Wziął mikrofon i wystosował apel do kibiców. Ostro po starciu we Włoszech. "Sprzedaje się mecze"

Skazywane na porażkę Lecco przegrało przed własną publicznością z Palermo (0:1). Brak punktów sprawił, że zespół ten wciąż zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Serie B i jest blisko spadku z ligi.

Nie najlepsze wyniki osiągane przez włoski klub doprowadziły do dwóch zmian trenerów. Winą za fatalną sytuację zespołu fani obarczają natomiast prezesa Lecco, Paolo Leonardo di Nunno.

Włoski działacz nie pozostawił ataku kibiców bez reakcji. Zaraz po zakończeniu spotkania z Palermo zawitał on na trybuny, po czym wziął do ręki mikrofon i wygłosił bardzo stanowczy apel do fanów.

- Jeśli na boisko zostanie rzucona chociaż jedna petarda, jeszcze jutro opuszczę Lecco. Mieliście słaby zespół, a teraz oglądacie go w Serie B. Zasługujecie na trzecią ligę. Przykro mi, ale jutro spotkamy się w sądzie. Porozmawiamy jutro - powiedział wściekły prezes włoskiego klubu.

Słowa Paolo Leonardo di Nunno spotkały się z krytyczną reakcją fanów. Sympatycy Lecco od razu zaczęli gwizdać, a także buczeć na prezesa klubu. Ten po chwili zasugerował, że piłkarze włoskiej drużyny mogą zacząć sprzedawać mecze, co jeszcze bardziej rozwścieczyło kibiców.

- Gramy jakbyśmy byli na poziomie Serie D. Nie patrzę o wynik, ponieważ jesteśmy skazani na spadek. Raczej bardziej mnie martwi to, że nawet dzisiaj w futbolu sprzedaje się mecze. Boję się dziwnych ruchów członków naszej drużyny. Mam nadzieję, że u wszystkich telefon jest pod kontrolą - dodał.

Najbliższy mecz piłkarze Lecco rozegrają już 17 marca. Rywalem tego zespołu będzie broniące się przed spadkiem Ascoli.