Dawid Szwarga dla Meczyki.pl. "Afera dronowa", transfery Arki, wielkie zmiany w klubie, plany na przyszłość

Dawid Szwarga dla Meczyki.pl. "Afera dronowa", transfery Arki, wielkie zmiany w klubie, plany na przyszłość
Marcin Gadomski / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz HawrotWczoraj · 16:30
Pół roku temu kibice Arki głównie kręcili głową na jego przyjście, dziś ochoczo skandują imię i nazwisko, poprawiając burzą braw. Dawid Szwarga już wykonał w Gdyni kawał dobrej roboty, ale nie zamierza zwalniać tempa. Przed startem sezonu Ekstraklasy usiedliśmy z trenerem - tak bez niczego - i porozmawialiśmy. O klubie, o drużynie, o planach na przyszłość, o piłce nożnej.
Pierwszy etap pracy trenera Szwargi w Gdyni. Sukcesy i niedociągnięcia, pomysły na rozwój klubu i drużyny, zmiany w składzie, sztabie i całej Arce jako organizacji. Transfery - przyjścia, odejścia, plany na resztę okienka, ocena nowych nabytków. Współpraca mocnych postaci w pionie sportowym - czy zderzenie charakterów rodzi konflikty? Do tego m.in. śmiały i jasno wskazany cel na nowy sezon, odwieczny temat systemu gry (trójką czy czwórką?), a także nawiązanie i powrót do słynnych słów po awansie, że “Arka nie jest gotowa na Ekstraklasę”.
Dalsza część tekstu pod wideo
A najpierw głośna ostatnio “afera dronowa”. Zapraszamy do lektury.
MATEUSZ HAWROT, MECZYKI.PL: Zacznijmy od “afery dronowej” (szczegóły TUTAJ). Jak się trener do niej odniesie? Nieuczciwe praktyki? Skala afery słuszna, czy nieco rozdmuchana?
DAWID SZWARGA, TRENER ARKI GDYNIA: Stworzyła się z tego afera tabloidowa, a nie realna, jeśli chodzi o przewinienie. Trzeba sobie to uczciwie i jasno powiedzieć: to nie było zagranie fair play z naszej strony.
To jest moja odpowiedzialność, żeby w przyszłości do takich sytuacji nie dochodziło. Chcieliśmy nagrać mecz sparingowy trzy tygodnie przed ligą na terenie hotelu, gdzie wynajmując pokój w hotelu, z balkonu widać boisko. Tego hotelu nie da się zamknąć, stąd nasza chęć przygotowania się do pierwszej kolejki. Finalnie zadzwoniłem do trenera Mateusza Stolarskiego, rozmawiałem z nim i wydaje mi się, że wszystko między sobą wyjaśniliśmy.
Inne kluby też stosują takie sztuczki, czy Arka jest jakimś wyjątkiem?
Nie chcę mówić, czy wszyscy to stosują, czy nie, bo nie chciałbym być rzecznikiem całej Ekstraklasy. Natomiast spójrzmy: przed pierwszą kolejką nie masz jeszcze rozegranych innych meczów ligowych, nie możesz się do nich odnieść, a my chcemy się dobrze przygotować do inauguracji pod kątem wiedzy o przeciwniku. Czy zdobywanie materiałów - np. nagrań - od innych drużyn, mimo że jesteście umówieni, że nie przysyłacie nikomu materiału, ale mimo wszystko te materiały są wysyłane, jest okej? To są sprawy etyczne, fair play, które nie mi rozstrzygać. Na pewno wiele zespołów szuka teraz różnych sposobów na to, aby zdobyć wiedzę i informacje o przeciwniku.
A propos zamykania sparingów i tajnych spraw. W ostatni piątek w Świeciu rozegraliście niespodziewany dla kibiców, utajniony sparing z ŁKS-em (2:3). Byliście źli, że ta informacja o meczu jednak wypłynęła?
Nie, chodziło o to, by nie ogłaszać tej informacji o sparingu wcześniej, przed jego rozegraniem - także ze względów logistycznych i chęci gry na neutralnym terenie, którego nie mogliśmy dobrze zabezpieczyć. Byliśmy dogadani z ŁKS-em, że po sparingu możemy ogłosić jego wynik, składy i strzelców bramek, bez materiałów wideo. Tu wszystko odbyło się zgodnie z ustaleniami.
Przebieg tego meczu - pewnie bardziej niż wynik - skłonił trenera do zmiany planów na inaugurację w Lublinie? Dał dużo odpowiedzi na pytania, które przed tym sparingiem były? Zakładam, że traktowaliście go jak generalny test przed ligą.
Każda taka gra daje nam odpowiedzi albo wątpliwości, choć ja jestem bardziej zwolennikiem uszczegółowiania detali, nad którymi pracujemy i wskazywania jakichś tam małych błędów do poprawy, niż rewolucji w składzie, bądź rewolucji w sposobie gry po jednej grze kontrolnej czy po meczu w Ekstraklasie. Więc dobrze, że zagraliśmy ten sparing, bo ŁKS zmusił nas do naprawdę dużego wysiłku i uważam, że to było bardzo dobre przetarcie przed tym, co będzie się dziać w Lublinie.
Nie niepokoją trzy stracone bramki? Atutem Arki wiosną była przede wszystkim obrona, mało traconych goli.
Mam nadzieję, że defensywa nadal będzie naszym fundamentem, bo uważam, że to jest pierwszy podstawowy element, żeby wygrywać mecze. Jeśli nie tracisz bramki, to średnio zdobywasz 2,5 punkta na mecz. Będziemy mieć analizę z zespołem, wskażemy sobie te elementy, które musimy poprawić przy tych bramkach. Jedna była totalnie kuriozalna, ale dwóch mogliśmy na pewno uniknąć.
Jaki był jak dotąd najtrudniejszy moment podczas pracy w Arce?
Myślę, że teraz, po awansie. Wskakujemy do Ekstraklasy, do ligi, która uważam, że na przestrzeni ostatnich pięciu lat - które Arka spędziła w pierwszej lidze - bardzo mocno poszła do przodu. Kluby środka tabeli, kluby miejsc 5-8 mocno poszły do przodu. Świadczą o tym nawet takie sytuacje, jak transfery gotówkowe Korony, Radomiaka, Cracovii czy Motoru. Czyli już nie tylko i wyłącznie Legia, Lech i Raków są w stanie płacić za zawodników, ale również kluby z pozycji 5-10. Ta kasa w Ekstraklasie się pojawiła. A jak pojawiają się pieniądze, to razem z nimi możliwości ściągnięcia lepszych piłkarzy. Liga idzie do góry.
To był więc bardzo wymagający moment dla mnie, dla sztabu, dla całego klubu, by pomimo radości w postaci awansu, dalej pracować. Właściwie od pierwszego dnia po awansie mocno z dyrektorem działaliśmy, by nie przespać tego okresu i by wzmocnić drużynę czy to pod kątem organizacyjnym, czy trenerskim, czy piłkarskim.
Czy Dawid Szwarga jest dzisiaj lepszym trenerem niż w grudniu 2024?
Myślę, że tak, bo każdy taki okres pracy powoduje, że jeżeli wyciągasz wnioski, to idziesz do przodu. Moment wejścia do klubu był dla mnie trudny, drużyna notowała dobre wyniki. Były duże oczekiwania co do awansu, trzeba było od razu osiągać odpowiednie rezultaty. Teraz, na poziomie Ekstraklasy - oczywiście, żadna to zasłona dymna, tylko statystyki - potrzebujesz około 1,2 pkt/mecz, by się utrzymać. Gdy walczysz o mistrza czy drugie miejsce premiujące cię awansem, musisz robić około 2 pkt/mecz (w poprzednim sezonie I ligi nawet więcej). To zupełnie inna sytuacja. W I lidze musisz od razu punktować, wygrywać. Tak, w Ekstraklasie też, ale ten cel jest inny.
No właśnie - jaki jest ten cel? Spokojne utrzymanie i tyle? Czy np. zakładacie sobie: chcemy zdobyć 38, 39, 40, 41 punktów?
Moim prywatnym celem, a także zespołu, bo rozmawialiśmy o tym z zawodnikami i razem wybraliśmy ten cel, jest osiągnięcie najlepszego wyniku w historii Arki Gdynia w XXI wieku, czyli przekroczenie liczby 43 punktów, bo to najlepszy wynik Arki w XXI wieku (sezon 2017/18). Oczywiście, ten wynik, minimum 44 punkty, da nam też utrzymanie, ale nie patrzymy przez ten pryzmat, że “tylko” chcemy się utrzymać. Nie - chcemy osiągnąć najlepszy wynik w historii Arki w XXI wieku w Ekstraklasie, a osiągnięcie celu powinno nam pozwolić zostać w niej na kolejny sezon.
Kibice pytają o podejście do sentymentalnego w Gdyni Pucharu Polski. Będzie to szansa dla tych, co grają mniej czy od pierwszej rundy pełna moc?
Puchar Polski to najprostsza ścieżka do tego, żeby wygrać jakieś trofeum, nie licząc oczywiście Superpucharu. Wygrywając relatywnie mało meczów, możesz zdobyć trofeum. Na pewno nie będzie tak, że na Puchar Polski wyjdzie zupełnie inna jedenastka. Oczywiście, zmiany w składzie mogą być bądź ich może nie być - będzie decydowała dynamika sezonu, ale jak już jakieś zmiany się pojawią, to maksymalnie trzy, cztery. Uważam, że jeżeli jest ich więcej, to trochę zaburza płynność, synergię w zespole i ci zawodnicy często potem są ofiarami - wszyscy mają do nich pretensje, że słabo wypadli. Podchodzimy do PP bardzo, bardzo poważnie, z jasnym celem, by dojść możliwie jak najwyżej, wykonując tylko te zmiany, które pozwolą nam po prostu dobrze się zaprezentować w meczu, a nie myśląc przez pryzmat tego, że będziemy się oszczędzać na ligę.
A czego się trener nauczył przez te pół roku pracy w Gdyni?
Że w Gdyni jest zimniej niż w pozostałej części Polski (śmiech).
A w klubie?
Pierwszy raz na poziomie seniorskim grałem w innym systemie, w strukturze 4-3-3. Uważam, że dopracowaliśmy ten system do perfekcji, jeśli chodzi o działania w obronie wysokiej i niskiej. To wyglądało bardzo dobrze jak na tak krótki czas pracy, bo w pół roku wdrożyliśmy naprawdę dużo rzeczy - od strony czysto trenerskiej. Kibice nie muszą tego widzieć, to nie jest ich rola, by to widzieli. Ale patrząc z perspektywy trenerskiej, myślę, że każdy dostrzega te detale, które wdrożyliśmy - to pierwsza rzecz. Druga - na pewno zarządzanie kadrą, zawodnikami, bo uważam, że te kompetencje miękkie, zarządzanie drużyną, sztabem, to są rzeczy, które decydują o finalnym sukcesie lub porażce. I tak naprawdę nie ma takiej kalki, że tu się nauczyłem tego i będę mógł to wdrożyć w kolejnym klubie. Bo każdy człowiek jest inny, każda relacja jest inna, każdy klub ma swoją specyfikę i trzeba się w tym klubie i w tych relacjach umieć odnaleźć, tymi sytuacjami i relacjami zarządzać. W tym pierwszym półroczu to się nam udało. Zobaczymy, jak będzie w Ekstraklasie.
A jest coś, co przeszkadza trenerowi w pracy w klubie? Coś lub ktoś?
Tak, jest dużo takich elementów, natomiast wyszedłem z takiego założenia, że będę o tym mówił w sposób szczegółowy wewnątrz klubu i komunikował się konkretnie do osoby, która uważam, że może wykonywać lepiej swoje obowiązki, a nie podrzucać ten temat w wywiadach.
Uważam, że zrobiliśmy duży krok do przodu, jeśli chodzi o taką organizację dnia treningowego. Zaczynając od tego, co się dzieje przed treningiem, od tego, jaką mamy dostępność do sali, do rowerów, do siłowni, jak wygląda boisko, przygotowanie boiska, co się dzieje po treningu, jak wyglądają działania regeneracyjne, jakie mamy możliwości regeneracyjne, co zakupiliśmy do siłowni. Dalej widzę elementy, które na poziomie Ekstraklasy nam nie przystoją, ale też zdaję sobie sprawę, że potrzeba czasu. Ja na pewno dalej będę naciskał na to, abyśmy wszyscy rozumieli, że to, żeby Arka dobrze funkcjonowała w Ekstraklasie, to odpowiedzialność bardzo wielu ludzi. Moją rolą jest, by uświadamiać, egzekwować, napierać, ale ani ja sam jako trener, ani sam prezes Pertkiewicz, ani sami piłkarze tego wyniku w Ekstraklasie nie zrobimy. Tu jest potrzebna praca znacznie większej grupy osób.
Słowa po awansie o tym, że Arka “nie jest gotowa na Ekstraklasę”, odbiły się szerokim echem. Czy dzisiaj, dwa miesiące później, Arka jest już bardziej gotowa? Jest trener zadowolony, że w tym czasie poczyniono kroki naprzód?
Tak, oczywiście, że jest bardziej gotowa…
Ale jeszcze nie w pełni gotowa.
Czy będzie gotowa? Zobaczymy po meczach w Ekstraklasie. Jestem przekonany, że bardzo dobrze przepracowaliśmy te sześć tygodni w okresie przygotowawczym. Jesteśmy zespołem, który rozpoczął ten okres najszybciej w całej lidze. Zagraliśmy największą liczbę sparingów, łącznie z grami wewnętrznymi. W miarę szybko pozyskaliśmy pięciu graczy, dzięki czemu mogliśmy ich szybko wdrożyć do zespołu. Byli z nami na obozie, są już zaadaptowani do drużyny. Poprawiliśmy również naszą strefę regeneracji i siłowni, dzięki czemu możemy przeprowadzać lepszą rehabilitację zawodników kontuzjowanych. Pozyskaliśmy nowego trenera analityka, na stałe zatrudniliśmy statystyka, a od sierpnia przychodzi nowy fizjoterapeuta. Kilka tych zmian udało nam się więc wdrożyć. Natomiast jeżeli chodzi o pracę i rozwój klubu, to to jest ciągły proces ulepszania się. Ciągły proces dodawania kolejnych etapów, które mogą pozwolić ci się stać bardziej profesjonalnym klubem.
Wśród pytań od kibiców zwróciłem uwagę na następujące: jak trener porównałby zakres, rolę i profesjonalizm sztabu analitycznego w Rakowie i obecnie w Arce? Do jakiego rozszerzenia i poziomu wiedzy dąży drużyna Arki w tym aspekcie?
Nowym elementem, który wdrożyliśmy gdzieś w okolicach marca, były analizy statystyczne treningów. Czyli pod kątem naszego modelu gry bardzo mocno analizujemy zachowania poszczególnych piłkarzy. Przykładowo - jeśli wymagamy od skrzydłowych wybiegania za linię obrony, to liczymy, ile razy w treningu skrzydłowy: miał pozycję sprintera, był przygotowany, dobrze przeczytał piłkę, czyli że była tzw. piłka otwarta i zrobił ruch w przestrzeń. Żeby to robić, trzeba mieć tę jednostkę treningową nagraną, obejrzeć ją kilka razy albo przez kilka godzin. Musimy więc mieć do tego ludzi - mamy w sztabie Oskara Formelę, który zajmuje się tym razem z Marcinem Morusiem. Takie działania statystyczne pozwalają nam lepiej ocenić piłkarza i przeprowadzić z nim bardziej merytoryczną rozmowę odnośnie do realizowania rzeczy, które od niego wymagamy. Pokazać mu na liczbach jego rozwój - czyli robiłeś tyle, a teraz robisz tyle, więc tutaj poszliśmy do przodu.
Natomiast my zrobiliśmy jeden krok, a taki klub jak Raków zrobił kolejny, zatrudnił ludzi z Lecha, poszerzył dział statystyczny, przyszedł trener z Cracovii - nie mówię tylko o Dawidzie Kroczku, ale i o trenerze Cebuli, który przyszedł razem z nim. W Rakowie więc jeszcze bardziej ten sztab rozbudowali i też wiedzą, że jedynym kierunkiem, aby się rozwijać, jest zatrudnianie dobrych, właściwych, kompetentnych ludzi. To najłatwiejszy sposób rozwoju klubu. Nie budowa nowego stadionu i różnych innych rzeczy, tylko zatrudnianie ludzi, którzy mają kompetencje.
Zatrzymajmy się przy kompetentnych ludziach. W Arce zderzają się trzej fachowcy, ale i mocne charaktery, każdy ze swoim bagażem doświadczeń - trener Dawid Szwarga, prezes Wojciech Pertkiewicz i dyrektor sportowy Veljko Nikitović. Jak często to zderzenie charakterów się uwypukla - pewnie nie jest łatwo - i jak trener całościowo patrzy na współpracę w tym tercecie?
Oczywiście, że nie jest łatwo i na pewno są momenty, w których każdy z nas ma swoje zdanie. Uważam jednak, że na tym polega profesjonalizm i praca u podstaw, że mimo czasem zniechęcenia, napięcia emocjonalnego, następnego dnia znowu się spotykamy i szukamy kompromisu, konsensusu, wspólnego wniosku, staramy się zamykać dany temat i iść dalej. Według mnie ta współpraca jest przede wszystkim merytoryczna, profesjonalna. Całej naszej trójce zależy na tym, by Arka robiła kroki do przodu.
Zanim o zespole, to o poniedziałkowej prezentacji na legendarnej Górce przy ul. Ejsmonda. Jakie to uczucie słyszeć tłum skandujący imię i nazwisko, gdzie wszyscy wiemy, jak kibice w dużej mierze podchodzili do zimowej zmiany trenera?
To na pewno fajne, miłe uczucie. Zdaje sobie jednak sprawę, że w każdym kraju, klubie, specyfika kibica jest jasna. Jak jest dobrze, to cię podrzucają, a jak źle - zapominają złapać i spadasz plecami na ziemię. To wszystko przyjemne, miłe, ale stanowi też efekt naszej pracy. Wiem, ile wraz ze sztabem włożyłem pracy w to, by zrobić dobry wynik. Wiem także, co czeka nas w Ekstraklasie - musimy być gotowi na wszystko, na każdy moment, bo to wręcz niemal pewne, że zdarzy się moment serii niepowodzeń. To przydarza się każdemu zespołowi w tej lidze, nawet temu, który walczy czy zdobywa mistrzostwo. Wtedy też trzeba umieć zachować spokój. Więc tak jak nie ekscytuję się przesadnie chwilami skandowania mojego nazwiska, tak nie będę się specjalnie przejmował momentami wyzwisk czy lżenia.
Kibice pytają, czy trener popracuje nad tym, by dłużej “zapodawać eMkę”?
Zbyt wstydliwie to zrobiłem? Będzie lepiej.
- Uderzajcie we mnie, nie piłkarzy. Ja jestem od tego, żeby we mnie uderzać, niech piłkarze grają - usłyszeliśmy od trenera na Górce, publicznie, przy całym zespole. Cel: zdjęcie presji z drużyny?
Ja jestem tutaj od tego, razem ze sztabem, żeby tę presję na piłkarzy wywierać, oni na pewno tę presję z mojej strony czują. Natomiast jeżeli chcesz się dobrze prezentować jako piłkarz na boisku, to musisz - oprócz chęci realizacji zadań, takiego dobrego nastawienia i postawy - mieć w sobie swobodę, spokój, czucie siebie, czucie sytuacji, meczu. Nie będziesz tego miał, jeżeli będziesz ciągle pod presją kibiców, albo jeżeli będziesz jeszcze - nie daj Boże - cały ten internetowy spam czytał. Wtedy nie ma szans, żebyś się dobrze zaprezentował. Więc cel tej wypowiedzi był bardzo jasny, szczery, prawdziwy. Wraz z klubem postawiłem na tych zawodników i ja będę rozliczał ich z gry. A z samego wyniku trzeba tylko i wyłącznie mnie, trenera.
Arka ściąga kolejnych piłkarzy - obcokrajowców, szatnia jest dość mocno międzynarodowa, taką zresztą miał też trener w Rakowie. To ma znaczenie, że jest mniej Polaków, a obcokrajowców 10, 11, 12, czy nie, bo dziś piłka to język uniwersalny, a też większośc osób posługuje się językiem angielskim?
Uważam, że ma znaczenie i trzeba być bardzo uważnym, żeby tych proporcji w jedną albo w drugą stronę nie zaburzyć.
A teraz to się nie dzieje?
Gdy jesteś takim klubem jak Arka Gdynia, czyli beniaminkiem Ekstraklasy, to nie wybierasz sobie tylko i wyłącznie tych owoców, które są dojrzałe i idealne, bo ci wyżsi już je zebrali i zostają ci inne owoce do zebrania. Musisz troszkę kalkulować, czy chcesz zawodnika, który będzie Polakiem, ale może jest troszeczkę słabszy od zagranicznego zawodnika, natomiast wiesz, że będzie dobrym duchem szatni, będzie miał dobre nastawienie, będziesz mógł na niego zawsze liczyć, że się z nim dogadasz. Czy chcesz zawodnika, który może nie rozmawia po polsku, ale może jest odrobinę lepszym piłkarzem, grał na wyższym poziomie, wysokim poziomie w swojej lidze. I ma duży potencjał, choć będzie potrzebował trochę czasu na adaptację.
Trzeba sobie umiejętnie zważyć, co będzie ważniejsze na danej pozycji. My skierowaliśmy się w tę stronę, że np. na pozycji obrońców poszliśmy już tylko i wyłącznie w Polaków, bo Dominicka Zatora też rozpatruję jako Polaka: rozmawia po polsku, ma polskie korzenie i spędził tu ostatnie lata. Do tego Dawid Abramowicz. W tyłach zrobiliśmy najmniej zmian, a zawodnicy, których pozyskaliśmy, to tylko Polacy.
Do tego Gojny, Marcjanik, Stolc, plus bramkarze też są Polakami.
Dokładnie. Ale na przykład na “szóstce”, po odejściu Filipa Kocaby, nie mieliśmy ani jednego kandydata z Polski, który by spełniał nasze oczekiwania, jeżeli chodzi o naturalną charakterystykę pod nasze granie. To musi być zawodnik motoryczny, szybki, agresywny. Okej, może piłkarsko to nie będzie poziom Nguiamby, ale będzie to profil, który pozwoli nam dobrze wyglądać w obronie wysokiej. I takich zawodników po prostu wśród Polaków nie ma. Nie jestem w stanie takiego wskazać, a jeżeli jestem w stanie, to jest to piłkarz dla nas nie do pozyskania, np. profilem tę rolę mógłby spełniać Mateusz Kowalczyk, tyle że on właśnie kosztował GKS Katowice milion euro, więc ciężko.
Arka finalizuje transfery “szóstki” i “dziewiątki”. Jaką pozycję jeszcze trener chciałby wzmocnić, gdyby było to możliwe w dalszej części okienka?
Jeżeli chodzi o pozyskanie “szóstki” i “dziewiątki”, to były nasze priorytety od początku okienka, ale też chcieliśmy pozyskać zawodników, którzy - jak już osiągną dobrą dyspozycję sportową - to mają taki potencjał, by grać w wyjściowym składzie. Oczywiście, muszą sobie to miejsce wywalczyć, ważne jest też to, w jakim stopniu przygotowani przyjadą. Nie przeszli z nami przez obóz przygotowawczy, właściwie przyjadą dopiero na ligę. Jeden z nich może będzie potrzebował tygodnia, drugi trzech, natomiast potencjał tych graczy ma być taki, by - przygotowani fizycznie, piłkarsko, motorycznie - byli w stanie nam pomóc.
Nie spieszyliśmy się z tymi transferami, by mieć w tym aspekcie pewność. A jeżeli chcemy jeszcze kogoś pozyskać, to musimy z kogoś zrezygnować. Jedyną pozycją, której będziemy szukać, to pozycja 7/11, czyli na skrzydło. Natomiast na tę pozycję ściągniemy zawodnika tylko wtedy, gdy piłkarz, który usłyszał ode mnie, że będzie miał bardzo małe albo wręcz zerowe szanse na grę, faktycznie odejdzie z klubu.
Wnioskuję, że trener jest zadowolony z dotychczasowych wzmocnień, także patrząc przez pryzmat tempa, że już tam w połowie czerwca pojawiło się kilka nowych twarzy. Z którego najbardziej?
Tak, tak. Choćby temat Aureliena Nguiamby był prowadzony jeszcze w kwietniu i wiedzieliśmy, że to dla nas szansa. To przecież zawodnik, który w październiku na Parken w Kopenhadze, był na boisku najlepszy w Jagiellonii. Wiem, jak trudny jest to stadion, grałem tam niewiele wcześniej z Rakowem. Wiedzieliśmy, że to zupełnie inny profil niż Filip Kocaba. Nguiamba jest bardzo dobry z piłką, gwarantuje nam “szycie”, granie między linie, niekonwencjonalne i kluczowe podania itd. Ten temat mieliśmy załatwiony od dawna. Cieszę się też, że za sprawą Dominicka Zatora i Dawida Abramowicza szybko dopięliśmy i mamy zamknięty temat boków obrony. Uważam, że jest na dobrym poziomie, jeżeli chodzi o rywalizację, więc to były dwa kolejne kluczowe transfery.
Z Diego Percanem też wcześnie rozmawialiśmy, wiedzieliśmy, że będziemy chcieli mieć trzech napastników, czyli Szymona plus jeszcze dwóch. Diego trafił do nas dość szybko, a to istotne po kontuzji, którą miał wcześniej - wiedzieliśmy, że musi zacząć z nami przygotowania i przejść cały okres przygotowawczy, bo po kontuzji więzadła krzyżowego jest kluczowe. Percan ma duży potencjał, w dwóch ostatnich meczach sparingowych zaprezentował się całkiem solidnie - i z ŁKS-em, i z Hapoelem Jerozolima dostał minuty, na pewno dał impuls. Niemniej, potrzebuje jeszcze czasu, by pokazać swoją idealną dyspozycję.
Sebastian Kerk dopasował się do wysokiej intensywności treningów? Wiemy, że ma duże umiejętności piłkarskie. Ale czy jest już na odpowiednim poziomie w kwestii standardów treningowych oczekiwanych przez trenera i sztab?
U niego bardzo ważna będzie indywidualizacja pracy, bo to jest zawodnik, który przede wszystkim musi być zdrowy, żeby nam pomóc. Ale rozmawiając o konkretach, to mogę podać przykład sparingu z ŁKS-em. Zagrał 90 minut, przebiegł ponad 11 km, z czego 900 m na wysokich intensywnościach - naprawdę dobre wyniki. To trochę mit, że Kerk nie jest w stanie realizować zadań w defensywie, bronić, biegać. Nie był w stanie tego robić na samym początku gry w Widzewie, świeżo po kontuzji. Ale jego naturalna intensywność jest dobra, wystarczająca, by realizować nasze zadania modelowe.
Co najważniejsze, w każdym meczu, w którym do tej pory grał, dawał konkret. Tego szukaliśmy, “ósemki”, która da nam pod bramką przeciwnika asystę, bramkę, kluczowe podanie, dobre dośrodkowanie, dobry stały fragment. I on w każdym meczu albo miał asysty - jak z ŁKS-em, albo dawał konkret - jak w poprzednich meczach. Realizował przy tym zasady modelowe w obronie, które obowiązują każdego piłkarza.
Wrócę do Diego Percana. Gdzie trener go widzi - bardziej na “dziewiątce” czy skrzydle? Sam mówił mi: - To prawda, że lubię grać na środku ataku, ale mogę też dopasować się do gry na innych pozycjach.
Na tę chwilę z typowych “dziewiątek” są tylko Szymon Sobczak i właśnie Diego, więc oczywiście teraz na “dziewiątce”, ale na pewno nie wykluczam, że zagra na skrzydle w konkretnych scenariuszach meczu. Ma jedną cechę odróżniającą go od naszych innych skrzydłowych. Jest w stanie strzelić bramkę np. z dalszego słupka po dośrodkowaniu, dobrze gra głową, dobrze się czuje w powietrzu, w kontakcie, jest silny.
Wśród napastników nie padło nazwisko Hide Vitalucciego. On typową “dziewiątką” nie jest, raczej fałszywą, ale tam ostatnio grywa.
Wzięło się to stąd, że wiosną graliśmy grę wewnętrzną i i brakowało nam do niej “dziewiątki”, bo Szymon lub Jordan Majchrzak akurat mieli kontuzję. Na tej pozycji zagrał więc Hide, wypadł bardzo dobrze, po czym zagrał tak w lidze ze Stalą Stalowa Wola. I znów zaprezentował się bardzo dobrze. Podobnie było w okresie przygotowawczym, gdzie byliśmy niejako zmuszeni do stworzenia “dziewiątki”, nie mając rywalizacji dla Szymona. Hide świetnie się tam odnalazł, łącznie strzelił kilka goli, wliczając grę wewnętrzną na samym początku. W każdym meczu dawał konkret, dawał liczbę, dobrze też pracuje w obronie.
Czyli nie jest to jego docelowa pozycja, szczególnie jak będzie komplet napastników, ale będzie tam wykorzystywany.
Przed sezonem powiedziałbym, że nie jest to dla niego pozycja, a po tym okresie przygotowawczym - że może właśnie jest. Zobaczymy, co się wydarzy.
Poza Vitaluccim sporo dobrego słyszy się o Kamilu Jakubczyku, dla mnie wygranym ostatnich miesięcy. Na boisku wygląda naprawdę dobrze. Gdzie jest jego sufit i co musi poprawić, żeby regularnie grać na poziomie Ekstraklasy?
To jest idealny przykład zawodnika inteligentnego, który chce się rozwijać, wdrażać nowe rzeczy, ma cały czas otwarty umysł. Bardzo dużo poprawił, jego intensywność gry wzrosła 30-40% względem tego, co było wcześniej. Do tego bardzo dobre pozycjonowanie się w ataku - właściwie ustawia się między liniami i prawidłowo decyduje kiedy obniżyć, a kiedy zostać wyżej. A do tego dochodzi coraz większa jakość z piłką. To dla mnie zawodnik, który zdecydowanie będzie dostawał szanse w Ekstraklasie. 100%. Jego potencjał spokojnie pozwoli mu w niej grać, a może nawet kiedyś wyjechać na Zachód.
Kluczem, by to zrobić, jest posiadanie coraz większego wpływu na wyniki zespołu. Nie tylko za sprawą goli, asyst, ale np. ile razy dzięki niemu drużyna wejdzie w trzecią tercję, ile razy wejdzie w pole karne, ile razy zagra progresywne, kluczowe podanie do przodu, zamiast do tyłu. Tu jest coraz lepiej, ale może się jeszcze poprawić. Choćby z Hapoelem Jerozolima miał dwie sytuacje do pustej właściwie bramki. Jeśli będzie z tego strzelał gole, Arka nie będzie jego ostatnim klubem w Ekstraklasie. To spokojny, analityczny chłopak, ale, co ważne i potrzebne, odkrywa swoją drugą stronę - zawodnika agresywnego, zdeterminowanego, nieprzyjemnego w kontakcie. Na boisku są potrzebne emocje, charakter. Choć może poprawić masę mięśniową, to nie boi się kontaktu, jest nieustępliwy.
Dotychczas Arka Dawida Szwargi grała czwórką z tyłu, teraz przed sezonem były też testy gry trójką. Jaki jest plan - czwórka wyjściowa, trójka zapasowa, czy nie ma czegoś takiego, jak pierwsze, docelowe ustawienie?
Chcemy być elastyczni w tym elemencie - każde ustawienie ma swoje plusy i minusy. Żadne nie jest idealne i żadne nie rozwiąże wszystkich twoich problemów. Natomiast w związku z tym, że jesteśmy beniaminkiem w Ekstraklasie, to chcemy być zespołem, który jest się w stanie zaadaptować pod grę rywala - zwłaszcza mówię tu o najlepszych w lidze. A jeżeli nie pod rywala, to pod zarządzanie wynikiem. Czyli np. prowadzimy i jesteśmy w stanie np. przejść na 5-4-1, bo dzięki temu w końcówce meczu, gdzie przeciwnik będzie wrzucał piłki w pole karne, mamy jednego więcej stopera w polu karnym i łatwiej nam się wybronić.
Czy na skrzydle, czy wahadle, może zagrać Marcel Predenkiewicz, który wrócił z wypożyczenia do Polonii Warszawa i słyszę, że zrobił dobre wrażenie na obozie przygotowawczym. Zostanie w klubie?
Tak, tym okresem przygotowawczym wywalczył sobie miejsce w kadrze Arki, kadrze klubu Ekstraklasy. Przed okresem rozmawialiśmy z “Predenem” i ustaliliśmy, że pojedzie na obóz, a po nim dostanie informację, czy zostaje z nami, czy idzie na kolejne wypożyczenie. W treningach i meczach kontrolnych zaprezentował się na tyle dobrze, że zostaje. Liczę na niego w Ekstraklasie, jestem przekonany, że dostanie swoje minuty. Jest dobry piłkarsko i ma ogromny potencjał motoryczny - najważniejsze, by ten potencjał motoryczny wykorzystał. To profil zawodnika, którego szuka cały świat, czyli wysoki skrzydłowy. Generalnie nie ma takich piłkarzy. Jeżeli ktoś jest szybki, to przeważnie jest niski. Nasza w tym rola, sztabu, by popychać “Predena” do tego, by ten potencjał jeszcze lepiej wykorzystywał.
Kto z kolei może odejść z klubu jeszcze tego lata? Kadra jest szeroka, wiadomo, że nie wszyscy się zmieszczą w składzie na ligę.
Rozmawiałem z trzema zawodnikami, którzy otrzymali ode mnie jasną informację, jaki jest ich status w drużynie. Oczywiście, byli z nami na obozie, nie jestem zwolennikiem wysyłania kogokolwiek do rezerw, zakazu treningów. Uważam, że to brak szacunku do drugiego człowieka. Z drugiej strony, jasno komunikowaliśmy tym piłkarzom, że w momencie, kiedy zacznie się runda, to będziemy patrzeć przede wszystkim na mecze, na wyniki, i na dobro zawodników, którzy będą w kadrze meczowej, a nie na zawodników, którzy na samym początku okresu przygotowawczego albo nawet wcześniej otrzymali informację o tym, że nie będą mieć szans na grę albo wręcz na udział w normalnej jednostce treningowej, tylko będą musieli te treningi wyrównać.
Kapitanem Arki jest i pozostanie Dawid Gojny. Jak poza nim będzie wyglądał skład rady drużyny?
Jest Dawid, są Michał Marcjanik, Damian Węglarz, Przemysław Stolc i Joao Oliveira. Odszedł Filip Kocaba, więc może będziemy chcieli tutaj jeszcze jedną osobę dodać.
Arka zaczyna sezon od wyjazdu na Motor, potem Radomiak w domu, wyjazd na Legię i Pogoń w domu. Macie jakiś cel minimum w pierwszych czterech kolejkach, typu: chcemy zdobyć X punktów. Czy raczej: gramy swoje, jak będzie, tak będzie?
Raczej nie mamy celu minimum na te cztery mecze, chcemy iść od spotkania do spotkania. W tym, czy zdobyliśmy odpowiednią liczbę punktów, będzie nam pomagać ocena danego meczu pod kątem: naszego potencjału, potencjału rywala, tego co dzieje się w obu zespołach, czy my mamy w pełni zdrowy skład, czy nowi zawodnicy są już wdrożeni itd.
Na koniec prosiłbym o free speech, przekaz do kibiców Arki, którzy są nakręceni na nowy sezon, pierwszy w Ekstraklasie po kilku latach przerwy.
Rzeczą, która uważam, że działa na naszą korzyść i może być takim dobrym sygnałem, jest to, co się dzieje wokół Arki od przyjścia nowego właściciela. Uważam, że to jest taka fala energii, która może nas zanieść bardzo, bardzo daleko. Żeby to zrobić, musimy iść do przodu jako klub w każdym elemencie. I sądzę, że to robimy. Zarówno piłkarz, który zaczynał ze mną współpracę w grudniu, jak i ten teraz, widzi, że klub się rozwija, idzie w dobrym kierunku.
Podobnie jeśli chodzi o funkcjonowanie sztabu - widzę jak mocno poszliśmy do przodu, jak ten sztab jest profesjonalny i naprawdę pod tym kątem nie musimy się wstydzić Ekstraklasy, będziemy w stanie na tej płaszczyźnie nawiązać rywalizację z najlepszymi.
Teraz przed nami bardzo ważny etap, wdrożenia do zespołu nowych graczy na pozycje “sześć” i “dziewięć” - to kluczowe pozycje w naszym systemie. Co więcej, jestem pewien, że będziemy w stanie rywalizować z każdym w tej lidze. Z każdym. Oczywiście, pojawią się lepsze i gorsze serie, ale docelowo w każdym spotkaniu chcemy rywalizować jak równy z równym. Nawet jeśli to będą największe marki w Polsce, to jestem przekonany, pewny, że przy dobrej dyspozycji będziemy tworzyć bardzo wyrównane spotkania nawet z tymi najlepszymi, osiągać z nimi dobre rezultaty. Gdzie to nas zaprowadzi? Do jakiego miejsca? Czy zrealizujemy cel w postaci najlepszego wyniku w historii klubu w XXI wieku? To są pytania, na które ciężko mi odpowiedzieć, ale każdy kibic, który opuści jakiś mecz, będzie z tego tytułu niezadowolony, bo mogą go ominąć takie emocje i spotkania, które zapamięta na lata.

Przeczytaj również