Ojciec Yamala przyznał się do choroby. "Nie jestem narkomanem!"

Lamine Yamala ma za sobą świetny sezon w barwach FC Barcelony. Razem z klubem sięgnął po mistrzostwo kraju oraz triumfował w Pucharze Króla.

W trakcie kampanii Hiszpan był jednym z liderów "Dumy Katalonii". Rozegrał w sumie 55 spotkań, w których strzelił 18 goli i zaliczył 25 asyst.

Nie powinno dziwić, że FC Barcelona wyraziła chęć do przedłużenia umowy młodego gwiazdora. Pod koniec maja Yamal odnowił swój kontrakt.

Nowe porozumienie 17-latka z katalońskim klubem będzie obowiązywało do końca czerwca 2031 roku. Więcej na temat warunków współpracy pisaliśmy TUTAJ.

Przy podpisywaniu umowy Yamalowi towarzyszył ojciec, Mounir Nasraoui. Mężczyzna jest jego boku we wszystkich najważniejszych chwilach.

Po dopełnieniu formalności w biurze "Dumy Katalonii" Nasroui poprowadził transmisję na Instagramie. W jej trakcie jeden z użytkowników zarzucił mu, że jest pod wpływem narkotyków.

Ojciec 17-latka natychmiastowo odpowiedział na oskarżenia. Zaznaczył, iż nie jest pod wpływem nielegalnych substancji i wyznał, że od wielu lat cierpi na epilepsję.

- Cierpię na epilepsję. Nie biorę narkotyków. Jestem ojcem z epilepsją i choruję od lat, a to, co musisz zrobić, to mnie szanować. Musisz mnie szanować. Jeśli mnie nie znasz, nie mów o mnie. Mam padaczkę i muszę brać pięć tabletek dziennie. Pozwól, że dam ci jedną z moich tabletek i zobaczymy, jak będziesz się czuć. Proszę o szacunek. Czasami chodzę po ulicy, wiele razy zostałem okradziony, a z powodu mojej choroby ludzie mnie wykorzystują. Szanuj, jeśli mnie nie znasz. Lamine walczy na boisku dla swojej rodziny, dla ojca, matki, brata, siostry i babci. Nie jestem narkomanem. Niczego nie biorę, jestem ojcem, który zmaga się z tym od lat. To, co musisz zrobić, to przede wszystkim szanować. Jeśli nie szanujesz, nie będziesz szanowany - mówił Nasroui.