Zwrot akcji w Lidze Mistrzów. Ależ końcówka ekipy Zalewskiego

Atalanta rozpoczęła zmagania w Lidze Mistrzów od porażki 0:4 z PSG. Z kolei zespół Club Brugge w pierwszej kolejce sprawił sporą niespodziankę, wygrywając aż 4:1 z AS Monaco.

Na początku wtorkowego starcia Nordin Jackers zatrzymał Odilona Kossounou. Po chwili niecelnie uderzył Lorenzo Bernasconi. Po drugiej stronie boiska Carlos Forbs został zablokowany. Z kolei Christos Tzolis główkował nad poprzeczką.

Ederson chciał otworzyć wynik, ale posłał piłkę obok bramki Club Brugge. Precyzji w polu karnym gości zabrakło też Mario Pasaliciowi. W 38. minucie ekipa z Belgii objęła prowadzenie za sprawą Tzolisa. Grek świetnie nawinął dwóch rywali, po czym trafił do siatki.

Do przerwy Club Brugge prowadził 1:0. Na drugą połowę nie wyszedł Raoul Bellanova, którego zmienił Davide Zappacosta. W 48. minucie Tzolis chciał skompletować dublet, ale tym razem Carnesecchi był na posterunku.

W 55. minucie Honest Ahanor nie wykorzystał okazji na doprowadzenie do remisu. Gra "La Dei" dalej nie była przekonująca, więc Ivan Jurić wpuścił z ławki Lazara Samardzicia i Kamaldeena Sulemanę. Tuż po wejściu Samardzić huknął nad bramką.

Gospodarze ruszyli odważniej do ataku, aby powalczyć o komplet punktów. W 87. minucie kibice w Bergamo wpadli w euforię po bramce Pasalicia.

Atalanta finalnie wygrała 2:1. W następnej kolejce Ligi Mistrzów "La Dea" zagra ze Slavią Praga, a Belgowie z Bayernem Monachium.