Pół roku w wielkiej piłce i hitowy transfer. Bayern łowi i wyznacza trendy. "Rośnie mega grajek"

Pół roku w wielkiej piłce i hitowy transfer. Bayern łowi i wyznacza trendy. "Rośnie mega grajek"
Acero / pressfocus
Bayern od wielu lat myśli bardzo perspektywicznie, a ogłoszony w grudniu transfer młodego skrzydłowego jest tego najlepszym potwierdzeniem. I może być też zwiastunem nowego kierunku, w którym zamierzają podążać Bawarczycy.
To jego pierwszy sezon w Primera Division. Bryan Zaragoza zadebiutował w niej w połowie sierpnia i już po kilku kolejkach można było przypuszczać, że długo na Estadio Nuevo Los Carmenes nie pozostanie. Choć bowiem Granada w obecnym sezonie mocno rozczarowuje, to młody skrzydłowy zdecydowanie się wyróżnia, również na tle innych ligowych rywali. Zauważyły to też inne kluby, a najbardziej zdeterminowany okazał się Bayern. Bawarczycy postanowili nie zwlekać i już na początku grudnia potwierdzili, że od nowego sezonu 22-latek będzie zawodnikiem “Die Roten”. Co więcej, może nie być jedynym piłkarzem grającym na hiszpańskich boiskach, który w najbliższym czasie zamieni słoneczny Półwysep Iberyjski na nieco mniej atrakcyjną pod względem klimatu Bawarię. Mistrzowie Niemiec zagięli bowiem parol na zawodników z La Ligi. Bayern doskonale zdaje sobie sprawę, że z Hiszpanii można wyciągnąć prawdziwe perełki i wcale nie muszą one kosztować ogromnej fortuny. Niemcy chcą z takich okazji korzystać, dlatego niewykluczone, że transfer skrzydłowego Granady zapoczątkuje nowy trend w całej Bundeslidze.
Dalsza część tekstu pod wideo
Bryan Zaragoza
SOPA Images/Pressfocus

Brakujący element

Na pierwszy rzut oka ten transfer mógł wydać się dla wielu kibiców Bayernu co najmniej zaskakujący. Ci, którzy bowiem nie śledzą na co dzień zbyt uważnie La Ligi, mogliby popukać się w czoło, kiedy usłyszeli o tym, że ich klub właśnie wydał 13 milionów euro na gracza, dla którego jest to pierwszy nawet nie sezon, a runda na najwyższym ligowym poziomie. Tyle że urodzony w Maladze zawodnik ma za sobą naprawdę udane miesiące. I to mimo że jego zespół w tym czasie dołował i w tabeli zajmuje przedostatnie miejsce.
22-latek rozegrał dotąd 19 meczów ligowych, w których strzelił sześć goli i dołożył do tego dwie asysty. Te indywidualne popisy wyraźnie przyczyniły się do tego, że Granada mimo swojej i tak niezwykle trudnej sytuacji, wciąż może marzyć o utrzymaniu. Zaragoza uczestniczył bowiem przy golach “Nazaries” w czterech spośród siedmiu meczów, w których andaluzyjski klub zdobył jakiekolwiek punkty. Najszerszym echem odbił się rzecz jasna jego występ przeciwko Barcelonie (2:2), kiedy to utalentowany skrzydłowy popisał się dubletem. Być może to właśnie ten mecz okazał się decydującym wabikiem dla Bawarczyków.
- Bryan Zaragoza to bardzo ciekawy i obiecujący zawodnik, który przy odpowiednim towarzystwie w zespole oraz opiece trenera może rozwinąć się na mega grajka, zwłaszcza mając na uwadze jego umiejętności dryblingu i walki w pojedynkach. Monachijczykom brakowało takich graczy, dopiero Leroy Sane i Jamal Musiala zaczęli przywracać to piękno indywidualnej gry w Monachium - mówi w rozmowie z nami Gabriel Stach, zastępca redaktora naczelnego “DieRoten.pl”. - Zaragoza z pewnością może dać fanom wiele radości. Na początku nie spodziewam się jednak po nim za wiele. Wolę się raczej pozytywnie zaskoczyć, ale nie ukrywam, iż widząc go w ostatnich tygodniach w akcji, bardzo zaciekawił mnie jego profil i styl gry. To może być bardzo dobry ruch ze strony mistrzów Niemiec - dodaje.

Ogromny sentyment

Zaragoza na Allianz Arenę trafi dopiero latem, teraz przez najbliższe kilka miesięcy spróbuje jeszcze pomóc uratować Granadę przed spadkiem z La Ligi. Później oficjalnie dołączy do Bayernu, jako ósmy Hiszpan w historii klubu. Choć ekipa z Monachium poprzez swój status sprowadzała zagranicznych piłkarzy na długo przed tym, jak takich transferów zaczęły dokonywać inne kluby z Bundesligi, akurat kierunek iberyjski przez wiele lat był jej obcy. Dość powiedzieć, że pierwszy Hiszpan, Javi Martinez, trafił do stolicy Bawarii dopiero w 2012 roku.
- I to on wraz z Thiago są tymi Hiszpanami, którzy do dzisiaj są najmocniej wspominani przez kibiców Bayernu. Martinez uważany jest z jednego z ojców potrójnej korony w sezonie 2012/2013, kiedy to razem z Bastim Schweinsteigerem stworzył duet marzeń w środku pola. Nikt się wtedy nie prześlizgnął przez linię pomocy FCB. Z kolei jeśli dziś zapytałbyś kogokolwiek, czy przyjąłby z powrotem Thiago, możesz mieć stuprocentową pewność, że spotkasz się z mega pozytywnymi odpowiedziami. Z wielkim sentymentem wspominany jest też Xabi Alonso, choć gdy przyszedł do Monachium, to miał już swoje lata, ale przez kilka sezonów gry dla Bayernu zdołał skraść serca fanów. W niedalekiej przyszłości wielu z nich powitałoby go z wielką ochotą jako nowego trenera - opisuje Stach.
Oprócz Thiago, Javiego Martineza i Xabiego Alonso, w Bayernie zagrali jeszcze Pepe Reina, Juan Bernat, Alvaro Odriozola i Marc Roca, ale ich przygody z ekipą z Bawarii nie były tak udane jak okres spędzony w tym klubie przez powyższe trio. Oprócz Bernata, żaden z nich nie zdołał wywalczyć sobie na dłużej miejsca w pierwszym składzie. Nie oznacza to jednak, że ich pobyt w Monachium okazał się kompletnym niewypałem.
- Wiele osób uważa, że ogromnym zawodem był Alvaro Odriozola, ale nie zapominajmy, że został on sprowadzony jako zapchajdziura i nikt nie spodziewał się po nim jakichś wielkich rzeczy. Marc Roca również spełnił swoje zadanie i nigdy nie narzekał na swoją rolę rezerwowego, a kiedy trzeba było, to nie zawodził. Z wyżej wymienionych graczy, to chyba tylko Juan Bernat nie jest wspominany za dobrze, a to chociażby przez kilka meczów, które zawalił w Lidze Mistrzów. Zresztą sam Uli Hoeness podczas jednej z konferencji prasowych wprost oskarżył Hiszpana o odpadnięcie z tych rozgrywek - dodaje nasz rozmówca.

Nie on jedyny

Bryan Zaragoza to dla Bayernu ktoś pomiędzy pierwszą i drugą grupą Hiszpanów dotychczas grających dla tego klubu. Z pewnością nie jest to jeszcze gracz o statusie Thiago czy Xabiego Alonso, ale z drugiej strony na pewno nie uważa się go jedynie za młody talent, który w najbliższym sezonie może zanotuje kilka epizodów z ławki. Bryan w ciągu zaledwie kilku miesięcy sprawdził się na poziomie La Ligi. W dodatku styl gry Bayernu wymaga posiadania w kadrze dynamicznych i błyskotliwych skrzydłowych. A Zaragoza te dwie cechy z pewnością sobą uosabia.
Bryan Zaragoza
Acero/Pressfocus
- Zaragoza ma swoją jakość. Potrafi wdać się w pojedynek jeden na jeden, dysponuje szybkością. To idealne połączenie, aby odnieść sukces w Bundeslidze. W obecnym Bayernie skrzydłowi mają sporo miejsca, żeby zabłysnąć. Musi być cierpliwy i nie popadać w obsesję. Najpierw musi się jednak do tego wszystkiego przystosować. Ten chłopak pochodzi przecież z bardzo ciepłego regionu Europy, a teraz trafi do zupełnie innego klimatu - tłumaczy nam Pablo M. Fuentenebro, dziennikarz zajmujący się ligami zagranicznymi w “Diario AS”.
Być może w tej aklimatyzacji 22-latek nie będzie osamotniony. Bayern, podobnie jak kilka innych klubów Bundesligi, uważnie śledzi rynek hiszpański. We wrześniu dyrektorem sportowym “Die Roten” został Christoph Freund, który wcześniej przez wiele lat pełnił tę funkcję w Red Bullu Salzburg. Austriak dysponuje szeroką siatką kontaktów na Półwyspie Iberyjskim i niemieckie media uważają, że zwrócenie się ku temu kierunkowi jest właśnie w głównej mierze jego zasługą. Ostatnio coraz częściej mówi się o tym, że Bayern mocno chciałby sprowadzić do siebie również Arnau Martineza z Girony.
- Hiszpania od zawsze produkowała dobrych zawodników, a Bayern nie chce przegapić żadnej okazji, szczególnie jeśli są to interesujący gracze i dlatego stara się ich podpisać. Tak było właśnie w przypadku Bryana Zaragozy, a być może będzie również z Arnau Martinezem. Zawodnik Girony przydałby się Bayernowi, bo to bardzo dobry obrońca, który w Monachium wypełniłby lukę na tej pozycji. Myślę, że sprowadzenie Zaragozy może zapoczątkować pewnego rodzaju trend. Borussia Dortmund poszła już podobną drogą kilka lat temu. Bayern i inne niemieckie kluby próbują wypełnić lukę po angielskich zespołach. Teraz często sprowadzenie hiszpańskiego zawodnika do Premier League nie jest już bowiem takie łatwe, jak to miało miejsce przed Brexitem - dodaje Fuentenebro.

Przyszłościowa polityka

Większa uwaga wobec rynku hiszpańskiego nie oznacza, że Bayern zamierza zapominać o promowaniu lokalnych talentów czy sprowadzaniu najzdolniejszych piłkarzy z innych klubów Bundesligi. Bawarczycy wprowadzają do pierwszej drużyny coraz więcej utalentowanych zawodników. Tylko w ostatnim czasie na treningach zespołu Thomasa Tuchela pojawiło się wielu obiecujących piłkarzy z drużyny do lat 19. Do tej grupy należą m.in.: Aleksandar Pavlović, Franz Kraetzig, Jonathan Asp-Jensen, Lovro Zvonarek, Taichi Fukui czy Maximilian Hennig.
- Polityka transferowa Bayernu raczej nie ulegnie aż tak dramatycznej zmianie i klub w dalszym ciągu będzie ściągał za duże pieniądze znanych i sprawdzonych zawodników. W końcu jeśli chcesz walczyć i liczyć się w Lidze Mistrzów, nie możesz polegać tylko na talentach. Monachijczycy od lat pragną jednak działać z wyprzedzeniem i ściągać do siebie największe talenty, które stopniowo będą wprowadzane do wielkiej piłki. Jeśli któryś z nich nie poradzi sobie lub się nie odnajdzie, to zwyczajnie zostanie sprzedany z zyskiem, co przyniesie Bayernowi dodatkowe środki na wzmocnienia i inwestycje w młodzież - uważa Stach.
Thomas Tuchel podczas mistrzowskiej fety w Bayernie Monachium
SPP / pressfocus
Wśród takich młodych talentów sprowadzonych w ostatnim czasie do Bayernu można wymienić choćby Adama Aznou z Barcelony czy Javiera Fernandeza z Atletico. Panuje powszechna opinia, że obaj piłkarze mogą w przyszłości zaistnieć w pierwszej drużynie. Biorąc pod uwagę stosunek ceny do jakości, Hiszpania w ostatnim czasie stała się dla niemieckich klubów bardzo atrakcyjnym rynkiem. Na Półwyspie Iberyjskim sporo ekip przeżywa bowiem problemy finansowe, a te mogą ułatwić ustabilizowanym pod tym względem przedstawicielom Bundesligi pozyskanie kolejnych piłkarzy z tego regionu.
- Nie wymieniając wielkich graczy La Liga, z których każdy mógłby doskonale grać dla Bayernu, starałbym się być nieco bardziej oryginalnym i wybrałbym dla “Die Roten” dwóch Hiszpanów. Nico Williams z Athletiku ma szybkość, która jest bardzo charakterystyczna dla Bayernu i jej ofensywnych napastników. A drugi to Borja Mayoral z Getafe. Wychowanek Realu byłby idealnym dublerem dla Harry’ego Kane'a. Ale gdybym miał jeszcze wymienić innego zawodnika grającego w Hiszpanii, to bez wątpienia byłby to ukraiński skrzydłowy Wiktor Cygankow z Girony - podsumowuje Fuentenebro.

Przeczytaj również