"Brzydkie kaczątko" zaskoczy w Legii? Wielu go skreśliło, a jest potrzebny
Blisko milion euro, wielkie obietnice i… klapa - tak pokrótce można opisać początek Migouela Alfareli w Legii Warszawa. Teraz Francuz wrócił po wypchnięciu go do Grecji i ma pewien dług w stolicy Polski. Dług, który zamierza spłacić.
Rok temu Migouel Alfarela przychodził do Legii w bardzo dobrej atmosferze. Miał być gwiazdą, a kwota wydana na transfer - blisko milion euro - zdawała się legitymizować ten ruch. Nie wyszło. Runda jesienna w wykonaniu Francuza okazała się bardzo słaba. Strzelił ledwie jednego gola i dołożył dwie asysty w 22 meczach, które przełożyły się jednak tylko na niewiele ponad 600 minut gry. Dodatkowo dusił się na pozycji środkowego napastnika. Goncalo Feio umiał wykorzystać go jedynie do zagrywek na konferencjach prasowych.
Wiosnę Alfarela spędził więc w Grecji, gdzie zaprezentował się przyzwoicie, a teraz otrzymał szansę od Edwarda Iordanescu i może okazać się jakościowym uzupełnieniem składu.
Oczyszczenie
Po nieudanej pierwszej rundzie sezonu 2024/25 Alfarela musiał znaleźć miejsce, gdzie będzie mógł grać. Wybór padł na Athens Kallithea FC. Tam z początku nie zdobywał bramek, ale rozkręcił się i dobił do dziewięciu trafień w 17 meczach. A trzeba pamiętać, że grał w zespole z dolnej części tabeli, nie było więc łatwo.
Kluczową zmianą, jaka nastąpiła względem gry w Legii, okazało się jego ustawienie. Alfarela cechuje się przede wszystkim szybkością, lubi się rozpędzić, wchodzić w pojedynki z obrońcami, dryblować. Do tego potrzebuje wolnej przestrzeni, którą ma z boku boiska. W środku natomiast jest o to ciężko. Francuz odnajduje się też w grze kombinacyjnej, ale nie ma odpowiednich warunków fizycznych, czy umiejętności gry tyłem do bramki, by grać jako typowa “dziewiątka”. Jeśli chodzi o charakterystykę, to dużo lepiej sprawdza się, gdy gra w parze z silniejszym piłkarzem, który piastuje urząd środkowego napastnika, a on może wtedy atakować wolne obszary, startując z bocznych stref boiska. Odrzucając poziom czysto piłkarski, Alfarela najlepiej odnajduje się w roli, z której znamy np. Timo Wernera.
Heatmapa M. Alfareli w meczu Kallithea - Panetolikos, 05.05.25, źródło: Flashscore
Heatmapa M. Alfareli w meczu Legia - Motor, 01.09.24, źródło: Flashscore
- Potrzebowałem tylko rytmu meczowego. Trener Stelios Malezas doskonale mnie wprowadził. Dał mi czas na adaptację i zaufał, że wejdę w rolę. Gdy złapałem chemię z zespołem, dobra gra przyszła naturalnie. To zaufanie pozwoliło mi być sobą na boisku - powiedział Alfarela w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet po zakończeniu wypożyczenia.
Iordanescu przed próbą
Teraz przyszłość Migouela Alfareli w Legii Warszawa zależy jedynie od Edwarda Iordanescu. I nie mamy tu na myśli tego, że trener będzie chciał go wypchnąć z klubu, bo niewiele wskazuje na to, że Francuz miałby odejść, o czym piszemy dalej. Mowa natomiast o tym, aby odpowiednio zarządzać kapitałem, jaki stanowi ten piłkarz. Nie mówimy, że zaraz 27-latek zacznie strzelać masę bramek i sięgnie po koronę króla strzelców, jednak może być użyteczny jedynie w określonych warunkach.
Ustaliliśmy już, że powinien on grać z boku boiska i, co bardzo ważne, po lewej stronie. Gra na prawym skrzydle wyeliminowałaby jeden z jego największych atutów, a więc schodzenie do środka, byłoby to zwyczajnie nienaturalne dla tego prawonożnego gracza. Ważne jest też zaufanie. Z 22 występów w barwach “Wojskowych” w zeszłym sezonie od pierwszej minuty zagrał tylko pięć razy, z czego dwa z Dritą na samym początku rozgrywek. Meczu w pełnym wymiarze czasowym nie miał ani jednego, a jego dorobek zamknął się na 630 minutach (średnio 29 minut na spotkanie) we wszystkich rozgrywkach. Portugalski trener nie dał mu grać w podstawowej jedenastce nawet w Pucharze Polski z Miedzią Legnica i ŁKS-em.
Natomiast na wypożyczeniu z 17 spotkań Alfarela aż 15 rozpoczął w pierwszym składzie, a wejścia z ławki notował tylko w dwóch pierwszych meczach po transferze. Średnio grał po 74 minuty, znacznie więcej niż u Feio. To, że ten piłkarz potrzebuje zaufania, widać już po pierwszych dwóch grach tego sezonu, znów w barwach Legii. Z Aktobe otrzymał ponad kwadrans i spisał się dobrze jako zmiennik, wniósł pewne ożywienie z przodu, był energiczny. Z Lechem w Superpucharze grał od początku i pokazywał się do gry (przedstawione poniżej stopklatki z TVP Sport prezentują kilka przykładów z wielu), niestety rzadko otrzymywał podanie na wolne pole. Najczęściej dostrzegał go… bramkarz Kacper Tobiasz, co nie świadczy dobrze o kolegach.
Dodajmy, że Alfarela nie bał się wchodzić w pojedynki, jednak większość z nich przegrywał. Czasem gubił piłkę, momentami było widać po nim brak pewności, którą może odzyskać jedynie poprzez regularną grę. Z plusów trzeba też dodać, że miał udział przy bramce na 1:0. Zebrał bezpańską piłkę po rzucie rożnym, wymienił jedno podanie z kolegą z zespołu, następnie dograł do Patryka Kuna, który asystował Pawłowi Wszołkowi. Przy bramce na 2:0 też dorzuci więcej niż “trzy grosze”. Odciągnął Alexa Douglasa na bok, dzięki czemu Szwed nie przeciął piłki, która leciała do Szkurina.
- Wierzę w swoje umiejętności. Wchodzę w najlepszy okres kariery i wiem, że mogę dać drużynie bramki i zaangażowanie. Muszę grać. Jeśli to nie będzie możliwe, usiądziemy z Legią - jak zawsze razem z moim agentem Sofianem - i znajdziemy najlepsze rozwiązanie. Mamy z klubem dobre relacje i wierzę, że wszystko będzie przejrzyste - tłumaczył we wspomnianej rozmowie z Przeglądem.
Co dalej?
Mimo tego, że francuski atakujący pojechał na obóz przygotowawczy i zagrał w obu dotychczasowych meczach, w tym raz w pierwszym składzie, pojawiały się znaki zapytania wokół jego przyszłości. Legia ustami Michała Żewłakowa przekazała jednak, że na dzisiaj nie ma już w planach sprzedawać zawodników dla niej ważnych. Czy Alfarela znajduje się w tym gronie? Dodajmy, że dyrektor sportowy stołecznych mówił też o tym, że są zawodnicy, za których Legia może jeszcze przyjąć korzystne finansowo oferty. Nie przesądzalibyśmy zatem, czy Francuz pozostanie w klubie.
- Trzy transfery, to skrzydłowy, szóstka i... ? Niespodzianka. Trzeba dać sobie troszkę marginesu na to, by ewentualnie zadziałać, bo mogą się wydarzyć różne rzeczy - stwierdził Żewłakow w trakcie spotkania z dziennikarzami 14 lipca.
Z drugiej strony, o ile prawe skrzydło jest obsadzone Biczachcianem, Chodyną czy awaryjnie Wszołkiem i Stojanoviciem, o tyle lewe to na dziś jedynie Alfarela i ewentualnie Morishita czy też Stojanović. Wobec tego nawet przyjście nowego piłkarza nie powinno sprawić, że Francuz nie będzie miał czego szukać w stolicy. Swoje powinien pograć, niewykluczone, że odpali. Zresztą nawet gdyby nie grał pierwszych skrzypiec, to użyteczny zmiennik jest dla “Wojskowych” koniecznością na każdej pozycji.