Zbigniew Boniek podsumował swoje rządy w PZPN. Wskazał największy problem polskiej piłki
Zbigniew Boniek podsumował dziewięć lat swojej pracy w roli szefa PZPN. - Każdy może nam zazdrościć - mówi o federacji związku.
Boniek pierwszy raz został wybrany na stanowisko prezesa PZPN w 2012 roku. Teraz ustępuje z niego po drugiej kadencji. Zgodnie z prawem nie może ubiegać się o kolejną reelekcję.
- Dzięki pracy całego związku i dzięki mojemu zaangażowaniu wychodzę dumny, wychodzę szczęśliwy. PZPN jest w bardzo dobrej sytuacji. Każdy może nam zazdrościć. Mamy zdefiniowany futbol, jesteśmy szanowani na arenie międzynarodowej, mamy finansowe zabezpieczenie. Zorganizowaliśmy przez te lata najwięcej imprez ze wszystkich federacji - wyliczał Boniek.
Ustępujący szef PZPN zapowiedział, że jako wiceprezydent UEFA będzie zabiegał o to, by w Polsce odbywały się kolejne ważne turnieje. Boniek deklaruje, że będzie do dyspozycji nowego szefa związku.
65-latek za problemy polskiego futbolu wini kluby. Jego zdaniem na tej płaszczyźnie jest do zrobienia najwięcej.
- Jeśli nie będziemy grali w Europie, to będziemy sami do siebie strzelać. Tu jest najwięcej do zrobienia. Nie jesteśmy bogatym krajem. Musimy szkolić młodzież - stwierdził Boniek.
- Nie jesteśmy na tyle bogaci, by wygrać Ligę Mistrzów czy Ligę Europy. Ale jesteśmy na tyle bogaci, by grać w Lidze Mistrzów, Lidze Europy i Lidze Konferencji. Wystarczy wziąć ołówek, kartkę i policzyć. Gdybyśmy grali co roku w tych rozgrywkach, to co roku w polską piłkę pompowalibyśmy kolejne 200-300 milionów złotych. Potrzebujemy lokomotyw. Za szkolenie nie odpowiada jedna osoba. Nie Boniek, nie Malinowski czy ktoś inny - podsumował Boniek.