Feio w szalonym klubie, słynny napastnik dyrektorem sportowym. Chcą dokonać niemożliwego
Możemy to w końcu powiedzieć - Goncalo Feio wybrał przyszłość. I choć nie wiadomo, na jak długo, to wiadomo jaką. Taką, która na przekór wszystkim prognozom, pozostawia ogromną ilość otwartych ścieżek. Taką, gdzie nie brakuje polskich akcentów i taką, gdzie za sznurki pociąga człowiek, który ponad dekadę temu brutalnie zabrał Liverpoolowi mistrzostwo Anglii. USL Dunkerque to obecnie jeden z najbardziej szalonych klubów we francuskiej piłce.
Nie Warszawa, a francuska Dunkierka będzie nowym miejscem pracy Goncalo Feio. Miejscem, które pod pewnymi względami pasuje do niego jak ulał. Z jednej strony przez ostatnie lata nie brakowało tam skandali i grubych afer, z drugiej zaś wciąż mówimy o jednym z najciekawszych projektów we Francji, w którym wiecznie coś się dzieje.
Ofensywna rewelacja
Historyczne fakty na temat USL Dunkerque są brutalne - “Les Maritimes” ani razu w swojej ponad 115-letniej historii nie wystąpili w Ligue 1, a ich obecność na zapleczu elity w XXI wieku zwykle ograniczała się do walki o utrzymanie. Na pierwszy rzut oka mamy więc tu do czynienia z bardzo niepozornym klubem. Co więcej, klubem z miasta, które zupełnie nie kojarzy się ze sportem. Nie ukrywajmy - po usłyszeniu nazwy Dunkierka, nawet przeciętnemu kibicowi piłki nożnej przed oczami nie wyskoczyłaby raczej historia prawa Bosmana. Pierwszym skojarzeniem prędzej byłby 1940 rok i operacja Dynamo, która uratowała tysiące alianckich żołnierzy podczas drugiej wojny światowej.
Można więc sobie tylko wyobrazić, jak mocno oczy ze zdumienia musieli sobie przecierać francuscy kibice, widząc oszałamiającą grę dunkierskiego klubu w sezonie 2024/25. Grę zjawiskowo ofensywną, opartą na miażdżeniu rywali posiadaniem piłki, szybkimi akcjami i krótkimi podaniami. Grę, dzięki której ekipa rok wcześniej walcząca o utrzymanie, zmieniła się w prawdziwe - nomen omen - dynamo, nakręcające się energią nawet przeciwko siłaczom grającym poziom rozgrywkowy wyżej. Właśnie taki zespół zbudował portugalski szkoleniowiec, Luis Castro.
- Momentami to wyglądało naprawdę widowiskowo. To zresztą główna myśl szkoleniowa Luisa Castro - grać z piłką przy nodze, nie biegać za piłką i bronić. Styl gry to również bardzo wysoka obrona, łapanie na spalone - Dunkierka była najlepsza w lidze, jeśli chodzi o to ostatnie - mówi nam Patryk, kibic Olympique’u Lyon oraz założyciel skautingowego profilu ScoutiVista na Twitterze. - Wady? Przede wszystkim problemy z drużynami grającymi niskim blokiem, które nie chcą grać “w piłkę”, momentami trudno było się przełamać takim mało bezpośrednim futbolem pozycyjnym, było walenie głową w mur. Wtedy też Castro nie miał za bardzo pomysłu, jak to zmienić, nie miał planu B. Jest to raczej dogmatyczny trener, który rzadko kiedy zmienia podejście, co czasem odbija się na utrzymaniu rytmu w niektórych kontekstach meczowych - dodaje nasz rozmówca.
Za rewelacyjnym, choć nie idealnym stylem gry przyszły wyniki. Czwarte miejsce w tabeli Ligue 2 dało awans do baraży o grę w elicie, koniec końców pechowo przegranych z Metz (0:1 po golu w doliczonym czasie). Do tego była kapitalna przygoda w Pucharze Francji, gdzie dopiero w meczu o finał lepsze okazało się Paris Saint-Germain. W poprzednich etapach fazy pucharowej wyższość Dunkierki musiały uznawać takie zespoły jak Auxerre, Brest czy Lille.
Port dla odrzuconych talentów
Castro objął zespół we wrześniu 2023 roku i już podczas swojego pierwszego sezonu zdążył wprowadzić bardzo sprawnie funkcjonujący system gry. Niezależnie od kadry, jaką miał do dyspozycji, jego piłkarze praktycznie cały czas występowali w wyjściowej formacji 4-3-3, która pozostawała niezmienna już do końca jego kadencji.
- Castro mocno ufa swojej wizji i w Dunkierce przekonał do niej piłkarzy - choć, jak sam stwierdził na jednej z konferencji prasowych, "nie jest łatwo z nim pracować". Pokazał, że potrafi dotrzeć do młodych zawodników, potwierdzając swoje doświadczenia z pracy w Benfice (tam zajmował się przede wszystkim drużynami młodzieżowymi). Natomiast podczas meczów dał się poznać jako trener żywo reagujący na wydarzenia boiskowe - dodaje Bartek Gabryś, pasjonat francuskiego futbolu, także na niższych poziomach rozgrywkowych.
Rzeczywiście, można powiedzieć, że okres spędzony w jednej z najlepszych piłkarskich szkółek w Europie odegrał bardzo duży wpływ na to, na jakich piłkarzach Luis Castro chciał budować swój zespół. Jeżeli twoimi podopiecznymi byli Antonio Silva, Diego Moreira czy Goncalo Ramos, to nie może być inaczej, musisz mieć nosa do talentów z wielkich akademii. Nie bez powodu trzon Dunkerque w minionym sezonie stanowili więc zawodnicy z klubów Ligue 1, którzy zostali tam odrzuceni lub byli w danym momencie za słabi na występy w pierwszym zespole - Maxence Rivera (AS Saint-Etienne), Naatan Skytta (Toulouse), Enzo Bardeli i Ugo Raghouber (obaj Lille).
Rzeczywiście, można powiedzieć, że okres spędzony w jednej z najlepszych piłkarskich szkółek w Europie odegrał bardzo duży wpływ na to, na jakich piłkarzach Luis Castro chciał budować swój zespół. Jeżeli twoimi podopiecznymi byli Antonio Silva, Diego Moreira czy Goncalo Ramos, to nie może być inaczej, musisz mieć nosa do talentów z wielkich akademii. Nie bez powodu trzon Dunkerque w minionym sezonie stanowili więc zawodnicy z klubów Ligue 1, którzy zostali tam odrzuceni lub byli w danym momencie za słabi na występy w pierwszym zespole - Maxence Rivera (AS Saint-Etienne), Naatan Skytta (Toulouse), Enzo Bardeli i Ugo Raghouber (obaj Lille).
Tu jednak zdarzały się wyjątki od reguły. Zawodnikiem drużyny Dunkierki od sierpnia 2024 r. jest bowiem Kay Tejan, który został sprowadzony z ŁKS-u. Choć Holender zaledwie po roku ulotnił się z Ekstraklasy, to we francuskiej drugiej lidze zrobiono z niego super-zmiennika. Jak już strzelał, to w piekielnie ważnych momentach - było tak zarówno w ligowym pojedynku z Paris FC (1:0), jak i w meczu 1/8 finału Pucharu Francji z Lille, gdzie jego gol w końcówce dał “Les Maritimes” dogrywkę i potem wygrane rzuty karne.

Remont składu
Goncalo Feio przybywa do Dunkierki właśnie w zastępstwie za Castro, który zaakceptował atrakcyjną ofertę z FC Nantes. Przed byłym szkoleniowcem Legii i Motoru jednak ciężkie zadanie - będzie musiał zastąpić też praktycznie połowę kadry, a kto wie, być może nawet zbudować ją na nowo.
Oto bowiem praktycznie wszyscy ważni zawodnicy Dunkerque latem odchodzą. Aż czterech graczy wraca z wypożyczeń, w tym chociażby wspomniany Raghouber, czy też rewelacyjny bramkarz Ewen Jaouen, który ma za sobą kapitalny sezon. Będący podstawowym skrzydłowym Rivera wraz z początkiem lipca dołącza do Heerenveen. Barwy Valenciennes przywdzieje weteran boisk Ligue 2, Gaetan Courtet, zaś nowe kluby od następnego sezonu będą mieli także Yacine Bammou (podstawowy napastnik), utalentowany Nehemiah Fernandez, czy też dwóch prawych obrońców - Benjaloud Youssouf i Junior Senneville. Wśród kluczowych zawodników w klubie pozostają więc tylko pomocnicy Skytta i Bardeli, chociaż biorąc pod uwagę umiejętności, ich obecność w zespole po zakończeniu letniego okienka transferowego również nie jest niczym pewnym.
- Głębi w tym składzie za bardzo nie było, więc jeśli trzon odejdzie bez jakościowych zmienników (a w niektórych przypadkach trudno będzie znaleźć kogoś podobnego w rozsądnej cenie), to mogą być problemy z powtórzeniem takiego sezonu jak poprzedni. Na ten moment trudno powiedzieć, będziemy mądrzejsi po letnim oknie transferowym. Wydaje mi się jednak, że to będzie kompletnie inna drużyna - mówi nam Patryk ze ScoutiVista.
Trzeba brać też poprawkę na to, w jakiej pozycji finansowej klub znajdował się jeszcze dwa lata temu. We Francji kluby piłkarskie nie mają taryfy ulgowej, jeśli chodzi o zaległości finansowe - komisja DNCG wyciąga surowe konsekwencje wobec wszystkich budżetowych nieścisłości, jakie zostaną wyłapane. Brutalnie ucierpiały na tym takie marki jak Sochaux czy Girondins Bordeaux, a mocne cięcia kadrowe w celu uniknięcia karnej degradacji cały czas musi robić także Olympique Lyon. Drużynę z Dunkierki mógł spotkać podobny los. Na całe szczęście, w odpowiednim momencie przyszli tam odpowiedni ludzie.
Nie zawsze było kolorowo
2021 rok. USL Dunkerque kończy swój pierwszy sezon w Ligue 2 od 24 lat. Niestety, dopięcie wszystkich kwestii finansowych na ostatni guzik okazuje się być niemożliwe - mimo że klub sportowo utrzymuje się na zapleczu francuskiej elity, to z powodu mizernych przychodów nie jest w stanie uregulować wszystkich długów do końca sezonu. Ratunkiem okazują się publiczne subwencje od społeczności lokalnej, dzięki którym widać światełko w tunelu na następny dzień. W kolejnym roku “Les Maritimes” spadają jednak z powrotem do National.
2023 rok. Po sezonie przerwy wracają do Ligue 2, jednak jak bumerang wracają również ich problemy. W stronę prezesa Jean-Pierre’a Scouarneca padają poważne oskarżenia - defraudacja premii. Podczas gdy trwało śledztwo w sprawie poprzedniej władzy Dunkerque, klub gorączkowo poszukiwał nowego właściciela, który byłby w stanie uratować go przed karną degradacją.
Udało się. Na ratunek przyszła turecka grupa Amissos, na której czele stał Yuksel Yildirim, właściciel tureckiego Samsunsporu. Na stanowisku dyrektora sportowego zasiadła zaś bardzo znana postać - były napastnik Newcastle United, West Hamu czy Chelsea, Demba Ba. Senegalczyk zaczął więc tym samym spełniać swoją ambicję, jaką było przejęcie klubu sportowego.
- Z Yildirimem łączą go bliskie relacje - są partnerami biznesowymi, więc droga do zostania dyrektorem sportowym nie była jakoś szczególnie długa. Ba zdecydowanie broni się jednak wykonywaną przez siebie pracą. To on wymyślił Castro na stanowisku trenera, obsadził w roli szefa skautingu świetnie znającego rynek niższych lig Romaina Decoola, czy zatrudnił odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne Pablo Fernandeza - wyjaśnia Bartek Gabryś.
Jasna wizja, niejasne przewidywania
Emerytowanemu napastnikowi, który zasłynął z kuriozalnej bramki przeciwko Liverpoolowi po poślizgnięciu Stevena Gerrarda, naprawdę ciężko zarzucić to, że wszedł w tę grę dla zabawy. Grunt układał sobie jeszcze przed zawieszeniem butów na kołku - z Yildirimem poznał się w trakcie swojego okresu gry w Turcji, a przez ostatnie lata tylko poszerzył sieć kontaktów. Ma to, czego dziś brakuje wielu dyrektorom sportowym - zaplanowaną długofalowo wizję, którą konsekwentnie chce realizować. Jak sam twierdzi, w Dunkierce planuje zbudować zdrowe biznesowo środowisko.
- Chcę, żeby ten klub miał ludzki wizerunek, kierował się ludzkimi wartościami. Nawet jeśli chcę kogoś zwolnić, to chciałbym mieć możliwość usiąść z nim przy filiżance kawy i po prostu porozmawiać. Zależy mi, żeby odseparować biznesową stronę od tej ludzkiej, choć przyznaję, że jest to małe wyzwanie - wyjaśniał w rozmowie dla kanału TransferRoom w sierpniu 2024 roku.
- Powiedziałem właścicielowi, że nie chcę, by każdego roku dofinansowywał bezcelowo klub - próbujemy sami wygenerować przychód. Patrząc na obecną sytuację we Francji z prawami telewizyjnymi, to nie jest dobry moment na wydawanie pieniędzy. Staramy się nadać wartość zawodnikom poprzez metodologię i program treningowy, który realizujemy, żeby później wypromować i sprzedać ich. Przychody będziemy inwestować ponownie, aby upewnić się, że jesteśmy zrównoważeni i nie panuje nad nami jedna osoba, która regularnie wysyła pieniądze do klubu. To jest pierwsza faza. Pod koniec, gdy wygenerujemy wystarczająco zysków, zamierzamy już bardziej kupować, a nie sprzedawać - dodał.
Już od pierwszego sezonu Ba wykorzystywał znajomości, by budować pozycję Dunkerque na rynku transferowym. Przed rozpoczęciem sezonu 2023/24 wykonał wraz ze swoim sztabem kilka naprawdę ciekawych ruchów. Przede wszystkim udało mu się podpisać kontrakt z Jean-Philippe’em Gbaminem (eks-Everton, Mainz), wypożyczył też Billy’ego Koumetio z Liverpoolu oraz Achrafa Laaziriego z Lyonu. Jak na klub o tak niskiej renomie były to działania naprawdę imponujące.
Co ciekawe, od lipca na ławce trenerskiej klubu będzie można doszukać się już dwóch polskich wątków. Poza Emanuelem Ribeiro, jednym z asystentów Goncalo Feio będzie bowiem były bramkarz USL Dunkerque, Benjamin Rytlewski. Polsko brzmiące nazwisko to nie przypadek, bowiem jego dziadek od strony ojca przybył z Polski do Francji, gdzie pracował w kopalniach w Bully-les-Mines.
Biorąc pod uwagę kwestie sportowe, z większością osądów bez wątpienia należy się wstrzymać w czasie. Pion sportowy USL Dunkerque ma przed sobą bardzo pracowite tygodnie, które zdeterminują pozycję klubu u progu nowego sezonu. Póki co, Goncalo Feio wstąpił na plac budowy, na którym nie wiadomo, co jeszcze powstanie - i niewykluczone, że będzie chciał, by prace na nim zostały rozpoczęte na jego warunkach.