AS Roma - Lazio Rzym. Futbol w cieniu ultrasów. Derby della Capitalle skąpane we krwi

Futbol w cieniu ultrasów. Derby Rzymu skąpane we krwi
Marco Iacobucci/shutterstock.com
Derby della Capitale to bez wątpienia mecz, który stanowi prawdziwą gratkę dla sympatyków futbolu, nie tylko na Półwyspie Apenińskim. Lazio i Roma to niezwykle utytułowane drużyny, jednak rywalizacja między nimi wykracza daleko poza aspekty czysto sportowe. Już dziś napisany zostanie kolejny rozdział najbardziej zajadłych derbów w zachodniej Europie.
Burzliwa historia pojedynków między “Wilkami”, a “Orłami” sięga właściwie lat 20. ubiegłego stulecia, gdy oficjalnie założono klub AS Roma. “Giallorossi” powstali na skutek fuzji trzech drużyn - SS Alby, U.C. Romany oraz Fortitudo. Podobno katalizatorem stworzenia nowego klubu w stolicy był sam Benito Mussolini, pragnący rzucić wyzwanie bogatej północy, która królowała zarówno w aspektach politycznych, jak i sportowych.
Dalsza część tekstu pod wideo
Co ciekawe, sam Duce zaszczycił swoją obecnością podczas pierwszych derbów Rzymu, które zostały rozegrane w 1929 roku. Mussolini musiał opuszczać stadion z uśmiechem na twarzy, ponieważ faworyzowane “Wilki” odniosły pierwsze w historii zwycięstwo nad Lazio. Warto dodać, że upływ lat oraz dalsze zbrodnicze działania Mussoliniego nie wpłynęły na sympatyków “Giallorossich”, którzy do dzisiaj oddają hołd byłemu włoskiemu wodzu.

Pierwsza krew

Udział partii faszystowskiej w procesie tworzenia Romy odbił się na tym, że kibicami rzymskiego klubu stała się głównie klasa robotnicza z biedniejszych dzielnic “wiecznego miasta”. Jako, że obie drużyny występują na tym samym stadionie, już od początku tej rywalizacji dochodziło do pewnych niesnasek. Prawdziwa eskalacja konfliktu nastąpiła jednak w latach 70.
Wtedy to fanatyczni kibice Romy założyli grupę Commando Ultra Curva Sud, która opanowała sektor zajmowany przez sympatyków “Wilków”. Od tamtego momentu ultrasi “Giallorossich” regularnie przygotowywali oprawy podczas meczów swoich ulubieńców.
Upiększanie spotkań banerami, flagami czy tzw. kartoniadami zasługuje na pochwałę, jednak niestety chęć wsparcia swojej drużyny szybko przemieniła się w żądzę mordu. I absolutnie nie użyłem tutaj słowa “mord” przez przypadek, bowiem już w 1978 r. podczas derbów stolicy rzeczywiście doszło do zabójstwa. Jeden z sympatyków Lazio, Vincenzo Paparelli został trafiony w oko racą rzuconą z sektora zajmowanego przez ultrasów Romy, co doprowadziło do zgonu.
Po tym incydencie kibice Lazio postanowili również skupić swoje siły, tworząc jedną potężną grupę fanatyków o nazwie Irrudicibili, co w swobodnym tłumaczeniu można przełożyć na “zagorzali, bezkompromisowi”. Chuligańskie wybryki bandy “Orłów” przeszły już do nowożytnej historii włoskiej piłki.

Rzym znów zapłonął

Kolejne historyczne starcie między fanatykami obu rzymskich ekip miało miejsce w 2004 roku. Zaczątkiem zamieszek była nieprawdziwa informacja o śmierci chłopca, który w trakcie meczu leżał na bieżni przykryty białą plandeką w otoczeniu kilkunastu policjantów.
Fanatycy Romy sądzili, że dziecko nie żyje z powodu interwencji stróżów prawa, zatem wbiegli na murawę wymierzyć sprawiedliwość, dołączyli do nich ultrasi Lazio i zaczęła się, krótko mówiąc, prawdziwa wojna.
Policja nie była w stanie opanować kilkuset chuliganów, zatem mecz musiał zostać przerwany. Sam Francesco Totti opowiedział, że gdyby wznowiono spotkanie, piłkarze zostaliby tam zabici. Burdy przeniosły się poza stadion, ucierpiało w nich prawie 200 osób, a same derby wznowiono dopiero tydzień później przy pustych trybunach.
Warto również dodać, że słynny chłopiec, który nieświadomie wywołał furię wśród fanów “Wilków”, został tak naprawdę przykryty przez policjantów, ponieważ… miał problemy z oddychaniem. Race odpalane na sektorze zajmowanym przez “Giallorossich” potrafiły zadymić cały stadion.

Zjednoczenie w tragedii

Mogłoby się wydawać, że nienawiść między ultrasami Lazio i Romy będzie się ciągnąć w nieskończoność, jednak w 2007 roku obie frakcje nieoczekiwanie zakopały topór wojenny. Co prawda tylko na krótką chwilę, ale zakopały.
Niestety, pojednanie “Wilków” i “Orłów” nastąpiło w tragicznych okolicznościach, z powodu śmierci młodego fana Lazio, stałego bywalca Curva Nord, który został zastrzelony przez policjanta. Gabriele Sandri zginął mając zaledwie 25 lat, a w dodatku jego oprawca został skazany na tylko 6 lat więzienia.
Decyzja sądu wywołała ogromne wzburzenie w całym kraju, a wyrazy współczucia zaczęli wyrażać nawet przedstawiciele ultrasów AS Romy. Podczas jednego z meczów “Wilków” na trybunie południowej wywieszony został baner z napisem “Gabbo, uno di noi” - Gabbo, jeden z nas. Wówczas przestały istnieć podziały między Lazio, a Romą. Liczyło się tylko to, że zginął kibic.

Wojna trwa

Dziś nie będzie jednak mowy o żadnym zjednoczeniu. Zarówno fani “Biancocelestich”, jak i “Giallorossich” szykują się na kolejną bitwę, której stawką jest panowanie w “wiecznym mieście”. Fanatycy Romy już na treningu swoich ulubieńców dali znać o swojej obecności, która z pewnością zostanie zaakcentowana jeszcze mocniej już podczas samego spotkania.
Kibice obu drużyn z pewnością nie zawiodą pod względem oprawy całego widowiska, zatem możemy liczyć na 90-minutową symfonię pod batutą “Orłów” z Curva Nord i watahy “Wilków” z Curva Sud.
Mamy również nadzieję, że derby nie zawiodą przede wszystkim pod względem sportowym. Stawka jest ogromna, ponieważ obie ekipy zajmują miejsca w czołowej czwórce, a ewentualne zwycięstwo podopiecznych Simone Inzaghiego sprawi, że Lazio zostanie nawet wiceliderem. Z kolei Roma musi uważać na ścigającą ją Atalantę, która ma chrapkę na wyrzucenie “Wilków” z miejsca gwarantującego grę w Lidze Mistrzów.
Obie ekipy podejdą do tego meczu podrażnione porażkami w Pucharze Włoch, chociaż akurat w derbach stolicy dodatkowa motywacja nie jest potrzebna. Każdy zawodnik Romy oraz Lazio wie, że to nie jest zwykły mecz o 3 punkty. To starcie dwóch różnych kultur, ideologii, przekonań, filozofii. Woda i ogień, prawica i lewica, Roma i Lazio. A zwycięzca może być tylko jeden.
Mateusz Jankowski

Przeczytaj również