Złoty gol złotego chłopaka “Citizens”. Symboliczne spotkanie przed meczem [WIDEO]
Ciężkie chwile przeżywają piłkarze City, męcząc się ostatnio niemal w każdym ligowym starciu. Tak też było i teraz. Dopiero gol w ostatnich dziesięciu minutach pozwolił drużynie Guardioli na zdobycie trzech punktów na Goodison Park. Manchester pokonał na wyjeździe Everton 1:0.
To było starcie dwóch drużyn, które pilnie potrzebowały maksymalnej liczby punktów, ale z zupełnie innych powodów. Po zakończeniu passy 15 meczów bez porażki, przewaga City spadła z 12 do zaledwie trzech i ponownie ekipa Guardioli stanęła pod presją wygrywania. Kolejna seria zwycięstw może okazać się niezbędna, aby utrzymać najbliższych rywali z Liverpoolu na dystans. Na musiku również Everton. Frank Lampard odniósł jak dotąd dwie wygrane u siebie, ale również zanotował dwie anemiczne porażki na delegacji, w związku z tym “The Toffees” nadal grozi widmo spadku.
Przed spotkaniem wzruszający obrazek. Oleksandr Zinczenko i Witalij Mykołenko. Grają w przeciwnych zespołach, ale tego dnia zagrali razem. Dla Ukrainy. Przeciwko agresji Rosjan na ich kraj.
Dobrze zaczęli zawodnicy z Goodison Park. Anthony Gordon ruszył do przodu i wstrzelił niską piłkę w pole karne, ale całe niebezpieczeństwo zażegnał Ederson. Dopiero po trzydziestu minutach dobrą okazję wykreowali sobie obrońcy tytułu. Kevin De Bruyne próbował zaskoczyć Pickforda, lecz reprezentant Anglii świetnie spisał się na linii. Chwilę potem w rewanżu Richarlison sprawdził Edersona.
Ostatnia szansa w pierwszej połowie to strzał z rzutu wolnego w wykonaniu Gordona. Zaniepokojony bramkarz City obserwował dokąd zmierza piłka, ostatecznie jednak wylądowała na słupku przytrzymującym siatkę bramki. Do przerwy kibice nie zobaczyli ani jednego gola.
Po zmianie stron obraz gry się niewiele się zmienił. Ponownie obie drużyny nie błyszczały w ofensywie. W ekipie Guardioli napastnicy nie potrafili wykonać swojego zadania, więc swoich sił spróbował John Stones, oddając strzał zza pola karnego. Pickford przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę.
City uderzało głową w mur, ale wreszcie przełamało zaporę. W 81. minucie Bernardo Silva rozpaczliwie podał w pole karne, fatalnie zachowała się defensywa Evertonu i do samotnej piłki dopadł Phil Foden. Pickford mógł już tylko bezradnie patrzeć, jak pomocnik ładuje ją do siatki.
Bramka, która pozwala nieco zaczerpnąć oddech City, a sprawia, że pogarsza się sytuacja gospodarzy. Są już naprawdę blisko czerwonej strefy.