W Polsce był gwiazdą i odszedł za grubą kasę. Teraz jest cieniem samego siebie

W Polsce był gwiazdą i odszedł za grubą kasę. Teraz jest cieniem samego siebie
Lukasz Sobala / pressfocus
W 11 miesięcy podbił serca kibiców Górnika Zabrze. Notował świetne statystyki i był jednym z liderów zespołu, a klub zarobił na jego transferze ponad milion euro. Po wyjeździe z Polski ta kariera wyraźnie wyhamowała. Dziś Daisuke Yokota dostaje jedynie ochłapy na drugim poziomie rozgrywkowym. Ma jednak dopiero 25 lat, więc jeszcze nic straconego.
W zimowym okienku sezonu 2022/23 Górnik Zabrze nie próżnował na rynku transferowym. Do klubu dołączyło pięciu nowych zawodników. Tylko jeden transfer był za gotówkę. Działacze zapłacili 672 tysiące euro, czyli ponad trzy miliony złotych, za Daisuke Yokotę.
Dalsza część tekstu pod wideo
Japończyk trafił do Polski po świetnym sezonie w barwach Valmiery. Razem z łotewskim zespołem sięgnął po mistrzostwo kraju. Na ligowych boiskach rozegrał 33 spotkania, w których zdobył osiem bramek i zaliczył dziesięć asyst.
W pierwszych meczach dla Górnika Yokota miał problemy ze skutecznością. Co prawda w trzecim występie zanotował asystę, lecz w dalszym ciągu nie mógł trafić do siatki. Odblokował się dopiero w dziewiątym spotkaniu, strzelając zwycięskiego gola w meczu 30. kolejki z Lechem Poznań zakończonym wynikiem 1:0.
Japończyk nie notował tak świetnych statystyk, jak w poprzednim klubie. Mimo to, był przydatny dla drużyny z Zabrza. W drugiej części sezonu 2022/2023 zagrał w 13 meczach, w których zdobył dwie bramki i zaliczył dwie asysty. W następnych miesiącach radził sobie jeszcze lepiej.
Piłkarz rozpoczął kolejny sezon z wysokiego C. Zakotwiczył w pierwszym składzie Górnika i grał niczym natchniony. Z upływem czasu stał się ulubieńcem kibiców. Nie trudno się dziwić. W rundzie jesiennej wystąpił w 19 meczach, w których strzelił siedem goli i zanotował asystę. Żaden inny zawodnik Górnika nie miał lepszych liczb od niego.
Zwyżkowa forma Yokoty nie umknęła uwadze zagranicznych klubów. W styczniu 2024 roku zgłosił się po niego KAA Gent. Górnik ubił na nim świetny interes, sprzedając go do belgijskiego zespołu za dwa miliony euro. Klub z Zabrza stracił gwiazdę, jednak zarobił grube pieniądze.
Japończyk zaliczył słodko-gorzki start w Gandawie. Już od samego początku dostawał sporo minut, a w swoim trzecim występie zanotował nawet asystę. Forma jego zespołu wyglądała jednak fatalnie - na cztery mecze, w których zagrał, Gent poniosło trzy porażki. Nie był to koniec zmartwień piłkarza.
Po zaledwie trzech tygodniach od transferu Yokota nabawił się urazu kolana. Z uwagi na kontuzję opuścił siedem meczów i wrócił dopiero na spotkania ligowe, których stawką był awans do Ligi Konferencji. W tej części sezonu wystąpił w dwóch z siedmiu możliwych rywalizacji, spędzając na boisku zaledwie 18 minut. Walczył o powrót do pierwszego składu, jednak na przeszkodzie stanęły mu kolejne problemy zdrowotne.
Japończyk wskoczył do pierwszego garnituru KAA Gent na początku sezonu 2024/25. Jak się szybko okazało, nie na długo. Po zaledwie trzech meczach, w których strzelił gola, działacze postanowili wypożyczyć go do niemieckiego Kaiserslautern. Na boiskach 2. Bundesligi miał w pełni odbudować swoją formę.
Yokota był ważnym zawodnikiem klubu z zaplecza niemieckiej ekstraklasy. W dalszym ciągu doskwierały mu problemy zdrowotne, lecz nie były one tak poważne jak w KAA Gent. Zapracował na regularną grę i faktycznie otrzymał sporo minut. Wystąpił łącznie w 26 spotkaniach, w których zdobył cztery bramki i zaliczył trzy asysty. Po zakończeniu sezonu wrócił do Belgii, jednak po niespełna miesiącu ponownie został wypożyczony.
W lipcu bieżącego roku Japończyk trafił do innego zespołu z 2. Bundesligi - Hannoveru 96. Jego obecna sytuacja przedstawia się bardzo słabo. Do tej pory wystąpił w dziesięciu meczach, spędzając na boisku 302 minuty. Pojawia się głównie w końcówkach spotkań, zajmując niskie miejsce w klubowej hierarchii. "Die Roten" mają opcję wykupu 25-latka po sezonie, lecz patrząc na jego obecne położenie, wydaje się mało prawdopodobne, aby doszło do transferu.
***
Tekst powstał w ramach cyklu "Polska Piłka", w którym wspominamy m.in. piłkarzy biegających niegdyś po polskich boiskach, pamiętne mecze przedstawicieli Ekstraklasy w Europie, a także nieco zapomniane już kluby z naszego kraju.

Przeczytaj również