Gigantyczny talent zmarnował karierę? Właśnie może ją uratować. Wielki powrót
Mógł grać w czołowych europejskich klubach, wybrał saudyjskie pieniądze. Dwa lata na dorobku w Arabii wystarczyły. Gabri Veiga wraca do wielkiej piłki.
“Smoki” latają wysoko na rynku. FC Porto finalizuje ogromne wzmocnienie przed startem Klubowych Mistrzostw Świata. Santi Aouna informował, że Gabri Veiga jest już o krok od przenosin na Estadio do Dragao. Portugalczycy mają wyciągnąć go z Al-Ahli za bardzo atrakcyjną kwotę w wysokości 15-17 mln euro. Sam zainteresowany zgodził się podpisać umowę do 2030 roku. Według doniesień w nowym klubie będzie zarabiał 1,5 mln euro, dokładnie osiem razy mniej niż w Arabii. Spore wyrzeczenie. Dla młodego piłkarza nic nie powinno mieć jednak większej wartości niż perspektywa dalszej kariery.
Galicyjska rewelacja
Świat usłyszał o Veidze trzy lata temu. Sezon 2022/23 był pierwszym, w którym zaczął regularnie grać w Celcie Vigo. Po niedoświadczonym wówczas zawodniku nie było widać żadnych oznak tremy. Po paru kolejkach stał się ulubieńcem kibiców w Galicji. W końcu mogli przychodzić na Estadio Balaidos, aby podziwiać nie tylko Iago Aspasa, ale również kapitalnie spisującego się wychowanka.
- Veiga już na pierwszym treningu zrobił na nas bardzo dobre wrażenie. Wielu młodych piłkarzy miewa braki fizyczne lub techniczne, a on od razu był gotowy do gry na seniorskim poziomie. Jak na swój wiek wykazywał się ogromną dojrzałością, w ogóle nie odstawał od starszych zawodników, a nawet był od nich nieco lepszy. Miał też odpowiedni charakter. Kiedy wracał z powrotem do drużyny rezerw, trenował na równie wysokiej intensywności. Zawsze wychodzi na boisko, żeby dać z siebie wszystko - przyznał na łamach dziennika AS Oscar Garcia, były trener Celty.
W rozgrywkach 2022/23 Veiga został najskuteczniejszym pomocnikiem w lidze hiszpańskiej. Strzelił 11 goli, o jednego więcej od drugiego w tej klasyfikacji Oihana Sanceta. Udowodnił, że ma doskonały instynkt, czucie przestrzeni i nosa do bramek. Kiedy tylko piłka spadała w pole karne rywali Celty, on był na miejscu, aby sfinalizować konkretne akcje. Potrafił też udźwignąć presję w najtrudniejszym momencie. Celta zakończyła tamten sezon z przewagą trzech punktów nad strefą spadkową. Utrzymanie wywalczyła dopiero w ostatniej kolejce, pokonując mistrzowską Barcelonę 2:1. Kto został bohaterem tamtego spotkania? Gabri, autor dubletu.
Pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to nic
Popisy Veigi oczywiście zostały dostrzeżone w całej Europie. Po diabelnie utalentowanego pomocnika ustawiła się kolejka chętnych. W pewnym momencie hiszpańskie media zgodnie twierdziły, że wyląduje w Napoli, które szukało pomocnika ze względu na niepewną wtedy przyszłość Piotra Zielińskiego. Przewijał się też temat przeprowadzki do Premier League lub nawet na Bernabeu lub Camp Nou. Nikt nie chciał przepuścić takiej okazji.
- Wiele zespołów pyta o Gabriego. Spośród dziesięciu najlepszych angielskich ekip chcą go cztery z nich. Dla nas sprawa jest prosta. Veiga nie jest na sprzedaż. Ma klauzulę i nie zamierzamy z nikim siadać do negocjacji. Decyzja należy do piłkarza. Moim zdaniem on mógłby grać w dowolnym klubie świata. Nie planujemy jego odejścia, ale też oszukiwalibyśmy samych siebie, gdybyśmy powiedzieli, że na pewno zostanie - mówił w 2023 roku Carlos Mourino, ówczesny prezes Celty.
- Gdybym miał obstawić, powiedziałbym, że Veiga trafi do Realu. To może być transfer a'la pozyskanie młodego Sergio Ramosa z Sevilli - twierdził Javi Herraez, dziennikarz Cadena Ser. - Wolałbym zobaczyć Veigę na Bernabeu niż w Neapolu. Jeśli w pierwszym sezonie w La Liga strzela ponad dziesięć goli, to znaczy, że jest gotowy na grę w dużym klubie - wtórował Michel Salgado, były gracz "Królewskich".
Celta chciała twardo podejść do tematu negocjacji. Klauzula w wysokości 40 mln euro albo nici z transferu. Mijały jednak tygodnie, okienko powoli się domykało, a Veiga wciąż pozostawał w Vigo. Napoli zwlekało z dopięciem transakcji, co wykorzystali włodarze z Arabii. Pod koniec sierpnia zapłacili za pomocnika 30 mln euro, dając mu jednocześnie trzyletni kontrakt z pensją na poziomie 12 mln euro netto za sezon. Świat piłki był zszokowany tym ruchem. Wcześniej Saudyjczycy stawiali głównie na zawodników typu Cristiano Ronaldo czy Karim Benzema. Weteranów, którzy znajdowali się raczej bliżej końca kariery niż początku. Tymczasem pozyskano 21-letni diament hiszpańskiej piłki. Niektórzy nie mogli zrozumieć, dlaczego tak młody piłkarz wybrał lukratywną ofertę ponad rozwój osobisty. Toni Kroos podsumował to wszystko jednym słowem - embarrassing.
- Takie rzeczy zdarzają się w świecie piłki. Ludzie liczyli, że Gabri wybierze inny kierunek, ale on i jego rodzina uznali, że Arabia Saudyjska to najlepszy kierunek. Myślę, że otrzymał ofertę, którą ciężko byłoby zignorować. Ale wiem, że podpisał kontrakt na trzy lata. Mamy nadzieję, że pewnego dnia wróci do Hiszpanii - ocenił Aspas.
Adaptacja
Saudyjczycy mieli spełnić wszystkie warunki postawione przez Veigę. Dziennikarz Juan Castro informował, że piłkarz chciał zadbać nie tylko o siebie, ale też o swoich bliskich. Zgodę na transfer wydał dopiero, kiedy zapewniono go, że jego dziewczyna, Carla, będzie mogła swobodnie kontynuować studia medyczne. Nad całą operacją czuwał Pini Zahavi, jeden z najsłynniejszych agentów w świecie piłki. Sam zainteresowany na każdym kroku podkreślał, że liczba zer na koncie nie była czynnikiem determinującym jego decyzję.
- To nieprawda, że przyjechałem do Arabii dla pieniędzy. Ze wszystkich opcji, jakie miałem na stole, myślę, że ta pozwoli mi w największym stopniu rozwinąć się piłkarsko. Mamy młody zespół, trenera ze świeżym spojrzeniem, do ligi trafiają kolejne gwiazdy. Rozumiem, że każdy może myśleć, co chce na mój temat, ale to moje życie, moje decyzje. Jestem dumny z kroku, który wykonałem - podkreślał w rozmowie z El Larguero.
- To dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Nowy dom, nowi ludzie, inny klimat. Musiałem się do tego wszystkiego przystosować. Wiele osób może to bagatelizować, ale mają znaczenie takie aspekty jak to, że w Hiszpanii trenowaliśmy rano, a tutaj zawsze pracujemy późnymi popołudniami lub wieczorem. Trzeba się przyzwyczaić do innego rytmu pracy. Czuję, że dojrzałem jako człowiek i piłkarz. Pierwszy rok nie był łatwy, nie grałem zbyt dużo z powodu urazów. Ale teraz jestem bardzo zadowolony z przebiegu sezonu - dodał dla dziennika Marca.
Veiga faktycznie trafił do stosunkowo ciekawego projektu. W tym samym okienku kontrakt z Al-Ahli podpisali też m.in. Riyad Mahrez, Allan Saint-Maximin, Edouard Mendy, Franck Kessie i Roberto Firmino. W lipcu 2023 roku drużynę objął Mathias Jaissle, jeden z przedstawicieli nowej fali trenerów. W wieku 26 lat musiał on zakończyć karierę piłkarską z powodu kontuzji. Jako czynny zawodnik miał okazję współpracować z Thomasem Tuchelem, przygodę z trenerką rozpoczął od asystowania Sebastianowi Hoenessowi. W RB Lipsk trafił pod skrzydła Ralfa Rangnicka. Miał od kogo się uczyć. O nim pewnie też jeszcze usłyszymy w kontekście europejskiej piłki.
- Gabri ma ogromny potencjał, dysponuje wyjątkowym talentem. Może grać na wielu pozycjach i w każdym sektorze wnosi swoje atuty. Przed nim z pewnością długa i fantastyczna kariera - chwalił Jaissle. - Veiga to bardzo dobry piłkarz. Jeśli będzie wyróżniał się w Arabii, z pewnością bez problemu wróci do Europy. Mamy inne czasy. Kiedy Oscar wyjechał do Chin, nie mógł później trafić do Barcelony. Teraz dla młodych i utalentowanych graczy jest otwarta droga powrotna - mówił Slaven Bilić, kiedy jeszcze prowadził Al-Fateh.
Pierwszy sezon Veigi w Arabii nie należał do udanych. Informowano, że trudno było mu się przestawić na sesje treningowe, które rozpoczynały się o 19:00 lub 20:00. Był przyzwyczajony do innego rytmu pracy. Miał też kłopoty ze zdrowiem, przez które rozegrał tylko 1450 minut. Rywale nie zamierzali traktować go ulgowo. Choćby w meczu z Al-Okhdood został brutalnie sfaulowany przez Eida Al-Muwallada. Zerwał wówczas więzadła w kostce i pauzował przez trzy miesiące.
Dopiero w ostatnich miesiącach 23-latek oswoił się z urokami lokalnej piłki. W bieżących rozgrywkach zanotował osiem bramek i sześć asyst w 46 meczach. Z nim w podstawowym składzie Al-Ahli sięgnęło po Azjatycką Ligę Mistrzów, wygrywając 2:0 w finale z Kawasaki Frontale. Tym samym poznaliśmy pierwszego uczestnika Klubowych Mistrzostw Świata w 2029 roku. Trudno jednak oczekiwać, aby Hiszpan tak długo pozostał na saudyjskiej ziemi.
- Pamiętam, że oglądałem w telewizji grę Mahreza w Leicester czy Bobby'ego Firmino w Liverpoolu. Przyszłość? Na razie nie chcę się na tym skupiać. Zobaczymy, co się wydarzy - mówił pomocnik.
Smocza skała
Podpisanie trzyletniego kontraktu sugerowało, że Veiga nie zamierza spędzić większej części kariery na Bliskim Wschodzie. Wszystko wskazuje na to, że już po dwóch sezonach ewakuuje się z Arabii. Wiele źródeł podaje, że rozmowy w sprawie transferu do FC Porto znajdują się na bardzo zaawansowanym etapie. Piłkarz ułatwił proces negocjacyjny, zgadzając się na gigantyczną obniżkę zarobków.
- Gabri rezygnuje z prawie 90% pensji, aby móc zagrać dla Porto. To zachowanie godne pochwały. Jesteśmy bardzo blisko osiągnięcia porozumienia, ale pewne detale zostały do ustalenia. Chcielibyśmy, aby był do naszej dyspozycji podczas Klubowych Mistrzostw Świata. Piłkarz wyraził już chęć dołączenia, jednak szanujemy Al-Ahli, wciąż jest ich zawodnikiem - stwierdził prezes Andre Villas-Boas, cytowany przez Maisfutebol.pt.
W tym momencie trudno wyobrazić sobie wybór lepszego projektu. Swego czasu Veiga mógł myśleć o grze w Napoli czy nawet w Realu. Dwa lata w lidze saudyjskiej wymuszają jednak zrobienie maksymalnie jednego kroku naprzód, a nie od razu trzech, ryzykując potknięcie. Estadio do Dragao to zaś idealne miejsce dla gracza o takim potencjale. “Smoki” specjalizują się w kształtowaniu piłkarzy, którzy później mogą przebierać w ofertach. Nico Gonzalezowi wystarczyło półtora roku, aby wywalczyć sobie transfer do Manchesteru City. Samu Aghehowa po jednym sezonie będzie łakomym kąskiem na rynku. Vitinha zaczynał w Porto, a dziś walczy o miano najlepszego pomocnika świata. Ten klub wypatruje talenty i robi z nich gotowych panów piłkarzy.
Nie możemy już doczekać się występów Veigi w Portugalii. Nie zarobi tam aż tyle, co w Arabii, jednak to nie jest w tym momencie najważniejsze. Teraz liczy się rozwój.