"Są słabi. Nie zasłużyli na baraże". Polska poznała rywali, padły mocne słowa!

"Są słabi. Nie zasłużyli na baraże". Polska poznała rywali, padły mocne słowa!
Marcin Karczewski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 14:14
Wiemy już, z kim reprezentacja Polski zmierzy się w barażach do przyszłorocznych mistrzostw świata. Na etapie półfinału biało-czerwoni zagrają z Albanią, natomiast w ewentualnym finale czekał będzie triumfator pary Ukraina - Szwecja. Co wiemy o rywalach?
Przed losowaniem pewne było, że Polska jako zespół z drugiego koszyka będzie gospodarzem rywalizacji półfinałowej. Czekaliśmy natomiast na informację, kogo podopiecznym Jana Urbana na tym etapie przydzieli los. Opcje były cztery - Irlandia, Kosowo, Albania oraz Bośnia i Hercegowina.
Dalsza część tekstu pod wideo
Emocje, być może nawet większe, wzbudzało też oczywiście losowanie potencjalnych rywali finałowych. Dziś wszystko już wiemy. Barażowe zmagania biało-czerwoni rozpoczną od domowego starcia z Albanią, natomiast jeśli uporają się z tym rywalem, decydujące o awansie na mundial spotkanie rozegrają ze zwycięzcą rywalizacji Ukraina vs Szwecja.
Jak można oceniać takie losowanie? Bardzo dobrze, choć pewnie mogło być lepiej. W artykule sprzed losowania pisaliśmy, że najlepiej w półfinale byłoby trafić właśnie na Albanię, natomiast w ewentualnym finale, o ile dostanie się tam zespół z pierwszego koszyka, na Ukrainę. Gorzej natomiast, że rywalem Ukraińców będzie Szwecja, bo to akurat dość groźny rywal z czwartego koszyka.

Półfinał: Albania

Świeżo w pamięci mamy Albanię, która bez większych problemów ograła nas u siebie w eliminacjach do EURO 2024, a potem na samym turnieju postraszyła Włochów i zatrzymała Chorwację. Dziś to jednak już nieco słabszy zespół. Co prawda w grupowej walce o mundial Albańczycy wyprzedzili o punkt groźną Serbię, dzięki czemu zajęli drugie miejsce i zagrają w barażach, ale potrafili też niemiłosiernie męczyć się z outsiderami.
Andorę u siebie ograli co prawda 3:0, ale już na wyjeździe, kilka dni temu, zwycięską bramkę zdobyli dopiero w 67. minucie. Nie było im też łatwo z Łotwą, która zatrzymała ich nawet na własnym terenie (0:0). W rewanżu Albania znów wygrała skromnie - 1:0. W takim samym stosunku niespodziewanie pokonała na wyjeździe Serbię, co akurat trzeba docenić. Gdy oba zespoły spotkały się w Tiranie - bramki nie padły.
Większych problemów z pokonaniem Albańczyków nie mieli najmocniejsi w grupie Anglicy. Nie było może strzelaniny, ale oba spotkania “Synowie Albionu” wygrali spokojnie bez straty goli - 2:0 i 2:0. To, co rzuca się w oczy, to bardzo mała liczba goli w meczach naszego nadchodzącego rywala. Swoje mówi bilans bramek po ośmiu meczach, który wyniósł 7:5.
Za prowadzenie reprezentacji Albanii od stycznia 2023 roku odpowiada Sylvinho, w przeszłości piłkarz m.in. Barcelony. Radzi on sobie na stanowisku świetnie. Najpierw wprowadził drużynę na mistrzostwa Europy, wygrywając grupę przed Czechami i Polską, a potem solidnie przygotował zespół na rywalizację w grupie śmierci z Hiszpanią, Włochami i Chorwacji. Co prawda jego podopieczni zdobyli tylko punkt, ale w żadnym ze spotkań nie zostali stłamszeni. Z późniejszymi mistrzami przegrali tylko jednym golem, podobnie zresztą jak z Italią. A z Chorwacją po szalonym spotkaniu zremisowali 2:2.
Zajęcie drugiej lokaty w grupie eliminacyjnej też trzeba zresztą uznać za świetny wynik. Nikt nie wierzył przecież w wyprzedzenie Anglii, a wyrzucenie za burtę Serbii, mającej w swoich szeregach wiele gwiazd, to mimo wszystko wynik ponad stan. Kadra Albanii wyceniana jest “tylko” na 88 mln euro. Za największe gwiazdy uznać można napastnika Burnley - Armando Broję, piłkarzy Torino - Kristjana Aslaniego i Marjo Mitaja, Elseida Hysaja z Lazio czy Ardiana Ismajliego z Atalanty.
Nie brakuje też polskich akcentów. Juljan Shehu z Widzewa to podstawowy zawodnik reprezentacji, a w przeszłości wiele udanych spotkań rozegrał dla niej Ernest Muci, były gracz Legii, obecnie zawodnik wypożyczony z Besiktasu do Trabzonsporu. Ostatnio jednak 23-latek nie dostaje powołań. Kto wie, być może zmieni się to w marcu.
Albania walczy o swój pierwszy w historii awans na mistrzostwa świata. Do tej pory potrafiła jedynie dostać się na EURO. Widzieliśmy ją w akcji podczas turniejów w 2016 i 2024 roku.

Finał: Ukraina/Szwecja

Przeciwnika półfinałowego zatem znamy. Tego z ewentualnego finału jeszcze nie, choć i tu grono potencjalnych rywali zostało znacznie okrojone. Jeśli bowiem biało-czerwoni pokonają Albanię, to o awans na mundial powalczą w decydującym meczu ze zwycięzcą pary Ukraina - Szwecja.
Chociaż we wspomnianej parze zmierzą się zespoły z pierwszego i czwartego koszyka, to wydaje się, że będzie to wyjątkowo wyrównana rywalizacja.
Ukraina w ostatnim czasie zdecydowanie nie zachwyca. W meczu ostatniej kolejki długo drżała o to, czy w ogóle zajmie barażowe drugie miejsce w swojej grupie. W końcówce meczu z Islandią zdobyła jednak dwie bramki i to właśnie ten zespół zepchnęła na trzecią lokatę. Kilka dni wcześniej reprezentacja naszych sąsiadów aż 0:4 przegrała z Francją.
Na wcześniejszym etapie eliminacji Ukraina też grała w kratkę. Po szalonym starciu ograła Islandię na wyjeździe (5:3), ale męczyła się z Azerbejdżanem, z którym raz wygrała minimalnie (2:1), a raz zremisowała (1:1). Grając we Wrocławiu nie miała też większych szans z “Trójkolorowymi”. Efekt? 10 punktów w 16 spotkaniach i druga pozycja w grupie.
Jeszcze przed losowaniem par barażowych o Ukrainie tak pisał ekspert od tamtejszego futbolu, użytkownik X o pseudonimie “Buckarobanza”
- Jeżeli chcemy mieć słabego rywala z pierwszego koszyka, to bez wątpienia jest nim Ukraina. Patrząc na ich formę, to nie zasłużyli nawet na miejsce w barażach. W żadnym koszyku - napisał.
Ciekawym wątkiem przy ewentualnej rywalizacji z Ukrainą może być miejsce rozgrywania meczu, bo zespół ten w eliminacjach grał przecież na polskich stadionach. Teraz formalnie w rywalizacji z biało-czerwonymi byłby gospodarzem. Pytanie więc, czy w takim przypadku zdecyduje się na zmianę kraju, w którym będzie chciał rozegrać spotkanie.
Jeżeli natomiast pokonamy Albanię, a Ukraina przegra ze Szwecją, spotkamy się na wyjeździe właśnie z ekipą ze Skandynawii. Tu akurat niestety trafiliśmy źle, bo w czwartym koszyku były wyraźnie słabsze zespoły. Nie oznacza to jednak, że “Trzech Koron” trzeba się bać. Reprezentacja ta przechodzi duży kryzys, o którym więcej pisaliśmy niedawno TUTAJ.
Aż trudno w to uwierzyć, ale Szwecja w fazie grupowej eliminacji zdobyła… dwa punkty. Zremisowała oba spotkania ze Słowenią (1:1, 2:2). Dwukrotnie przegrała natomiast z Kosowem (0:1, 0:2), dwukrotnie także ze Szwajcarią (0:2, 1:4). Katastrofa.
Przed zadaniem odbudowania szwedzkiej kadry stanął niedawno Graham Potter. Były trener Chelsea czy Brighton został selekcjonerem dokładnie miesiąc temu. Póki co jednak nie zobaczyliśmy efektu nowej miotły. Przed Anglikiem intensywne miesiące, by przygotować drużyną na marcowe baraże.
Kadrowo to na pewno zespół silny. W ataku szaleć mogą Alexander Isak (Liverpool) czy Viktor Gyokeres (Arsenal), a do dyspozycji są też chociażby Anthony Elanga z Newcastle, Lucas Bergvall z Tottenhamu, Hugo Larsson z Eintrachtu, Isak Hien z Atalanty, Yasin Asari z Brighton, Victor Lindelof z Aston Villi czy Daniel Svensson z BVB. Da się z tego skleić konkretną pakę. Trzeba tylko odpowiednio poukładać klocki.
Półfinały odbędą się 26 marca 2026 roku, finały pięć dni później.

Przeczytaj również