomasza Frankowskiego. Były napastnik w rozmowie z Piotrem Wołosikiem, opublikowanej na łamach "Onet Sport", przyznał, co jego zdaniem kierowało ówczesnym selekcjonerem. Wciąż ma do niego duży żal.
Na mundialu w Niemczech "Biało-Czerwoni" odpadli już w fazie grupowej - przegrali z Ekwadorem oraz drużyną gospodarzy, a wygrali jedynie w meczu "o honor" z Kostaryką. Jeszcze przed pierwszym meczem atmosfera wokół kadry była bardzo gęsta ze względu na powołania Pawła Janasa.
Dalsza część tekstu pod wideo
Selekcjoner nie zabrał na mistrzostwa świata Jerzego Dudka, Tomasza Kłosa oraz Tomasza Frankowskiego, choć ten ostatni seryjnie zdobywał gole. W rozmowie z Piotrem Wołosikiem, którą opublikował "Onet Sport", były napastnik nie ukrywał, że wciąż ma żal do Janasa.
- Gdy nie dostałem powołania dziennikarze wydzwaniali jak szaleni. Chcieli pewnie, bym natychmiast słownie zniszczył Janasa. A ja po raz pierwszy w karierze postanowiłem nie rozmawiać z mediami. Przynajmniej tego wieczoru. Co bym nie powiedział i tak pewnie byłoby zasadne, kibice stanęliby po mojej stronie. Ale co z tego? Najmocniejszymi wypowiedziami, przekleństwami nie zmieniłbym decyzji Janasa. Postąpił źle, najpodlej, jak można. Kto tego nie przeżył, nie zrozumie, co wtedy czułem - powiedział Frankowski.
- Kibice, większość dziennikarzy i piłkarskiego światka byli zgodni, że wyrządził mi wielką krzywdę. Absurdalnie brzmiały głosy, że powinienem jechać za zasługi. Zasługi?! Za zasługi, to się na Powązkach leży. Przez tydzień ostatnich treningów we Wronkach Janas nie mógł, nie miał prawa uznać, że Grzesiek Rasiak czy Irek Jeleń są w lepszej dyspozycji niż ja - dodał.
Zdaniem Frankowskiego za wszystkim mógł stać wpływowy wówczas menadżer, Radosław Osuch. Były piłkarz uważa, że zapewnił on powołania zawodnikom, z którymi miał wspólne interesy.
- Wedle kilku źródeł, następnego dnia, już w dniu powołań, o godzinie 13 zadzwonił do Pawła Brożka, swojego podopiecznego z informacją, że Paweł, wtedy piłkarz Wisły, pojedzie na mistrzostwa. A przecież oficjalne ogłoszenie składu miało się odbyć dopiero wieczorem - stwierdził "Franek".
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik21 Dec 2020 · 09:49
Źródło: Onet Sport

Przeczytaj również