"Nie istniał dopóki nie pojawił się w Rakowie". Obywatel świata, nowy Krychowiak? Życiowa szansa Ledermana

"Nie istniał dopóki nie pojawił się w Rakowie". Obywatel świata, nowy Krychowiak? Życiowa szansa Ledermana
Adam Starszynski / PressFocus
Ben Lederman to jedyny potencjalny debiutant i największa niespodzianka w kadrze powołanej przez Fernando Santosa na mecze z Czechami (24.03) i Albanią (27.03). Pomocnik o nietypowych kolejach losu w Polsce znalazł przystań i idealne miejsce do rozwoju.
Robert Lewandowski nie jest jedynym reprezentantem Polski, który ma dużo wspólnego z FC Barceloną. Nasz kapitan jest w Katalonii dopiero od początku tego sezonu, a 12 lat młodszy Ben Lederman spędził tam aż siedem lat.
Dalsza część tekstu pod wideo
Urodził się 8 maja w miasteczku Calabasas na północ od Los Angeles. Jego rodzice są Izraelczykami, a babcia ze strony ojca urodziła się w Polsce. Ben ma więc trzy paszporty, a teraz stanął przed szansą reprezentowania swojej nowej ojczyzny, w której mieszka niecałe trzy lata.
- Poznałem wiele różnych kultur. Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych, jako dziecko mieszkałem w Hiszpanii, teraz jestem w Polsce. Czuję się w sumie jak "obywatel świata" - mówi w rozmowie z portalem "Łączy Nas Piłka".
Już w wieku 11 lat trafił do akademii Barcelony, La Masii, jako pierwszy Amerykanin w historii. Razem z nim przeprowadziła się tam cała rodzina. Przez kolejne kilka lat utalentowany pomocnik harmonijnie się rozwijał w klubie, któremu kibicował od najmłodszych lat.

Stracił dzięki przepisom

Potem jednak na przeszkodzie jego rozwojowi stanęła biurokracja i pozaboiskowe problemy Barcy. FIFA ukarała klub za niezgodne z prawem transfery niepełnoletnich zawodników spoza Europy. Takim przykładem był również Lederman.
Nagle z dnia na dzień zakazano mu gry w piłkę w bordowo-granatowych barwach. Jego ojciec, Danny, próbował nawet interweniować w FIFA z pomocą prezydenta Josepa Martii Bartomeu, ale na niewiele się to zdało. Załamany nastolatek poszukiwaniu gry na półtora roku wrócił do USA. Po ukończeniu 18 lat z powrotem był w La Masii, ale nie zdołał odbudować swojej pozycji w ukochanym klubie.
- Żegnam się z najlepszym klubem na świecie, w którym przeżyłem coś wyjątkowego i niezapomnianego. (...) Kończy się piękny etap, ale rozpoczyna nowy. Muszę dalej walczyć o moje marzenie. Dziękuję wszystkim i visca el Barca! - pisał na Instagramie przechodząc do KAA Gent.
Ben Lederman
instagram.com/benlederman10/
W belgijskim klubie był tylko przez rok. Grał w drużynie rezerw, ale nie przebił się do pierwszego składu przez liczne kontuzje. Problemy ze zdrowiem ciągną się zresztą za nim do dziś. W sezonie 2021/22, już jako piłkarz Rakowa, stracił kilkanaście meczów jesienią (w tym eliminacyjne pojedynki właśnie z Gentem) przez problemy z więzadłem pobocznym w kolanie.
Z kolei w tym sezonie jesienią miał problemy z barkiem, po których długo nie mógł odzyskać miejsca w pierwszym składzie. Przegrywał rywalizację z Władysławem Koczerginem. Dopiero w tym roku na dobre wrócił do pierwszej jedenastki "Medalików".
Pomiędzy Gandawą i Częstochową był jeszcze bardzo krótki pobyt w ojczyźnie rodziców. Lederman rozegrał tylko 65 minut w trzecioligowym, izraelskim Hakoah Amidar Ramat Gan. - Długo to nie potrwało, bo błyskawicznie zostałem wyłowiony przez Raków - mówił na łamach "ŁNP".
Pewne zasługi w przeprowadzeniu tego transferu ma... nasz redakcyjny kolega. Tak przynajmniej twierdzi sam Tomek Włodarczyk. A zresztą, co ja wam tu będę opowiadał. Posłuchajcie sami, od 1:47:10.

Zyskał dzięki przepisom

Inna sprawa, że nie byłoby zapewne tego transferu, gdyby nie przepis o młodzieżowcu. Pod koniec lutego 2020 roku Raków szukał bowiem nie tylko środkowego pomocnika, ale też zawodnika, który miałby nie więcej niż 22 lata. Lederman spełniał te kryteria i po tym jak nie poznała się na nim Lechia, trafił pod Jasną Górę.
Trochę zajęło zanim amerykańsko-izraelsko-polski "wonderkid"przyzwyczaił się do tutejszej pogody i do wymagań Marka Papszuna, ale dziś, po trzech latach w Rakowie, ma szansę na to, co dotychczas nie udało się Patrykowi Kunowi, a więc na debiut w seniorskiej reprezentacji Polski. Na razie ma za sobą trzy występy w kadrze U21, w której pierwsze minuty rozegrał dokładnie rok przed meczem z Czechami - 24 marca 2022 roku w starciu z... Izraelem.
- To jest duża sprawa dla niego, ale i dla nas wszystkich, bo to nasz kolejny reprezentant. (...) Pamiętamy jak Ben zaczynał. To był zawodnik anonimowy, który w piłce seniorskiej nie istniał dopóki nie pojawił się w Rakowie. To jest kolejna piękna historia - mówił trener Papszun po ostatnim meczu ligowym z Cracovią, w którym dał odpocząć swojemu pomocnikowi, by nie narażać go na pogłębienie urazu i nie odbierać mu szans na spełnienie kolejnego marzenia.

Debiut będzie sukcesem

Zapewne Lederman nie stanie się z miejsca ważną częścią pierwszej reprezentacji. Jeśli w ogóle zaliczy debiut, to będzie duży sukces. To zgrupowanie to dla niego przede wszystkim szansa, by pokazać się Fernando Santosowi. By przekonać Portugalczyka, że nie zmyliło go pierwsze, dobre wrażenie, na bazie którego wysłał to powołanie.
Co z czasem mógłby dać reprezentacji? Gdy zapytałem go na poniedziałkowej konferencji o jego największe zalety, wskazał - na ile pozwalała mu polszczyzna - na wizję gry, utrzymywanie się przy piłce i budowanie akcji od tyłu. Nie jest to na pewno klasyczna "szóstka", pomocnik odpowiedzialny tylko za rozbijanie ataków rywali. Ale wielu goli też nie należy się po nim spodziewać - do dziś ma tylko dwa w 71 występach w Rakowie.

Papszun ocenia Ledermana

- Nie byłem zaskoczony tym powołaniem, bo były już jakieś sygnały, że selekcjoner mu się przygląda i że może dojść do takiej sytuacji. Ale to na pewno duże wyróżnienie, bo zawodników z Ekstraklasy w reprezentacji jest niewielu. Jesteśmy dumni, że wypromowaliśmy kolejnego gracza do kadry - mówi trener Papszun w rozmowie z Meczyki.pl.
- Jakie ma atuty? Przede wszystkim umiejętności czysto piłkarskie - kontrola piłki, wyszkolenie techniczne, ma tę bazę techniczną na bardzo wysokim poziomie. Wyniósł to z La Masii, to nie przypadek. A u nas rozwijał elementy związane z taktyką, z poruszaniem się, z motoryką. To też podniósł na wyższy poziom. Ciągle pracuje też nad odpowiednią decyzyjnością na pozycji środkowego pomocnika - dodaje szkoleniowiec lidera Ekstraklasy.
A co Lederman musi jeszcze poprawić? - Decyzje, fizyczność, grę w kontakcie. Tu ma na pewno jeszcze deficyty. Musi też pracować nad grą prawą nogą, bo głównie posługuje się lewą - ocenia Papszun.

"Piłkarskie IQ klasy europejskiej"

O ocenę mocnych i słabych stron 22-latka poprosiliśmy też analityka piłkarskiego, Marka Marciniaka.
- Mam nadzieję, że w perspektywie najbliższych kilku lat Lederman zostanie jednym z liderów środka pola reprezentacji Polski. To gracz, który swobodnie operuje piłką, bardzo inteligentnie wybiera momenty do podań progresywnych (tzw. "piętro wyżej") i mądrze wspiera rozegranie akcji w bocznych sektorach podczas budowania gry. Jego piłkarskie IQ to klasa europejska.
- W Ekstraklasie Lederman wygrał prawie 70 procent dryblingów. Jego potencjał ofensywny jest bardzo duży, choć nie zawsze pokazuje go w pełni. Uważam, że powinien być zdecydowanie odważniejszy w fazie wykończenia - ma bardzo fajny strzał z dystansu (kapitalny gol w poprzednim sezonie w Gdańsku), jednak na takie uderzenia decyduje się bardzo rzadko.
- Aby wejść na wyższy poziom, powinien mocniej obudować swoje ciało fizycznie. Pomoże mu dominować w środku pola nie tylko na murawie, ale też w powietrzu. W tym sezonie podopieczny trenera Papszuna ma duże problemy w pojedynkach główkowych (zaledwie 40% wygranych), a w akcjach jeden na jednego siła fizyczna potrafi być kluczowa - podsumowuje Marciniak.
Ben Lederman w Polsce czuje się jak w domu i sporo jej zawdzięcza. Awans z juniora do dorosłej piłki, pierwsze trofea, za chwilę pierwsze mistrzostwo w karierze i kolejne występy w europejskich pucharach. No chyba, że jego kariera tak przyspieszy, że latem wyfrunie do lepszej ligi. Powołanie do reprezentacji i potencjalny debiut na pewno zwiększą jego wartość i dodadzą mu motywacji do dalszego rozwoju.

Przeczytaj również