Wisła Kraków w strefie spadkowej, ale Jerzy Brzęczek pozostaje optymistą. "Jestem dumny"
Powrót Jerzego Brzęczka do Ekstraklasy trudno zaliczyć do udanych. Jego Wisła Kraków trafiła do strefy spadkowej, ale sam szkoleniowiec zdaje się pozostawać optymistą.
Jerzy Brzęczek trafił do "Białej Gwiazdy" z jednym zadaniem - ma utrzymać zasłużony klub w Ekstraklasie. Okazuje się, że nie będzie to proste zadanie. Pod jego wodzą krakowski zespół nie wygrał żadnego spotkania i trafił do strefy spadkowej.
Obecnie Wisła Kraków zajmuje szesnaste miejsce i do piętnastego Górnika Łęczna traci jeden punkt. Beniaminek ma jednak jeden mecz rozegrany mniej, w związku z czym może jeszcze uciec podopiecznym byłego selekcjonera reprezentacji Polski.
Co więcej, "Biała Gwiazda" nie ma komfortowej przewagi nad Legią Warszawa i Bruk-Betem. Oba te kluby tracą do krakowskiej drużyny jedynie jedno "oczko". Mimo tej kiepskiej sytuacji Jerzy Brzęczek pozostaje optymistą.
Duży wpływ na to ma ostatni mecz zespołu. W sobotę jego drużyna zremisowała z Lechią Gdańsk 1:1 (0:1). Wynik udało się uratować w samej końcówce spotkania. Gdyby nie trafienie Luisa Fernandeza, "Biała Gwiazda" zamykałaby obecnie tabelę Ekstraklasy. Ten nagły zwrot ucieszył trenera Wisły Kraków, który nie krył zadowolenia na konferencji prasowej.
- Jestem dumny z chłopaków, że do końca wierzyli w to, że możemy tutaj być skuteczni, strzelić bramkę i wywieźć punkt i myślę, że jest on jak najbardziej zasłużony - patrząc w szczególności na drugą połowę - powiedział.
- Cieszę się, że wróciłem do Gdańska, na stadion, z którego mam bardzo dobre wspomnienia. Nie tylko te związane z Lechią, ale i te związane z reprezentacją. I cieszę się bardzo, że w tym trudnym momencie, w którym na dziś jesteśmy wyszarpaliśmy ten jeden punkt - dodał Jerzy Brzęczek.
Następnym rywalem Wisły Kraków będzie Lech Poznań, który walczy o mistrzostwo Polski. Mecz z "Kolejorzem" zaplanowano na 13 marca.