Jak goście z leżaków na all inclusive. Wiadomo, kto jest największym przegranym

Ten mecz równie dobrze mógłby się odbyć ponad półtora roku temu. Wtedy też Polska grała z Mołdawią i nie dało się tego oglądać. Różnica? Wynik. Jedyny pozytyw tego sparingu. Problem w tym, że był to 20. raz Michała Probierza jako selekcjonera, który miał coś budować, a nie zbudował nic.
Nie jest to standardowy tekst o wygranych i przegranych meczu reprezentacji Polski, bo po tym, co obejrzeliśmy na Stadionie Śląskim, nie miałoby to sensu. Złośliwie można napisać, że wygrani są wszyscy ci, którzy wybrali inny sposób na spędzenie piątkowego wieczoru. A przegrany to każdy, który spędził ponad 90 minut na tym wyrobie meczopodobnym, kolejnym za kadencji Michała Probierza.
To, że najlepiej ten zespół wyglądał z kończącym reprezentacyjną karierę Kamilem Grosickim na boisku, wiele mówi. O zespole rzecz jasna, nie o “Turbo Grosiku”, który dał kilka solidnych akcji i powinien mieć co najmniej dwie asysty. Nie prezentował się jak schodzący ze sceny kadrowy weteran, a raczej piłkarz dalej mogący stanowić cenne ogniwo. W momencie, gdy schodził, znaleźlibyśmy kilku innych mocnych kandydatów do zmiany. Pasuje tutaj zdanie z pomeczowych ocen na gorąco (znajdziecie je TUTAJ): istnieje zasadne podejrzenie, że jeszcze za Grosickim zatęsknimy.
Polacy długimi fragmentami wyglądali jakby grali na Śląskim za karę. Wakacyjny sparing, to i wakacyjna forma? Gdyby to był jednorazowy wyskok u progu ważnego meczu eliminacyjnego - można byłoby wybaczyć ten okrutny paździerz. Problem w tym, że biało-czerwoni kontynuują to, czym zamęczali oczy kibiców podczas marcowych spotkań i też wielu wcześniejszych. Tu dalej brakuje automatyzmów, konkretów, organizacji gry. Nie ma niczego trwałego. Jak coś się dzieje, to za sprawą indywidualnych przebłysków. Te dziś - poza bohaterem wieczoru - momentami dawali Cash, Moder, Zalewski czy znowu pozytywny Kamiński. Na koniec błysnął przytomnym strzałem Slisz. I tyle. Na Mołdawię wystarczyło, choć rywale przy lepszej skuteczności powinni tutaj doprowadzić do remisu. Na Finlandię może nie wystarczyć.
85. minuta - wtedy Polacy oddali pierwszy celny strzał w drugiej połowie. Na bramkę słabiutkiej Mołdawii. U siebie, w sparingu, gdzie wielu piłkarzy powinno przynajmniej mieć chęć zrobienia czegoś nieszablonowego, a wyglądało raczej jak ekipa gości wyciągniętych z leżaków na all inclusive. Przecież to jest poniżej wszelkiego poziomu.
Można zestawić ten mecz z tym rozegranym 15 października 2023 r. na PGE Narodowym. Wtedy biało-czerwoni mieli jeszcze szansę na bezpośredni awans na EURO 2024, jednak zawalili sprawę po całości i zremisowali z Mołdawią 1:1. Bądźmy szczerzy - czym te dwa spotkania się różnią czysto piłkarsko? Teraz zgadza się wynik (lepszy niż gra), był sympatyczny background z pożegnaniem Grosickiego - okej. Ale co z tego? Co przez ponad półtora roku i 20 meczów zbudował Michał Probierz jako selekcjoner reprezentacji Polski? Dostał czas, dostał szansę po mistrzostwach Europy, testował tabuny zawodników, szukał rozwiązań i dziś jesteśmy plus minus w tym samym miejscu co na starcie jego kadencji. Tę drużynę jako całość naprawdę trudno polubić - na boisku, jak i poza nim, o czym przypomniał Paweł Dawidowicz. Dobrze, że przynajmniej nie wchodził na boisko.
Teraz kadra pojedzie do Helsinek i trudno mieć wobec niej jakiekolwiek oczekiwania. Po sparingu z Mołdawią nie wiemy o niej nic więcej niż wcześniej. Nie dała żadnego pozytywnego sygnału, że może być lepiej niż było. Ot, znów trzeba liczyć na przebłyski najlepszych piłkarsko reprezentantów, na trochę szczęścia i na Łukasza Skorupskiego. Ale czy wygrana w Finlandii, o którą w mojej ocenie będzie naprawdę trudno, cokolwiek zmieni? Patrzę w przyszłość, na rok naprzód, dwa lata naprzód, nie na tabelę grupy eliminacyjnej i marzenia o mundialu. Mam w głowie szumne zapowiedzi, że Michał Probierz miał tu cokolwiek zbudować. A niestety nie zbudował nic. Reprezentacja Polski po prostu trwa. Trwa w bylejakości, przeciętności, na ogół jest odpychająca, nieznośna, niestrawna. I tak sobie trwać będzie - tu nie widać ani światełka w tunelu, ani samego tunelu.
Więcej o meczu Polska - Mołdawia na kanale Meczyki:
