Zieliński wypalił po meczu z Maltą. "Boisko nie nadawało się do gry"

To właśnie pomocnik Interu Mediolan zapewnił biało-czerwonym kolejną wygraną w eliminacjach do mistrzostw świata. Nie ukrywał jednak, że jego strzał przy golu na wagę trzech punktów nie był najlepszy.

- Była sytuacja, dobrze przyjąłem sobie piłkę. Spróbowałem uderzyć na bramkę, przy odrobinie szczęścia pomógł rykoszet, bo to nie był jakiś super strzał. Ale jak się nie uderza na bramkę, to nie strzela się goli. Cieszę się z tej bramki, bo najważniejsze są trzy punkty - powiedział Zieliński.

- Trener uprzedzał nas, że trzeba podejść tak samo, jak do meczu z Holandią. Maltańczycy mogli przejść do historii, zdobywając wiele punktów w grupie. Dla nich to ostatni mecz, prestiżowy, wielka publiczność, chcieli zaprezentować się jak najlepiej - dodał.

Pomocnik biało-czerwonych w rozmowie z TVP Sport narzekał na murawę. Choć podkreślał, że warunki do gry były takie same dla obu zespołów, to jego zdaniem boisko nie nadawało się do gry.

- Zdawaliśmy sobie sprawę, że to nie będzie łatwy mecz. Tutaj naprawdę ciężko się gra. Boisko jest takie samo dla wszystkich, ale nie nadawało się do gry. Łydki i mięśnia dwugłowe są bardzo obolałe, po tym meczu będę dochodził do siebie - przyznał.

- Rywale zaskoczyli nas trochę rozegraniem piłki. Nie bali się grać po ziemi, kilku zawodników naprawdę świetnie utrzymywało się przy piłce, my byliśmy za daleko od nich. Ja za bardzo nie chciałem wchodzić w kontakt, bo byłem zagrożony pauzą za kartki. Ale tego nam brakowało i to pokazuje, że bez zaangażowania z każdym przeciwnikiem może być ciężko - zakończył.