38 lat i dalej jest kozakiem! Rewelacyjny powrót legendy, ładuje gola za golem

38 lat i dalej jest kozakiem! Rewelacyjny powrót legendy, ładuje gola za golem
PSNEWZ/SIPA / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz Jankowski12 Sep · 19:47
C’est magnifique. Takimi słowami można opisywać poszczególne akcje Oliviera Giroud w ostatnich tygodniach. Kiedy wydawało się, że ta kariera powoli zmierza ku końcowi, weteran wrócił do ojczyzny, aby pokazać dawną klasę.
Dla piłkarzy powyżej 30. roku życia przenosiny do MLS zwykle stanowią bilet w jedną stronę. Poza ewenementem w osobie Zlatana Ibrahimovicia trudno mnożyć przypadki graczy, którzy wyjechali do USA, po czym zdążyli ponownie czarować w jednej z topowych europejskich lig. Olivier Giroud powoli staje się wyjątkiem od reguły. 38-latek zawiódł w Stanach Zjednoczonych, pewnie chętnie zapomniałby o pobycie w Los Angeles. Po powrocie do Francji prezentuje się zaś jak nowonarodzony. Wataha “Mastifów” z Lille ma nowego przywódcę.
Dalsza część tekstu pod wideo

Miasto upadłych aniołów

W lipcu ubiegłego roku Giroud zamienił San Siro na BMO Stadium. Włodarze Los Angeles FC przekonali go solidnym kontraktem z pensją na poziomie 3,675 mln dolarów rocznie. Wejście do nowej drużyny miał naprawdę udane, w pierwszych tygodniach strzelił z Columbus Crew w przegranym finale League Cup oraz przeciwko Kansas City w wygranym meczu o US Open Cup. Była to jednak zaledwie rozgrzewka przed prawdziwym wyzwaniem w postaci rywalizacji ligowej. I tu pojawiły się schody.
Mistrz świata z 2018 roku zaliczył, nie bójmy się tego słowa, po prostu fatalne wejście do MLS. W pierwszych 15 występach nie zdobył ani jednej bramki. Na boisku wyglądał jak ciało obce, obserwatorzy zwracali uwagę na to, że rosły napastnik nie pasuje do taktyki trenera Steve’a Cherundolo. Jego LAFC zwykle oddaje inicjatywę, licząc na szybkie fazy przejściowe napędzane przez takich skrzydłowych, jak Denis Bouanga, David Martinez i Nathan Ordaz. Giroud nigdy nie był demonem prędkości, więc tym bardziej w wieku 38 lat nie mógł nagle stać się maszyną do wykańczania kontrataków. Pierwszego gola w lidze strzelił dopiero w kwietniu, wykorzystując rzut wolny przeciwko Portland Timbers.
Ben Steiner ze Sports Illustrated wyliczył, że w tym roku Giroud w MLS notował średnio tylko 6,1 kontaktu z piłką na 90 minut w polu karnym rywali. Cała drużyna zajmowała dopiero 16. miejsce w lidze pod względem liczby akcji w szesnastce przeciwników. W trakcie Klubowych Mistrzostw Świata napastnik rozegrał 163 minuty, mając w tym czasie tylko 50 kontaktów z futbolówką. W trzech meczach zdołał oddać jeden strzał i to zablokowany. Na boisku był odcięty od gry i wyalienowany. Ta współpraca nie rokowała na przyszłość.
- Olivier był wzorowym profesjonalistą. Wniósł do zespołu pokorę i zwycięską mentalność, pomagał wszystkim wokół. Był wspaniałym ambasadorem LAFC na boisku i poza nim - powiedział na pożegnanie John Thorrington, dyrektor generalny klubu.
- Styl gry w MLS niekoniecznie mi odpowiadał. Chciałem znaleźć drużynę, w której mógłbym nieco lepiej wyrazić siebie. Powrót do Francji to dla mnie szansa, ale też wyzwanie - podkreślił weteran, cytowany przez ESPN.

Powrót z drzwiami

Francuz opuścił LAFC ze skromnym bilansem pięciu goli w 38 występach. Tylko trzy z tych trafień padło na poziomie MLS. Po tak nieudanym roku wydawało się, że kolejny etap kariery może być już finalnym odcięciem kuponów. Pewnie nikogo szczególnie nie zdziwiłoby, gdyby w lipcu przeglądał media społecznościowe i zobaczył komunikat: Giroud piłkarzem Al-Shabab czy np. Al-Qadisiya. Napastnik postanowił jednak jeszcze raz skoczyć na głęboką wodę i wzmocnić solidną markę z Ligue 1.
- Jestem bardzo szczęśliwy i podekscytowany. Kiedy zadzwonił do mnie prezes Oliver Letang, to było dla mnie oczywiste, że muszę zaakceptować tę ofertę. Zawsze uważałem Lille za czołowy klub. Słyszałem o nim wiele dobrego od ludzi, którzy tam grali, jak Eden Hazard, Cabaye, Pavard. Wszyscy fantastycznie wspominają ten zespół, ja też chcę tego posmakować. Wiem, że trafiam do młodej, utalentowanej grupy, która potrzebuje też starszych, bardziej doświadczonych graczy. Po to tu jestem - powiedział po podpisaniu umowy.
- Laurent Koscielny zadzwonił do mnie, żeby wybadać teren, ale nie mogłem wybrać Lorient, kiedy zgłosiło się Lille. Przeszło mi przez myśl, aby być może skończyć karierę, ale to nie byłoby zgodne z tym, co zawsze sobie powtarzam: chcę grać tak długo, jak pozwoli mi na to moje ciało - dodał w rozmowie z Canal+.
W poprzednim sezonie Lille zajęło piąte miejsce w Ligue 1, dzięki czemu zagra w Lidze Europy. W zespole nastąpiła mała rewolucja, odeszli m.in. Lucas Chevalier, Edon Zhegrova, Bafode Diakite czy przede wszystkim Jonathan David. W perspektywie długoterminowej na następcę Kanadyjczyka będzie szykowany Hamza Igamane, którego za 11,5 mln euro ściągnięto z Rangers. 22-latek w debiucie skompletował dublet z Lorient, to bez wątpienia przyszłość zespołu. Na razie Marokańczyk będzie jednak dzielił minuty z bardziej doświadczonym graczem. Giroud już w presezonie pokazał próbkę umiejętności, strzelając ekwilibrystycznego gola West Hamowi.
W pierwszych czterech występach dla “Mastifów” Giroud zebrał pięć bramek. Trzy z nich padły w sparingach, zatem można było podejść do nich z dystansem. Ale wystarczyło 11 minut w pierwszej kolejce Ligue 1, aby ruszył jego licznik trafień. Na dzień dobry ukąsił Stade Brest, pokonując Radosława Majeckiego. Przy tej okazji 38-latek został najstarszym strzelcem Lille we francuskiej ekstraklasie. Tydzień później dołożył gola z Monaco. Zapewne w najbliższych miesiącach jeszcze przynajmniej kilka razy pobije swój rekord.
- Jestem niesamowicie szczęśliwy, mogąc znów rywalizować w Ligue 1. Czuję się świetnie, atmosfera na meczach jest bardzo dobra, myślę, że zapewniliśmy kibicom dobre widowisko - powiedział po remisie 3:3 ze Stade Brest.
- W jego przypadku trudno mówić o sekretach. Ma 38 lat, więc skoro w tym wieku utrzymuje się na najwyższym poziomie, to robi to tylko ze względu na wyjątkowy profesjonalizm i miłość do piłki. To wszystko wymaga wysiłku. Często z nim rozmawiam, to piłkarz, który doskonale zna swoje ciało, skupia się na codziennej pracy. Oczywiście, że będziemy musieli zarządzać jego czasem na boisku, on też zdaje sobie z tego sprawę. Wszyscy wiemy, co potrafi na boisku, zwłaszcza pod bramką. Jest przykładem dla młodszych graczy - pochwalił Bruno Genesio na antenie L1+.

Legenda

Giroud przez większość kariery był zawodnikiem delikatnie niedocenionym. Bywał irytująco nieskuteczny, nigdy nie grał z lekkością i finezją takich graczy, jak Antoine Griezmann czy Karim Benzema. A jednak gdziekolwiek nie poszedł, z wyłączeniem LAFC, po prostu gwarantował jakość. To mistrz świata, Włoch i Francji, triumfator Ligi Mistrzów i Ligi Europy z Chelsea, zdobywca sześciu pucharów z Arsenalem. Niedawno strzelił gola numer 350 w seniorskiej karierze. Wciąż pozostaje najskuteczniejszym zawodnikiem (57 bramek) w dziejach francuskiej kadry. Nie na długo, ponieważ Mbappe traci do niego tylko pięć trafień, ale mimo wszystko chapeau bas.
- Oli to typ napastnika, który powoli wymiera. Jest ze starej szkoły, strzela, ale potrafi też doskonale przytrzymać piłkę, wypatrzeć skrzydłowego, napędzić akcję w odpowiednim momencie, a potem być gotowy, aby sfinalizować ją pod bramką. Bardzo podoba mi się to, jak zawsze współpracuje z kolegami w ofensywie - chwalił cztery lata temu Thierry Henry.
Jak powiedział trener Bruno Genesio, w przypadku długowieczności Giroud nie ma żadnego sekretu. Wynika ona z siły woli i konsekwentnych działań. Napastnik stanowi wzór przygotowania fizycznego, korzysta z usług swojego brata, Romaina, który jest zawodowym dietetykiem sportowym. Po meczu z Brest piłkarze Lille mieli drobne problemy z wyjazdem ze stadionu, więc 38-latek rozłożył na parkingu matę i zaczął ćwiczyć jogę. Jeśli przytrafia się wolna chwila, on wykorzysta ją, aby popracować nad ciałem lub umysłem.
Giroud ma oczywiście swoje ograniczenia. W dwóch kolejkach tego sezonu trafiał do siatki, ale w trzeciej musiał już pauzować z powodu drobnego urazu. Pewnie na przestrzeni całego roku zdarzy się jeszcze kilka takich wymuszonych absencji. Ale kibice mogą być niemal przekonani, że kiedy mistrz świata sprzed siedmiu lat już wyjdzie na murawę, to zaprezentuje pełną gamę swoich możliwości. 8 sierpnia minęło 15 lat od jego debiutu w Ligue 1. Ale piękna kariera jeszcze się nie kończy.

Przeczytaj również