Zaskakująca opinia cenionego trenera. "Gdyby nie Paulo Sousa, Łukasz Fabiański nadal byłby w kadrze"

W ostatnich meczach Ligi Narodów Czesław Michniewicz przetestował aż czterech bramkarzy. Zdaniem Jacka Kazimierskiego czerwcowe spotkania pokazały jednak, że bluza z numerem jeden nadal należy do Wojciecha Szczęsnego.

- Statystyki wszystkiego nie oddają, bo mecz meczowi nierówny, to inni rywale, różne boiska. Ale Wojtek to niekwestionowany lider, zawodnik doświadczony. Gdyby nie był klasowym bramkarzem, nie broniłby w Juventusie - ocenił Kazimierski.

- On ma poczucie, że jest dobry, jest o tym przekonany. Zresztą Wojtek zawsze taki był. W 2009 roku powołałem go pierwszy raz na mecz towarzyski z Kanadą, nie miał jeszcze 20 lat, a już wtedy przyjechał na zgrupowanie z przeświadczeniem, że chce być najlepszy. Jeden w jego wieku zastanawiałby się: „Może wyjdzie, może nie?”. On od razu wiedział, że ma być tak, jak sobie zaplanuje - wspomina.

Kazimierski żałuje jednak, że z gry w narodowych barwach zrezygnował Łukasz Fabiański. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" szkoleniowiec wyraził opinię, że winę za taki stan rzeczy ponosi Paulo Sousa.

- To był straszny błąd, że Paulo Sousa skreślił Fabiańskiego, bo tak trzeba nazwać to, co zrobił. Powiedział mu wprost, że w reprezentacji będzie tym drugim - stwierdził.

- Kiedy facet z takimi umiejętnościami i charyzmą słyszy, że szykowana jest dla niego rola rezerwowego, zastanawia się, po co ma przyjeżdżać na zgrupowanie. Gdyby nie Sousa, Fabiański dalej byłby w kadrze i by nam się przydał - zakończył.