"Trochę się nam trzęsły nogi". Trener Lecha wskazał kluczowy moment meczu z Mainz

Mecz zaczął się źle dla Lecha. Mainz objęło prowadzenie w 28. minucie po golu Soty Kawasakiego. Chwilę później piłkę od bramki "Kolejorza" wbił Benedict Hollerbach, ale na szczęście dla gospodarzy jego trafienie nie zostało uznane. Do wyrównania jeszcze w pierwszej połowie doprowadził Mikael Ishak.

W drugiej połowie Lech przez blisko pół godziny grał w przewadze jednego zawodnika, ale nie zdołał wykorzystać tej przewagi. Dobre okazje dla poznaniaków zmarnowali Pablo Rodriguez, Ishak czy Leo Bengtsson.

- Jestem całkiem zadowolony z tego jak zagraliśmy w meczu z Mainz. Kontrolowaliśmy to spotkanie w należytym stopniu. Oczywiście mieliśmy więcej szans w drugiej połowie, zwłaszcza kiedy graliśmy w przewadze. Kiedy nie wykorzystujesz sytuacji jesteś rozczarowany i ja nieco to rozczarowanie czuję. Trzeba jednak oddać rywalom to, że dobrze bronili się w osłabieniu - komentował Frederiksen, którego cytuje portal tvpsport.pl.

Trener Lecha przyznał, że punktem zwrotnym meczu było anulowanie drugiego gola dla Mainz. Gdyby nie to, Lech mógłby się już nie pozbierać.

- Gol przeciwnika wzbudził w nas pewien niepokój, trochę się nam trzęsły nogi. Przeciwnik mocno na nas napierał. Dużym szczęściem było to, że druga bramka nie została uznana przez spalonego. Wkrótce po niej doprowadziliśmy do remisu i przejęliśmy inicjatywę. Te dwie sytuacje miały ogromny wpływ na to, jak to spotkanie w późniejszym czasie się potoczyło - przyznał Frederiksen.

- Graliśmy z bardzo dobrą drużyną występującą w Bundeslidze. Rzadko kiedy rywalizujemy z takimi drużynami. To jakościowy zespół i przypuszczam, że jak rano się obudzę, to będę czuł większe zadowolenie. Punkt w tym meczu przybliżył nas do awansu w Lidze Konferencji - podsumował Duńczyk.

Lech w pięciu meczach Ligi Konferencji zdobył siedem punktów. Obecnie zajmuje 20. miejsce w tabeli. W przyszłym tygodniu zagra na wyjeździe z Sigmą Ołomuniec.