Cezary Kulesza wskazał polskich trenerów, którzy mogliby przejąć reprezentację. Wymienił pięć nazwisk

PZPN wciąż nie wybrał następcy Czesława Michniewicza. Kulesza zaznacza, że zatrudnienie nowego selekcjonera to dla niego priorytet, ale nie wyznaczył sobie terminu, do którego musi do tego dojść. Wskazał za to, co będzie brał pod uwagę.

- Na pewno zależy nam na trenerze, który cieszy się dobrym wizerunkiem. Istotne jest też, aby potrafił odcisnąć na piłkarzach swoje piętno. Nie chodzi tylko o grę, ale o całokształt - przyznał Kulesza w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

W medialnych spekulacjach często pojawia się zastrzeżenie, że prezes PZPN wybierając nowego selekcjonera będzie zwracał uwagę na kwestie językowe. Kulesza chciałby się ponoć swobodnie dogadywać z nowym trenerem, a ogranicza go znajomość angielskiego.

- To jest nieprawda. Ja się zawsze z każdym dogadam. Nie ma co robić na siłę tragedii. Język nie jest determinujący, nie mam z tym problemu. Tylko złośliwi ludzie mówią, że jest inaczej. Spokojnie - powiedział Kulesza.

Szef PZPN przyznaje, że na jego liście jest kilka nazwisk. Wydaje się, że nie ma na niej Marka Papszuna, który jest związany z Rakowem Częstochowa. Kulesza mówiąc o polskich szkoleniowcach ograniczał się do tych, którzy są bez pracy.

- Jest Jan Urban, jest Jacek Magiera, Ireneusz Mamrot, Maciej Bartoszek, Piotr Stokowiec. Jeśli chodzi o trenerów związanych kontraktami, jest to bardziej skomplikowane, każdy ma swoje zapisy w umowach, które musimy respektować - podsumował.