Cash zaczął źle, Emery był bezlitosny. I trafił w dziesiątkę
Niemal wszystkie zespoły polskich zawodników odniosły zwycięstwa w czwartkowy wieczór w Lidze Europy. Wkład naszych kadrowiczów w ich sukcesy był jednak niewielki, a Matty Cash najlepiej zapomnialby o meczu przeciwko FC Basel.
FC Porto - Malmoe
Jakub Kiwior oraz Jan Bednarek rozpoczęli czwartkowe spotkanie w wyjściowym składzie. Ich zespół wystartował z wysokiego C. Borja Sainz i Samu Aghehowa mieli dobre okazje, jednak piłka po ich akcjach nie znalazła drogi do bramki.
Hiszpan zdołał jednak dopiąć swego. W 30. minucie po dośrodkowaniu Rodrigo Mory oddał celny strzał głową, pokonując Robina Olsena. Chwilę później wyprowadził kolejny cios, świetnie odnajdując się w polu karnym rywali po podaniu Pepe. Po jego trafieniach FC Porto prowadziło do przerwy 2:0.
W doliczonym czasie gry Francisco Moura trafił do własnej bramki, przez co FC Porto nie zdołało zachować czystego konta. Było jednak w stanie dowieźć zwycięstwo do ostatniego gwizdka, pokonując Malmoe 2:1.
FC Basel - Aston Villa
Matty Cash wybiegł na boisko w wyjściowej jedenastce i szybko zarobił żółtą kartkę. Po zaledwie 12 minutach jego zespół mógł cieszyć się z prowadzenia. Evann Guessand świetnie odnalazł się w polu karnym rywali po ich błędzie i zapakował piłkę do siatki. Aston Villa prowadziła 1:0.
Niedługo później szwajcarski zespół przeprowadził składny kontratak zwieńczony trafieniem. Leo Leroy uderzał jednak ze spalonego. Jak mawiają, co odwlecze, to nie uciecze. W 34. minucie Xherdan Shaqiri posłał dośrodkowanie w kierunku Flaviusa Daniliuca, który doprowadził do wyrównania. Do przerwy było 1:1.
W drugiej połowie Cash został zmieniony przez Youriego Tielemansa. Unai Emery miał świetnego nosa, gdyż niedługo po wejściu na murawę belgijski pomocnik strzałem sprzed pola karnego wyprowadził Aston Villę na prowadzenie. Po jego golu angielski zespół wygrał 2:1.
Brann - Fenerbahce
Sebastian Szymański rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Jego zespół już od pierwszych minut radził sobie świetnie. W piątej minucie Kerem Akturkoglu wykorzystał podanie prostopadłe Nene i wyprowadził Fenerbahce na prowadzenie.
Od 18. minuty Brann musiało grać w dziesiątkę. Eivind Fauske Helland obejrzał czerwoną kartkę za przytrzymywanie rywala i wyleciał z boiska. Turecki klub wykorzystał przewagę jeszcze przed przerwą. Anderson Talisca strzelił dwa szybkie gole, dzięki którym "Żółte Kanarki" wygrywały 3:0.
W 65. minucie Talisca skompletował hat-tricka, zaś osiem minut później opuścił boisko. Jego miejsce na murawie zajął Szymański. Fenerbahce ze spokojem dowiozło korzystny rezultat do końca i pokonało Brann 4:0.
Celtic - AS Roma
Jan Ziółkowski zaczął czwartkowe spotkanie na ławce. Już w szóstej minucie jego zespół wyszedł na prowadzenie - Liam Scales próbował wybić piłkę głową, lecz trafił do własnej bramki. Około pół godziny później Evan Ferguson stanął przed świetną szansą, jednak ostatecznie ją zmarnował.
Irlandczyk zdołał natychmiastowo się zrehabilitować. W 36. minucie Zeki Celik wyłożył mu piłkę, a ten zapakował ją do siatki. Niedługo później skompletował dublet, dobrze odnajdując się w polu karnym rywali i wyprowadził Romę na trzybramkowe prowadzenie.
Celtic nie odpuszczał i chciał odrobić straty. W doliczonym czasie pierwszej połowy Arne Engels podszedł do wykonania rzutu karnego, lecz uderzył w lewy słupek. W drugiej części meczu Kelechi Iheanacho trafił do siatki. Trafienie Nigeryjczyka zostało cofnięte po wideoanalizie VAR z powodu spalonego.
W 74. minucie do siatki trafił Leon Bailey. Tym razem również był spalony. Chwilę później na murawie zameldował się Ziółkowski. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0 na korzyść Romy.
Panathinaikos - Viktoria Pilzno
Karol Świderski, podobnie jak Ziółkowski oraz Szymański, rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Jeszcze w pierwszej połowie jego zespół grał w przewadze. Otóż w 32. minucie Vaclav Jemelka obejrzał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Żaden z zespołów nie potrafił przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. W 75. minucie polski snajper zmienił Milosa Pantovicia i miał odmienić losy meczu. W doliczonym czasie gry grecki zespół mógł mieć świetną okazję. Po wideoanalizie VAR arbiter nie odgwizdał jednak rzutu karnego, przez co spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.