Wielki spór o Yamala trwa. W Hiszpanii wrze, Barcelona reaguje
Lamine Yamal nie weźmie udziału w listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Hiszpanii ze względu na zabieg pachwiny. Zabieg, o którym federacja miała nie wiedzieć. FC Barcelona uważa jednak inaczej.
We wtorkowy poranek gruchnęły nowe wieści dotyczące Lamina Yamala. RFEF przekazało, że zawodnik musiał wyjechać ze zgrupowania reprezentacji Hiszpanii z powodu zabiegu na pachwinę. Sytuację opisywaliśmy TUTAJ.
Federacja utrzymywała, że nie wiedziała o poniedziałkowych planach zawodnika i przyjęła je z dużym zaskoczeniem, a nawet złością. Krytyczny był także Luis de la Fuente.
- Oczywiście, zaskoczyło mnie to, ale zaskoczyło też wszystkich innych. Nie mamy żadnych szczegółów, informacji. Pierwszy raz spotykam się z czymś podobnym. Nie sądzę, aby było to normalne - powiedział selekcjoner, cytowany przez portal RNE.
Opisywana sytuacja jest kolejną odsłoną sporu między Barceloną a RFEF. Klub krytycznie patrzył na podejście De la Fuente, który miał przeciążać młodego zawodnika. Przypomnijmy, że Yamal wrócił z październikowego zgrupowania z pogłębioną kontuzją pachwiny. Skrzydłowy grał dla kadry, mimo urazu.
W Mundo Deportivo czytamy również, że "Blaugrana" nie zgadza się z oświadczeniem RFEF w sprawie rzekomej niewiedzy o zabiegu Yamala. Klub miał przekazać niezbędne informacje, gdy tylko operacja została zaplanowana.
Krytyki sztabowi reprezentacji Hiszpanii nie szczędzi zaś Javi Miguel. Według tego dziennikarza trenerzy nie protestowali, gdy Yamalowi podawano zastrzyki przeciwbólowe, aby mógł zagrać z Turcją.
Jednocześnie Aitor Karanka, obecny dyrektor sportowy kadry, nie zgadza się z zarzutami stawianymi przez Barcelonę i katalońskie media. Działacz, o którym możemy przeczytać w El Larguero, twierdzi, że takie słowa są niesprawiedliwe dla De la Fuente.
Relacje między klubem i RFEF pozostają napięte. Po przejściu zabiegu Yamal będzie pauzował około dziesięciu dni.