Wściekły Mourinho uderzył w sędziego i… Polaka. "Dlaczego?"

Przez bardzo długi czas na tablicy wyników utrzymywał się remis 0:0. W końcu jednak Benfica dopięła swego. W 86. minucie do siatki trafił Heorhij Sudakow.

Gdy wydawało się już, że Jose Mourinho zaliczy drugi zwycięski mecz na ławce trenerskiej giganta z Lizbony, Rio Ave sensacyjnie doprowadziło do remisu już w doliczonym czasie gry. Oba zespoły podzieliły się zatem punktami.

Po meczu “The Special One” mówił o brakach w grze swojej drużyny, ale atakował też sędziego. Jego zdaniem ten w 60. minucie powinien uznać gola dla jego drużyny, ostatecznie anulowanego po analizie VAR przez rzekomy faul.

- Z zawodnikami, którzy weszli na boisko, drużyna zaczęła grać inaczej, strzelać gole... A jeśli nie uznaje się gola z powodu nadepnięcia na palec u nogi lub pociągnięcia za koszulkę, to nie lubię dzisiejszej piłki nożnej. Bohaterem meczu jest człowiek, który był na Cidade do Futebol. Wezwał sędziego, żeby zobaczył to, co wszyscy widzieliśmy, a sędzia nie ma dość osobowości, żeby zignorować to, co mówi VAR. Nie lubię tego typu nieuznawanych bramek - stwierdził Mourinho.

Co ciekawe, nie wprost, ale Portugalczyk uderzył też w… Cezarego Misztę. Polski bramkarz z Rio Ave w trakcie meczu obejrzał żółtą kartkę za opóźnianie gry, ale zdaniem trenera Benfiki powinien został upomniany już znacznie wcześniej.

- Spowalniali i zatrzymywali grę. Ale to odpowiedzialność sędziego. Powiedziałem mu o tym w przerwie. Dlaczego nie dacie bramkarzowi żółtej kartki w 15. lub 20. minucie? Jeśli tak się stanie, mecz będzie inny. Sędziowie, tak jak my, ponoszą odpowiedzialność za jakość gry - dodał Mourinho.

Kilka dni wcześniej Mourinho zadebiutował jako trener Benfiki. Wówczas jego zespół wygrał z Avs Futbol (3:0).