Oto odkrycie sezonu Ekstraklasy. "Ból przeszkadzał mi nawet w spaniu" [NASZ WYWIAD]

Oto odkrycie sezonu Ekstraklasy. "Ból przeszkadzał mi nawet w spaniu" [NASZ WYWIAD]
Krzysztof Porebski / pressfocus
Antoni - Obrębski
Antoni ObrębskiWczoraj · 10:48
Obecny sezon w pierwszej jedenastce Cracovii rozpoczął zawodnik, który nie był znany społeczności spoza Krakowa. Do lipca 22-letni Oskar Wójcik miał zaledwie jedną minutę na poziomie Ekstraklasy, a dziś jest liderem defensywy dobrze radzącej sobie drużyny “Pasów”. Stoper w rozmowie z Meczyki.pl opowiada choćby o poważnym urazie, późnym wejściu do seniorskiej piłki czy o swoich ambicjach.
Oskar Wójcik szturmem wdarł się do składu Cracovii w nowym sezonie i poziom, na jakim gra, nie zwiastuje, by miał z podstawowej jedenastki wypaść. 22-latek nie dysponuje jednak dużym doświadczeniem, bo mecz pierwszej kolejki ligowej był dla niego pierwszym spotkaniem w wyjściowym składzie na poziomie Ekstraklasy. Wcześniej ani Jacek Zieliński, ani Dawid Kroczek nie dostrzegli w nim wystarczającego potencjału, który zobaczył Luka Elsner. Wójcikowi z pewnością przeszkodziło także zerwanie więzadła krzyżowego w sierpniu 2022 r.
Dalsza część tekstu pod wideo
W rozmowie z nami Wójcik mówi o trenerze Elsnerze, braku szans w przeszłości, dochodzeniu do siebie po urazie, jak i o sobie samym. A także o Filipie Stojilkoviciu, swoim największym marzeniu, wypożyczeniu do GKS-u Bełchatów czy o własnej roli w grze Cracovii.
ANTONI OBRĘBSKI, MECZYKI.PL: Kto w Cracovii trzymał Cię w szafie i dlaczego tak długo?
OSKAR WÓJCIK, CRACOVIA: Było paru trenerów, u których nie grałem, dopóki nie zjawił się Luka Elsner. Myślę, że to bardziej pytanie do nich, niż do mnie, bo ja zawsze dawałem z siebie maksa. Trener Elsner to zauważył i zdecydował się na mnie postawić.
Czułeś jakąś niesprawiedliwość?
Niesprawiedliwość raczej nie, ale uważam, że zasłużyłem na więcej, niż tę minutę. Ogólnie uważam, że w każdej drużynie najważniejszą postacią jest trener, więc szanuję jego decyzje, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam. Zwyczajnie trzeba je akceptować.
Z pewnością wpływ na brak gry miał też Twój uraz, po którym długo dochodziłeś do siebie. Jak w ogóle do niego doszło?
Mieliśmy jakąś gierkę na treningu i chciałem wtedy wyprzedzić chyba Benjamina Kallmana. Odepchnął mnie i upadając, opadłem na zgiętą nogę. Usłyszałem, że coś strzeliło mi w kolanie. Z początku to nie wydawało się groźne, bo sam zszedłem z treningu, jedynie czułem ból. Byliśmy przekonani, że to może być np. łąkotka. Na pewno nikt by wtedy nie powiedział, że to może być ACL, który wyszedł na rezonansie.
Co czułeś po operacji?
Pierwsze dni były dla mnie bardzo trudne, bo czułem niesamowity ból. To był ból, który przeszkadzał mi nawet w spaniu. Cały czas byłem na tabletkach przeciwbólowych i to trwało około pięciu dni.
Wiem, że Ty nie należysz do osób, które się poddają, ale widok szew, czy świadomość powagi urazu nie sprawiły, że trochę wątpiłeś w swoją przyszłość?
Z jednej strony, myślę, że tak. W końcu to kontuzja, która zazwyczaj wyklucza na rok. Może nie tyle w sumie, że zwątpiłem w siebie, ile miałem myśli o tym, co będzie po kontuzji. Czy będę wolniejszy, mniej zwrotny, może będę miał blokadę w głowie, że będę się bał o kolano, może w ogóle zapomnę jak się gra w piłkę? Zawsze jednak dążyłem do tego, żeby wrócić i być w najlepszej formie.
Mówiłeś na kanale Cracovii o lekarzu, który stwierdził, że nie zagrasz profesjonalnie w piłkę. Wracasz czasem myślami do jego słów?
Nie, to było już jakiś czas temu. Zresztą nie brałem opinii tej osoby do siebie, to tylko jeden człowiek. Mój fizjoterapeuta czy ludzie w klubie mieli inne zdanie i to ich wolałem słuchać. Sam też motywowałem się, że wrócę.
A jak udało Ci się przetrwać ten okres?
Jestem bardzo wdzięczny mojej rodzinie. Siostra czy brat mieszkali ze mną i mocno mnie wspierali, rodzice także bardzo często do mnie przyjeżdżali, więc miałem w swoich bliskich spore wsparcie.
Jakim trenerem jest Luka Elsner?
Jego treningi są bardzo intensywne, nigdy nie można odpuszczać. Ciężko trenujemy, jego pierwsze słowa były takie, że nigdy nie będziemy tak ciężko pracować i trener dotrzymał słowa.
W Cracovii się już trochę nie pamięta o Dawidzie Kroczku, a też zrobił z drużyną dobry wynik. Możesz powiedzieć, że obecna Cracovia i ta trenera Kroczka grają podobnie?
Może to wyglądać podobnie, bo gramy w takiej samej formacji, ale na pewno wspomniana intensywność teraz jest wyższa. Dużo więcej gramy w wysokim pressingu i chcemy dominować rywala, myślę, że to największa różnica.
Na kanale Cracovii mówiłeś, że przed meczem z Lechem w pierwszej kolejce trener powiedział Ci, że możesz zagrać. Opowiedz coś więcej o tym spotkaniu.
To też nie było tak, że trener mnie zaprosił i powiedział, że zagram. Poinformował mnie, żebym był na to gotowy, bo miałem bardzo dobry okres przygotowawczy, bo dobrze prezentowałem się na treningach. Trener powiedział mi to chyba na początku tygodnia, który poprzedzał mecz.
A Ty sam po okresie przygotowawczym czułeś, że to może być Twój czas?
Czułem się bardzo dobrze na obozie i domyślałem się, że trener będzie chciał na mnie stawiać, bo zagrałem, jeśli się nie mylę, najwięcej ze wszystkich. Czekałem tylko na szansę i ona przyszła już w pierwszym meczu.
Ile trwały rozmowy kontraktowe?
Zaczęły się jakoś w trakcie obozu i potem trwały około trzech tygodni. Jestem szczęśliwy, że tutaj jestem.
Bardziej miałeś nadzieję na grę po zmianie trenera, czy bałeś się, że przychodzi ktoś z zagranicy i nie będzie miał w ogóle o Tobie pojęcia?
Ucieszyłem się, bo w poprzednim sezonie zagrałem tylko minutę i zmiana trenera sprawiła, że wszyscy startowaliśmy od zera. Z drugiej strony to rzeczywiście przychodził do nas trener, który nie znał Ekstraklasy i samo to, dosyć głupia rzecz, że mógł spojrzeć, że zagrałem jedną minutę i zaszufladkować sobie na tej podstawie, że jestem słaby. Jak przygotowywał do pracy, to w meczach mnie nie widział, a pokazywali się inni.
Kilka lat temu na Weszło junior mówiłeś, że musisz poprawić grę słabszą nogą. Udało Ci się to?
Na pewno. Ciężko by było, żeby przez te cztery lata się nie poprawiła, choć też nie jest idealnie. Najważniejsze jest to, żeby cały czas iść z tym do przodu.
W większości meczów grałeś z lewej strony bloku defensywy, to jest dla Ciebie wyzwanie, że częściej musisz grać słabszą nogą?
Wiadomo, że na pozycji pół lewego stopera częściej trzeba używać lewej nogi, ale nie odczułem, że jest mi ciężej.
Gdybym Ci powiedział, że ciężar rozgrywania od tyłu w Cracovii spoczywa na Tobie, zgodziłbyś się?
Nie, nie uważam tak. Myślę, że każdy z nas dobrze rozgrywa i ma do tego zdolności.
Masz najwięcej podań w całej drużynie, najwięcej celnych podań i najwięcej podań do przodu. Kontaktów z piłką prawie zawsze masz najwięcej, jak chodzi o obronę. Nawet w meczu z Termalicą, kiedy zszedłeś w 70. minucie.
Szczerze mówiąc, to nie zdawałem sobie z tego sprawy. Lubię mieć piłkę przy nodze, podłączyć się do gry, podawać, ale najważniejsze dla mnie jest to, żeby zachować w jakimś meczu czyste konto. Fajnie, że jestem wysoko w tych statystykach, ale to nie jest dla mnie kluczowe.
Trener sugeruje Wam przed meczami, że warto grać konkretnie którąś stroną?
Nie. Chcemy po prostu grać szybko, na jeden-dwa kontakty, przesuwać piłkę do przodu. Nie jest określone, gdzie mamy podawać. Każdy ma to robić tak, jak czuje w danym momencie. Często też gramy długim podaniem, ale mając w drużynie Filipa Stojilkovicia grzechem byłoby tego nie robić.
Właśnie, jak oceniasz Filipa Stojilkovicia?
Filip jest bardzo szybki i jednocześnie bardzo silny. Ma świetne wykończenie. Myślę, że nie pokazał jeszcze wszystkiego, co potrafi i na pewno będziemy mieli z niego wiele pożytku w kolejnych meczach.
Jest lepszy od Benjamina Kallmana?
Są podobni.
Co najbardziej musisz poprawić w swojej grze?
Myślę, że muszę wprowadzić spokój do swojej gry, bo zbyt często chcę zrobić coś szybko. Do tego muszę poprawić główki, które często wygrywam, ale co mi po takim pojedynku, jak zagram piłkę do rywala. Muszę bardziej zwracać uwagę na to, gdzie kieruje piłkę po zagraniu głową.
Tak personalnie, to odpowiada Ci styl gry Cracovii?
Tak, zdecydowanie. Myślę, że cała drużyna dobrze się czuje w grze niską obroną. Mamy też umiejętności i myślę, że nieraz pokażemy, że potrafimy grać w piłkę.
Jak się zapatrujesz na przyjście Bosko Sutalo? To konkurent o skład.
W każdej drużynie musi być rywalizacja. Liczę na to, że nawzajem będziemy się motywować i pracować na to, aby drużyna wygrywała jak najczęściej.
A Kamil Glik, co o nim sądzisz?
Nie chcę się do niego porównywać, bo to świetny gracz, a ja jeszcze nic nie osiągnąłem. Na pewno chciałem go podpatrywać na treningach. Zobaczyć, jak zachowuje się w określonych sytuacjach. Myślę też, że Kamil to taki człowiek, że jakbym potrzebował pomocy, to od razy by mi pomógł. Cieszę się, że mamy kogoś takiego w szatni.
Jesteś w czymś do niego podobny?
Myślę, że charakter. Zarówno on, jak i ja nigdy nie odpuszczamy i zawsze walczymy do końca. Zawsze interesuje nas tylko wygrana i zrobimy wszystko, żeby nie stracić gola.
Mówisz o charakterze, w Centralnej Lidze Juniorów nosiłeś na ramieniu opaskę kapitana. Masz cechy przywódcze?
W jakimś stopniu na pewno mam takie cechy. W rezerwach w zeszłym sezonie też w parunastu meczach byłem kapitanem, więc myślę, że mam zadatki na lidera.
W temacie CLJ-ki - kilka lat temu znalazłeś się w jedenastce rundy jesiennej zdaniem Weszło Junior. Zgadnij: ilu piłkarzy z tej jedenastki gra dzisiaj w Ekstraklasie?
Dwóch piłkarzy?
Jeden. Ile dało Ci wypożyczenie do GKS-u Bełchatów?
Bardzo dużo, bo musiałem dojść do siebie po kontuzji, co jest bardzo ciężkie bez gry. Każdy po długim urazie wraca i musi się ograć, żeby wrócić do formy, a wiadomo, że w pierwszej drużynie nie mogłem na to liczyć, a nie było też rezerw. Po rozmowie z trenerem Zielińskim doszliśmy do wniosku, że potrzebuję tego. Wtedy zjawił się GKS Bełchatów, w którym zagrałem w sumie chyba wszystkie mecze, jakie tylko mogłem. Złapałem pewność siebie. Poczułem, że kolano mi już nie doskwierało.
A to wypożyczenie dało Ci dużo piłkarsko? Czy jedynie możliwość otrzaskania się, wejścia w rytm meczowy, odbudowy fizycznej?
Myślę, że i to, i to. Jak się jest w grze, to się łapie pewność siebie, jest więcej luzu z piłką.
Byłeś wtedy też na testach w jednym z klubów II ligi. O jaki klub chodziło?
Byłem w Polonii Bytom i w Skrze Częstochowa. W Bytomiu było bardzo dużo osób testowanych, a finalnie nikogo nie wzięli. Przekaz był taki, że są zadowoleni, ale jednak to nie jest to. Potem w Częstochowie wszyscy byli zadowoleni, ale Skra miała problemy finansowe i nie było funduszy. Potem, jako ostatnia deska ratunku, zgłosił się GKS.
W tych dwóch przypadkach mowa o wypożyczeniu, czy odejście definitywne?
W grze było tylko wypożyczenie.
Właśnie powiedziałeś, że GKS był ostatnią deską ratunku. “Pasy” nie miały rezerw, co by się z Tobą stało?
Nie wiemy tego. Musielibyśmy pogadać jeszcze raz z trenerem Zielińskim i coś ustalić.
Co Cracovia może osiągnąć w tym sezonie?
Jestem ambitny i zawsze stawiam sobie poprzeczkę najwyżej, jak tylko mogę. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce w tabeli, nie sprecyzowałem sobie, które to ma być. Skupiam się zawsze na najbliższym meczu i w nim chce dać z siebie wszystko. Co to przyniesie na koniec sezonu? Zobaczymy.
Jakie jest Twoje największe piłkarskie marzenie?
Zagrać w reprezentacji Polski.
Co byś powiedział młodemu zawodnikowi, który doznał poważnego urazu?
Żeby nie przestawał w siebie wierzyć, bo jeśli w danym momencie jest źle, to znaczy to tylko tyle, że nadchodzi lepszy czas. Wiara i jeszcze raz wiara.

Przeczytaj również