Debiutant bierze Bundesligę szturmem. "Napastnik kompletny. Gra przeciwko niemu to koszmar"

Debiutant bierze Bundesligę szturmem. "Napastnik kompletny. Gra przeciwko niemu to koszmar"
ANP / PressFocus
Victor Boniface to największa rewelacja na starcie sezonu Bundesligi. Młody Nigeryjczyk po trzech meczach ma udział w sześciu bramkach Bayeru Leverkusen i błyskawicznie wspina się po szczeblach europejskiego futbolu. Mówią o nim, że jest “kompletnym napastnikiem”. To materiał na naprawdę świetnego piłkarza.
Do Europy trafił wiosną 2019 roku, jeszcze jako nastolatek. Już na samym początku doznał poważnej kontuzji. Niedługo później kolejnej, a potem nadeszła osobista tragedia i wątpliwości dotyczące kontynuacji kariery. Victor Boniface przezwyciężył jednak przeszkody i zrobił szybkie postępy. Tego lata przeniósł się do Bayeru Leverkusen i zalicza świetne wejście do nowego zespołu. Młody Nigeryjczyk wyrasta na prawdziwą rewelację. Do tej pory wszędzie zbierał świetne opinie. Wygląda na to, że w Bundeslidze będzie podobnie. Po trzech kolejkach ma na koncie cztery gole i dwie asysty.
Dalsza część tekstu pod wideo

Trudny start

Ostatnie sezony wielokrotnie udowadniały już, że norweskie Bodo/Glimt to dla utalentowanych graczy świetne miejsce do wypromowania się. Skandynawski zespół stanowi trampolinę nie tylko dla tamtejszych piłkarzy, ale i uzdolnionych młodzianów kupowanych z zagranicznych, nieraz dużo biedniejszych lig. Takim właśnie był Boniface, ściągnięty niedługo po 18. urodzinach z funkcjonującej w stolicy Nigerii, Lagos, akademii Real Sapphire.
Nastolatek miał przed sobą spore wyzwanie. Z Afryki przeniósł się na zupełnie nieznany sobie, bardzo odległy północny kraniec Europy. Musiał poradzić sobie w nowym środowisku - kompletnie odmiennym pod względem warunków klimatycznych i kultury. Przyjechał jednak robić to, co umiał najlepiej: grać w piłkę. To ona stanowiła sens przeprowadzki. Problem w tym, że już na samym starcie musiał o niej na dość długo zapomnieć.
Ledwie dwa tygodnie po transferze, jeszcze zanim zdołał zadebiutować, uszkodził więzadło krzyżowe. Rehabilitacja trwała pół roku i o tyle czasu opóźnił się też premierowy występ w nowych barwach. Nadszedł on dopiero na kilka kolejek przed końcem sezonu. W ostatniej z nich Boniface otworzył strzelecki dorobek w koszulce norweskiej drużyny. Na kolejne, opóźnione z powodu pandemii koronawirusa rozgrywki był już gotowy. Zaczął na ławce, ale po kilku miesiącach przebił się do składu i trafiał do siatki coraz częściej. Pytało o niego Club Brugge. Przenosiny do Belgii, jak twierdziły media, czekały tuż za rogiem.
Wtedy, w listopadzie 2020 roku, ponownie doznał bliźniaczej kontuzji kolana i tym razem okazała się ona bardziej poważna. Transfer upadł, a Nigeryjczyk pauzował ponad rok. Co więcej, w międzyczasie nadeszła osobista tragedia. Zmarła jego matka. Trzeci, bolesny cios, postawił go na granicy. W rozmowie z dziennikarzem Ojorą Babatunde wspominał:
- Straciłem zainteresowanie piłką. Zapomniałem o dietach. Jadłem, co tylko mogłem. Zacząłem żyć “normalnie”, po prostu chciałem być szczęśliwy. Zacząłem imprezować i pić.
Niemal 21-letni wówczas zawodnik zdołał jednak powrócić do futbolu. Tym razem udało mu się rozegrać pełną rundę. W pierwszej połowie sezonu 2022 strzelił 13 goli w 21 występach i zapracował na zmianę ligi.

Przełomowy rok

Rok temu sześć milionów euro zapłacił za niego Union Saint-Gilloise. Belgijski zespół szykował się do kampanii w europejskich pucharach i szukał napastnika po tym, jak dwóch podstawowych snajperów opuściło klub. Wyglądało to więc na idealny kierunek. I okazało się znakomitym miejscem, by wypłynąć na szerokie wody.
Rosły snajper pomógł Unionowi w wywalczeniu miejsca na podium i w drodze do ćwierćfinału Ligi Europy oraz półfinału krajowego pucharu. Łącznie w 51 spotkaniach zdobył 17 bramek. Niektórzy mogą powiedzieć, że taki rezultat nie powala na kolana, ale Nigeryjczyk dorzucił do nich aż 12 asyst. Bezpośredni udział przy golu notował średnio co 130 minut. W Lidze Europy, choć rozgrywki zakończyły się dla niego na ćwierćfinałowym starciu z Bayerem Leverkusen, zdobył Złotego Buta, dzieląc się nim z Marcusem Rashfordem (po sześć trafień). Boniface zbierał coraz więcej komplementów, robiąc wrażenie nie tylko na kolegach, ale i rywalach.
- To prawdziwy czołg, siłownia musi być jego przyjacielem. Konsekwentnie startował za naszą linię obrony, a jego wykończenie też było niezłe. Gra przeciwko niemu to naprawdę koszmar. Nie wiem, czy robi tak co tydzień - mówił po konfrontacji w europejskich pucharach Robert Andrich, pomocnik Bayeru, cytowany przez “Deutsche Welle”.
Z kolei regularnie oglądający go na murawach Jupiler Pro League eks-selekcjoner reprezentacji Belgii, Marc Wilmots, opisywał go w rozmowie z “Kickerem”:
- Ma wszystko. Jest silny i szybki z piłką, to prawdziwa broń. Pasuje do każdego systemu, zarówno z duetem w ataku, jak i roli samotnego napastnika.
To więcej niż tylko snajper. Dobrze utrzymuje się przy futbolówce, potrafi wprowadzić kolegów do akcji i wyczekać na odpowiedni moment, żeby wypracować im szansę podaniem. Tak wszechstronny zawodnik to dobry materiał do oszlifowania. Dlatego w Beneluksie spędził tylko rok. Przed startem sezonu 20 milionów euro wyłożył na niego Bayer.

Kolejna perła Bundesligi?

- Był na naszym radarze już od jakiegoś czasu. Jego występ przeciwko nam potwierdził nasze pozytywne obserwacje. Victor to dominujący i trudny do zatrzymania napastnik, który z uwagi na swoją fizyczność będzie stanowił wyzwanie dla każdego obrońcy. Jest też szybki i ma dobrą technikę - możemy przeczytać wypowiedź dyrektora sportowego “Aptekarzy”, Simona Rolfesa na stronie internetowej Bundesligi.
Boniface co prawda nie zdołał poprowadzić Unionu do zwycięstwa w dwumeczu z Niemcami, ale w pierwszym spotkaniu strzelił gola na wagę remisu, popisując się ładnym wykończeniem, wykorzystując “zasłonę” w postaci próbującego go zatrzymać Edmonda Tapsoby. Teraz, już jako jego kolega z drużyny, bierze ligę niemiecką szturmem. Po trzech kolejkach ma na koncie cztery trafienia i dwie asysty, a Bayer przewodzi tabeli z kompletem punktów. W nagrodę Boniface wygrał nie tylko plebiscyt na ligowego debiutanta sierpnia, ale otrzymał też pierwsze powołanie do reprezentacji Nigerii.
- Oczywiście wszyscy mówią o jego bramkach, ale Victor jest również dla nas ważny w fazie konstrukcji akcji, dzięki swojej posturze i umiejętności utrzymania piłki. Gdy rywale naciskają, pomaga to środkowym obrońcom. Wiedzą, że mają do kogo grać - komplementował go Rolfes. - To równie ważne, co jego trafienia.
Dzięki szybkości i wyczuciu linii spalonego Nigeryjczyk stanowi świetny cel dla piłek za linię obrony. Wzrost i siła fizyczna sprawiają, że może stanowić “punkt orientacyjny”, na który można grać długie podania i wrzutki. Zastawia piłkę tyłem do bramki i schodzi niżej, by dać rozpędzonym kolegom szansę na dołączenie do akcji zaczepnej. Daje wiele możliwości, a do tego gwarantuje liczby. Uderza skutecznie prawą i lewą nogą oraz głową. Prowadzący zespół z Leverkusen Xabi Alonso nie ma wątpliwości, że jego podopieczny ma jeszcze wiele do pokazania.
- To nie tylko klasyczny napastnik, nie tylko “bombowiec” - jest kompletny. Jesteśmy z niego zadowoleni, strzelił cztery gole, ale oczekujemy od niego więcej - mówił Hiszpan.
Udany start w Niemczech to kolejny etap błyskawicznego rozwoju Boniface’a. Utrzymanie aż tak wysokiej dyspozycji strzeleckiej nie będzie łatwe, ale Nigeryjczyk pokazuje, że ma papiery, aby naprawdę zaistnieć w europejskiej piłce. W Bayerze ma świetne warunki do rozwoju. Alonso chce, żeby jego drużyna grała dynamiczną piłkę. Swą charakterystyką pasuje do takiego systemu idealnie.
Jak na razie boisko to potwierdza. Jeśli 22-latek utrzyma tendencję z poprzednich lat (a dobry początek w nowych barwach na to wskazuje), to będzie o nim naprawdę głośno. Możliwe, że w Bundeslidze rośnie nam kolejna perełka.

Przeczytaj również