Wakacyjna wygrana Polaków. Brakowało tylko leżaków [WIDEO]

Wakacyjna wygrana Polaków. Brakowało tylko leżaków [WIDEO]
Pawel Andrachiewicz / pressfocus
Reprezentacja Polski wygrała trzeci mecz z rzędu bez straty gola. Na tym pozytywy się jednak kończą, choć biało-czerwoni wygrali 2:0 po golach Matty'ego Casha i Bartosza Slisza.
W Chorzowie oczy wszystkich kibiców od początku zwrócone były przede wszystkim na Kamila Grosickiego. Rozgrywał on ostatni, 95. mecz w narodowych barwach.
Dalsza część tekstu pod wideo
"Grosik" od początku był bardzo aktywny. Już w pierwszej minucie oddał strzał, a po chwili mógł mieć asystę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego mołdawski bramkarz zbił na poprzeczkę strzał Jakuba Modera.
W 21. minucie skrzydłowy Pogoni Szczecin napędził kolejną akcję. Mocny strzał zza pola karnego oddał Sebastian Szymański, lecz golkiper rywali znów był na posterunku.
Opór Mołdawian udało się przełamać w 30. minucie. Szymański przejął piłkę przed polem karnym, podał do Buksy, a ten obsłużył Matty'ego Casha. Skrzydłowy Aston Villi uderzył lewą nogą po długim słupku i mógł świętować drugiego gola w narodowych barwach.
Jeszcze przed wznowieniem gry boisko opuścił Grosicki, któremu koledzy zrobili specjalny szpaler. Na tym pierwsza połowa mogłaby się w zasadzie zakończyć, bo później na boisku działo się już niewiele.
W drugiej części spotkanie nie tylko nie było lepiej, ale niewiele brakowało, aby po raz kolejny mecz z Mołdawią zakończył się dla nas bardzo przykro. Jak już do strzału doszedł Walukiewicz, to trafił w plecy Buksy.
W 66. minucie po raz pierwszy zrobiło się groźnie pod polską bramką. Postolachi tuż po wejściu na boisko mógł pokonać Bułkę, ale zmarnował tę sytuację. Później raz jeszcze brakło mu precyzji.
Na Stadionie Śląskim rozlegały się gwizdy i trudno się temu dziwić. W 85. minucie mogło być 2:0, lecz Avram zatrzymał Kamińskiego. Po chwili Polacy wreszcie zadali drugi cios po dobrym strzale Bartosza Slisza zza pola karnego.
Polacy wygrali ten mecz i na tym dobre wieści się kończą. Przy takiej grze przed arcyważnym meczem z Finlandią trudno bowiem o spokój.

Przeczytaj również