Byli zmorą Polaków, imponowali na mundialach. Dziś szorują o dno. Kto ogarnie złote pokolenie?

Byli zmorą Polaków, imponowali na mundialach. Dziś szorują o dno. Kto ogarnie złote pokolenie?
SPP / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław PrzybyszDzisiaj · 06:50
To był czarny październik dla szwedzkiej piłki. Kadra U21 dostała 0:4 od Włochów i 0:6 od Polski, ale przede wszystkim pierwsza reprezentacja, z dwiema gwiazdami w ataku, przegrała 0:2 ze Szwajcarią i 0:1 z Kosowem. Szanse awansu na mundial ma jedynie przez baraże dzięki Lidze Narodów. Ale o to powalczy już pod wodzą innego selekcjonera.
Szwedzki związek piłki nożnej nigdy w historii nie zwolnił selekcjonera przed końcem kontraktu. Z polskiej perspektywy brzmi nieprawdopodobnie, ale to prawda. Aż do wtorku. Klimat wokół Jona Dahla Tomassona stał się tak nieznośny, że nie było innego wyjścia, tylko go zwolnić. Były znakomity duński napastnik prowadził Szwecję w 18 spotkaniach, z których wygrał połowę, ale żadnego w eliminacjach. Triumfował jedynie towarzysko albo w Dywizji C Ligi Narodów - z Azerbejdżanem, Estonią i Słowacją.
Dalsza część tekstu pod wideo

Cztery lata zapaści

Na dwa spotkania przed końcem eliminacji Szwedzi zajmują ostatnie miejsce w grupie za Szwajcarią, Kosowem oraz Słowenią, i już tylko właśnie dzięki rankingowi Ligi Narodów mogą liczyć, że dostaną się na mundial kuchennymi drzwiami. W barażach będą jednak losowani z czwartego koszyka. Bardzo prawdopodobne, że ominie ich trzecia duża impreza z rzędu. Mówimy o drużynie, której wartość portal Transfermarkt wycenia na prawie pół miliarda euro (i to bez kontuzjowanego Dejana Kulusevskiego) - blisko cztery razy wyżej niż reprezentacji Polski.
- Szwedzka zapaść trwa od Euro 2020. Janne Andersson nie poradził sobie z przemianą pokoleniową. Wybór jego następcy dawał nadzieję, początki były obiecujące, ale wtedy bardzo słabą grę w defensywie dało się ukryć dzięki dużemu potencjałowi ofenywnemu. Tomasson nie uczył się jednak na swoich błędach. Od meczu wyjazdowego z Kosowem, gdy słabszą formę złapali Alexander Isak i Viktor Gyokeres, wszystko się sypnęło - mówił nam w poniedziałkowym porannym programie na kanale Meczyki Marek Wadas prowadzący profil "Szwedzka Piłka" na X.

Klątwa Michniewicza

Szwecja - trzecia drużyna mundialu 1994 - awansowała na każde mistrzostwa Europy od 2000 do 2020 roku. Wychodziła z grupy na MŚ 2002, 2006 i 2018 (czyli na każdych, na których przerastało to Polaków). Długo, bo od lat 70. była też polską zmorą. Biało-czerwoni wygrali tylko jedno, towarzyskie starcie z rywalami z drugiej strony Bałtyku. Aż przyszedł baraż o mundial w Katarze i wygrana 2:0 pod wodzą Czesława Michniewicza, która "rzuciła klątwę" na "Trzy Korony".
- Tak naprawdę to nie był początek problemów, one zaczęły się dużo wcześniej. Już cztery dni przed meczem w Chorzowie Szwedzi zagrali paskudne spotkanie z Czechami u siebie, ale jakoś jednak wygrali to spotkanie - przekonywał Wadas.

Podobne problemy

Kłopoty z defensywą, niedziałające ustawienie, ofensywne uzależnienie od kreatywności Dejana Kulusevskiego, zablokowane strzelby w ataku. Kto po Tomassonie spróbuje rozwiązać te bolączki? Podobnie jak Polacy co kilka lat Szwedzi stają przed wyborem - rodak czy obcokrajowiec. Zresztą, analogii jest więcej. Ustawienie - z trójką czy z czwórką w obronie? Z przodu - jak najlepiej wykorzystać największe gwiazdy? Ale choć dziś to my jesteśmy w lepszej sytuacji, tym bardziej dumni po laniu młodzieżówki, to wystarczy rzut oka na kadrę Skandynawów, by nabrać obaw, że to przed nimi przyszłość rysuje się w jaśniejszych barwach. Ktoś to tylko musi poukładać i uwolnić potencjał "złotego pokolenia".
- Kandydatów jest sporo. Choćby Graham Potter udzielił wywiadu, w którym przyznał, że kocha Szwecję, że dużo jej zawdzięcza i obecnie, po zwolnieniu z West Hamu, mieszka w domu w Szwecji. Mówi się o Ole Gunnarze Solskjaerze. Wydaje mi się jednak, że tym razem Kim Kallstroem i reszta związku postawią na rodzime rozwiązanie - ja bym zakładał, że będzie to albo Olof Mellberg, albo Henrik Rydstroem, który niedawno pracował w Malmoe, albo duet Kim Bergstrand - Thomas Lagerloef, który zdobył mistrzostwo z Djurgarden.
- Jeśli ja miałbym wybierać, to postawiłbym na Mellberga. Ostatni epizod w MLS miał bardzo nieudany, ale w lidze szwedzkiej udowodnił, że jest bardzo utalentowanym szkoleniowcem i przede wszystkim nie ma chyba obecnie w szwedzkim świecie trenerskim człowieka, który lepiej wiedziałby, jak ważna jest reprezentacja. Mówimy tu o byłym świetnym stoperze, 117-krotnym reprezentancie, o niezłym warsztacie trenerskim i co chyba najważniejsze Szwecja wróciłaby do solidnego ustawienia z czwórką w obronie - podsumował Wadas.

Przeczytaj również