Jarosław Kubicki odsłania kulisy odejścia z Jagiellonii. "Te negocjacje były dziwne" [NASZ WYWIAD]
Górnik Zabrze tego lata przeprowadził prawdziwą ofensywę transferową. Do klubu trafił m.in. Jarosław Kubicki, który dotychczas bronił barw Jagiellonii. Niewielu spodziewało się, że 29-latek zdecyduje się na opuszczenie Białegostoku. W rozmowie z Meczyki.pl opowiada bardziej szczegółowo o rozstaniu, swoim rozwoju, czy o ambicjach Górnika.
W 2023 r. Jarosław Kubicki trafił do Jagiellonii Białystok, która dopiero co zajęła 14. miejsce w lidze, prawie do końca walcząc o utrzymanie. Samego piłkarza postrzegano jako solidnego ligowca, ale bez wielkich możliwości na rozwój. Na Podlasiu pokazał się jednak z nieznanej dotąd strony. Był jednym z filarów mistrzowskiej Jagiellonii, a później tej, która zdobyła brązowy medal i zaszła do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Gdy wydawało się, że ta kariera w drużynie Adriana Siemieńca jeszcze się rozkręci, 29-latek opuścił Białystok.
Teraz w rozmowie z nami zdradza kulisy nieudanych negocjacji z Jagiellonią i przenosin do Górnika, mówi o Adrianie Siemieńcu, Lukasie Podolskim, swoim rozwoju, nowym trenerze zabrzan - Michale Gaspariku - czy o ambicjach, które ma szalejący na rynku transferowym Górnik.
ANTONI OBRĘBSKI, MECZYKI.PL: Bezpośrednio - czemu zdecydował się Pan na odejście z Jagiellonii?
JAROSŁAW KUBICKI, GÓRNIK ZABRZE: Dzwonił do mnie kilkukrotnie Łukasz Milik dyrektor sportowy Górnika, te rozmowy było naprawdę konkretne i wiedziałem na czym stoję.
Kiedy mniej więcej miały miejsce te rozmowy?
Wydaje mi się, że jakoś na początku maja.
W tym czasie było już jasne, że odejdzie Pan z “Jagi”, czy ten telefon miał na to wpływ?
Nie, ten telefon o tym nie zadecydował. Chciałem zostać w Jagiellonii, ale nie doszliśmy do porozumienia.
Odejście z Podlasia było spowodowane długością kontraktu?
“Jaga” miała opcję przedłużenia umowy o rok i spodziewałem się, że niej skorzystają. Nie zrobili jednak tego i zaproponowali mi nową umowę, która obejmowała dwa lata. Myślałem, że po prostu klub skorzysta z opcji i ewentualnie za rok będziemy negocjować nowy kontrakt. W tej sytuacji chciałem już teraz podpisać umowę na trzy lata i tutaj nie znaleźliśmy porozumienia. A Górnik zaoferował mi właśnie taki kontrakt, z czego się bardzo cieszę.
Czyli Pana by interesowała albo umowa przedłużona automatycznie, albo o trzy lata.
Nawet nie tyle, że by mnie interesowała - po prostu myślałem, że klub skorzysta z opcji w kontrakcie. Myślałem, że dałem sporo od siebie, i że klub jest ze mnie zadowolony. Okazało się, że jest inaczej niż się spodziewałem. Finalnie cieszę się, że jestem w Zabrzu.
Oprócz długości kontraktu było coś, co Pana nie zadowalało w propozycji od “Jagi”?
Nie będę wchodził w szczegóły, ale było parę kwestii, które mogliśmy poruszyć. Momentami dziwnie wyglądały te negocjacje.
Dziwnie?
Szczegóły zachowam dla siebie.
Mówił Pan w trakcie obozu w Austrii, że te negocjacje były krótkie. Ubolewał Pan nad tym?
Gdyby były dłuższe i konkretniejszy, może byśmy doszli do porozumienia. Jednak na pewno na tym nie ubolewam - jestem w Zabrzu, gdzie buduje się naprawdę ciekawy projekt i mamy swoje ambicje. Cieszę się, że trafiłem do Górnika.
Czuję z tej rozmowy, że Jagiellonia nie zabiegała o Pan tak, jakby Pan tego chciał.
Sądziłem, że łatwiej będzie nam dojść do porozumienia.
Adrian Siemieniec u Pawła Paczula powiedział, że między innymi Twoje odejście było dla niego emocjonalne. Jak to odbierasz?
Myślę, że z trenerem, jak i z całą drużyną Jagiellonii, przeżyliśmy dużo pięknych i emocjonalnych momentów, jak zdobycie Mistrzostwa Polski czy w następnym sezonie gra w Europejskich Pucharach. Tych wyjazdów było dużo, przez co spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Doszliśmy do ćwierćfinału Ligi Konferencji, zdobyliśmy trzecie miejsce w lidze. Takie chwile są wyjątkowe dla wszystkich. Dodatkowo, myślę że często poświęcałem się dla drużyny, ogólnie należę do tej grupy zawodników, która gra z myślą o zespole, a nie o sobie. Pewnie trener Siemieniec wiedział, że miał do dyspozycji zawodnika, który zawsze dawał z siebie 100% i to nakreśliło całokształt jego wypowiedzi. Przede wszystkim trener Adrian jest też dobrym człowiekiem i patrzył na nas jak na ludzi, a nie tylko zawodników. Miałem raz sytuację, gdy moja córka bardzo się rozchorowała i trener powiedział, żebym się niczym nie przejmował, żeby córka wyzdrowiała i dzisiaj zajął się rodziną. Bardzo to doceniałem i niezwykle miło będę wspominam współpracę z trenerem.
Oprócz Górnika miał Pan trzy kluby w swojej karierze. Białystok będzie szczególnym miejscem względem reszty?
Wszystkie trzy miasta, w których grałem wspominam bardzo dobrze i już wiem, że każde z nich będę często odwiedzał. Białystok wiąże się na pewno z największymi sukcesami, bo to jest mistrzostwo Polski, ćwierćfinał europejskiego pucharu, wygrany Superpuchar, trzecie miejsce.
Z Górnikiem będzie łatwiej powtórzyć te sukcesy, niż z samą Jagiellonią?
Oba zespoły mocno zmieniły się tego lata. Górnik sprowadził wielu graczy, “Jaga” również. Spora część drużyny w obu przypadkach po prostu się wymieniła, więc ani to nie będzie ten Górnik, co w zeszłym sezonie, ani ta sama Jagiellonia. Być może te kluby będą notować zupełnie inne wyniki od tych, które do tej pory notowały, więc niczego nie przesądzam. Widzę natomiast w Zabrzu duży potencjał, ale pamiętajmy też, że mamy nowy sztab, nową drużynę, a takie zmiany wymagają czasu.
Był Pan pytany o cele, wtedy dopiero je zapowiadał. Dzisiaj już jakieś są?
Jeszcze nie ma. Chcę się skoncentrować na realizowaniu założeń trenera, współpracy z resztą zespołu i zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi.
A trener?
Nie, jeszcze nie poruszaliśmy tego tematu w klubie. Nie wiem, czy w ogóle trener będzie nam wyznaczał jakieś cele na ten sezon. Na pewno my, jako zawodnicy będzie rozmawiać między sobą, ale tego też jeszcze nie robiliśmy.
Jak w ogóle ocenia Pan początek pracy z trenerem Gasparíkiem?
Było bardzo intensywnie. Mieliśmy też sporo treningów, podczas których pracowaliśmy stricte motorycznie.
Górnik będzie grał ofensywnie?
Zobaczymy. Liga wszystko zweryfikuje, bo czasami wychodzisz na mecz z pewnymi założeniami, ale okazuje się, że musisz je zmodyfikować. Na pewno jednak postaramy się grać piłkę skuteczną i przyjemną dla oka.
A Pana rola będzie podobna do tej w Jagiellonii?
Tego nie mogę być do końca pewny. Przez moment na przykład Patrik Hellebrand nie mógł grać z powodu lekkiego urazu i wystąpiłem w sparingu trochę niżej, na “szóstce”. To może być zależne od przeciwnika i na pewno od trenera.
A domyślnie?
Grałem jeden sparingi jako “ósemka” i jako “szóstka”, więc sam nie wiem, jak to będzie wyglądać w lidze. Ja na pewno najlepiej czuję się na “ósemce”, ale jeżeli trener będzie potrzebował mnie na innej pozycji, to oczywiście nie będę się obrażał.
A umiejętność gry w ataku to było coś, co Pan miał zawsze i można to było ujawnić dopiero w Białymstoku, czy w ostatnich dwóch latach nastąpił rozwój w tej kwestii?
Myślę, że prawda leży po środku. U trenera Siemieńca dostałem większą swobodę z przodu, mogłem wchodzić w pole karne i częściej brać udział w atakach. To spowodowało mój rozwój w ofensywie. W Zagłębiu na przykład miałem zupełnie inne zadania - trener oczekiwał ode mnie ustawiania się blisko obrońców, żeby ich wspierać w rozegraniu, i w obronie.
Co było większym przeżyciem, przygoda w pucharach czy mistrzostwo?
Mistrzostwo. W Lidze Konferencji graliśmy z uznanymi europejskimi markami, na pewno dla każdego z nas było to wielkie przeżycie, ale jednak mistrzostwa nie da się porównać do niczego innego.
Wróćmy do Górnika, jakie wrażenie, też jako człowiek, robi na Panu Lukas Podolski?
Nie boję się tego powiedzieć, że jest to po prostu legenda piłki nożnej. Zdobył mistrzostwo świata, grał w wielkich klubach, zrobił dużo dla futbolu. W szatni jest bardzo fajnym człowiekiem, dużo żartuje i nie daje nikomu odczuć, że jest właśnie legendą. A na boisku wciąż jest ogień, chce wygrywać i pokazuje dużą jakość.
Jakby Pan wskazał kogoś poza nim, który zrobił duże wrażenie?
Wiedziałem w miarę po kim się czego spodziewać, bo grałem wiele razy przeciwko Górnikowi. Patrik Hellebrand bardzo fajnie wygląda piłkarsko i teraz też wiem, że dobrze mi się z nim współpracuje.
To się w Pana kontekście raczej nie pojawiało, nawet w czasie najlepszej formy, ale myśli Pan o przystanku pod tytułem reprezentacja Polski?
Na pewno chciałbym kiedyś zagrać z orzełkiem na piersi. Może się uda, dlaczego nie? Najważniejsze pytanie jest takie - czy będę potrzebny selekcjonerowi i czy będzie chciał na mnie postawić.