Kolejny wychowanek Realu błyszczy poza Madrytem. "Oni po prostu muszą go wykupić"

Kolejny wychowanek Realu błyszczy poza Madrytem. "Oni po prostu muszą go wykupić"
Augusto Casasoli / Xinhua / PressFocus
Hiszpański napastnik Borja Mayoral został już trzykrotnie mistrzem Europy: najpierw w kategorii U-19, później dwa razy w U-21. Ma też na koncie triumf w Lidze Mistrzów. Wydawało się, że z biegiem czasu wreszcie zacznie regularnie grać w Realu Madryt. Ale jemu nie odpowiadała rola zmiennika Karima Benzemy. Zaryzykował, odszedł do Romy. I raczej nie ma czego żałować.
Real na przestrzeni lat wyszkolił wielu świetnych piłkarzy, którzy z różnych powodów nigdy nie zadomowili się na dłużej w jego pierwszym zespole. Choć “Królewscy” są prawdziwą kuźnią piłkarskich talentów, to - jak to często bywa w przypadku tych największych klubów - wychowankowie nie mają łatwej drogi do podstawowego składu. Rywalizują z nie mniej zdolnymi rówieśnikami i plejadą gwiazd zagranicznych. Często wreszcie mówią “basta” i szukają szczęścia gdzie indziej. Tak jak zrobił to niedawno Borja Mayoral (oraz choćby Sergio Reguilon czy Achraf Hakimi). Mimo że najważniejsze lata juniorskiej kariery spędził właśnie w Realu i to w nim zadebiutował na seniorskim poziomie, nigdy nie zdołał przebić się na stałe do wyjściowej jedenastki. To między innymi z tego powodu teraz rozwija się na rzymskim Stadio Olimpico. I póki co, jest naprawdę w dobrej dyspozycji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Słodko-gorzkie wypożyczenia

Przenieśmy się kilka lat wstecz. Jest marzec 2016 roku. Mayoral rozgrywa trzeci mecz dla “Los Blancos” w Primera Division. Rywal - Levante. i to w meczu z tym przeciwnikiem napastnik notuje pierwszą asystę w lidze hiszpańskiej. Pewnie sam w najodleglejszych myślach nie podejrzewa wtedy, że nieco ponad dwa lata później to właśnie w tym klubie będzie odbudowywać karierę.
Dlaczego? Bo przed dołączeniem do zespołu “Żab” młody Hiszpan najpierw udał się na wypożyczenie do Wolfsburga, a w sezonie 2017/18 znalazł się już w kadrze “Królewskich”. O ile wypożyczenia do Bundesligi zapewne nie wspomina zbyt dobrze (dwa gole w 21 meczach), o tyle następny sezon w macierzystym klubie mógł zaliczyć do udanych. We wszystkich rozgrywkach zdobył dla Realu siedem bramek w 24 występach. Do tego przyszły triumfy w Superpucharze Europy, Klubowych Mistrzostwach Świata i Lidze Mistrzów.
Latem 2018 roku okazało się, że dla wychowanka klubu nie ma jednak w drużynie. Z przodu było zbyt wiele gwiazd, a Mayoralowi zakomunikowano, by nie spodziewał się regularnej gry. To właśnie wtedy udał się na ostatecznie dwuletnie wypożyczenie do Levante, na czym zyskały wszystkie strony. Real wciąż ogrywał młodego piłkarza, “Granotas” miały napastnika, którego trafienia pomogły utrzymać się im w Primera Division, a sam piłkarz stanął przed szansą pokazania, że jest dla niego miejsce w poważnej piłce.

Pracowite rzymskie wakacje

To w zespole z Walencji Mayoral wypromował się do Romy, do której trafił jako piłkarz mający wywierać presję na kapitanie “Giallorossich”, Edinie Dżeko. I choć na początku sezonu rzeczywiście do gry wchodził głównie z ławki, jego pozycja w zespole z miesiąca na miesiąc stawała się coraz mocniejsza. Aż w końcu, gdy w styczniu bośniacki gwiazdor popadł w niełaskę trenera Fonseki, Hiszpan na dłużej wskoczył do wyjściowej jedenastki.
Biorąc pod uwagę występy w Serie A, Pucharze Włoch i Lidze Europy, napastnik ma już na swoim koncie dziewięć goli i sześć asyst. Pod względem strzeleckim już teraz wyrównał indywidualny rekord z poprzedniego sezonu w barwach Levante. Co najważniejsze, w Romie gra teraz pierwsze skrzypce nie tylko ze względu na nieporozumienia na linii Dżeko - Fonseca, lecz głównie przez to, że sam prezentuje od pewnego czasu naprawdę wysoki poziom.
- Wariant z Mayoralem jest o tyle skuteczny, że kreatywna linia pomocy Romy może mu grać wiele piłek prostopadłych, co jest jego przewagą w porównaniu z Dżeko. "Giallorossi" są bardziej niebezpieczni, gdy na boisku mają mobilnego napastnika, a nie "typową dziewiątkę". Mayoral dobrze odnajduje się w grze kombinacyjnej, której oczekuje Fonseca. Z Dżeko zespół jest skazany na zwiększenie liczby dośrodkowań i podań do nogi, a nie na dobieg, co jest zdecydowanie mniej efektywne - zauważa nasz rozmówca, Marcin Ostrowski z “Calcio Merito”.

Nie chciał być jak drugi bramkarz

Niewiele brakowało, a Mayoral w “Wiecznym Mieście” w ogóle by się nie znalazł. W Realu latem zdawali sobie sprawę, że w kadrze nie ma miejsca dla aż czterech środkowych napastników. Pozycja Karima Benzemy w Madrycie jest niepodważalna. Zostali: Borja, Mariano Diaz oraz Luka Jović. Dziś w klubie utrzymał się tylko drugi z nich.
- Borja Mayoral na prezentacji w Romie stwierdził, że Zinedine Zidane chciał dać mu dać szansę przed sezonem, a odesłać z kolei do innego klubu Jovicia. Sam “Zizou”, oczywiście, wszystkiemu zaprzeczył, ale biorąc pod uwagę jego stosunek do Serba - nie jest to wykluczone - uważa Sebastian Warzecha, dziennikarz “Weszło”, a prywatnie kibic Realu.
Wydaje się, że Mayoral chciał spróbować po raz kolejny sił w ekipie “Los Blancos”. Być może jednak z tyłu głowy zdawał sobie sprawę, że jeśli chce grać regularnie, musi poszukać sobie miejsca w innym zespole.
- W gruncie rzeczy nie wiadomo bowiem, na jak wiele minut mógłby liczyć, gdyby koniec końców nie ruszył się z Madrytu. Status drugiego napastnika w Realu Madryt można by dziś przyrównać bowiem do statusu drugiego bramkarza. Kiedy Benzema jest zdrowy, gra zawsze. A że na środku ataku jest miejsce tylko dla jednego gracza... Klub może i widział w Mayoralu solidnego rezerwowego, ale sam piłkarz już nie - podkreśla Janusz Banasiński z “RealMadryt.pl”.

Nieźle rozwijająca się kariera

Hiszpański snajper jeszcze kilka lat temu był typowany na gwiazdę światowego futbolu, tymczasem teraz o odpowiedni status musi walczyć w Romie. W tej sytuacji nietrudno oprzeć się wrażeniu, że coś w karierze tego napastnika poszło nie do końca zgodnie z planem.
- Nie jestem jednak pewien, czy coś "poszło nie tak" w jego karierze. Borja do Realu przebijał się w jednym z najlepszych okresów tego klubu w historii, gdy ten trzy razy z rzędu wygrywał Ligę Mistrzów i miał doskonałą linię ofensywną. Jego dwa wypożyczenia do Levante pozwoliły mu ugruntować pozycję w seniorskiej piłce, a kolejne - do Romy - pokazuje, że na Borję zwracają uwagę kluby całkiem sporego kalibru. Na ten moment jestem zdania, że kariera Mayorala rozwija się nieźle - uważa Warzecha.
Oczekiwania wobec króla strzelców Euro U-19 z 2015 roku być może były po prostu zbyt wygórowane. Teraz zderzają się one z kolei z futbolową rzeczywistością.
- Kiedy wchodził do zespołu, trudno było jeszcze ocenić, w jakim tempie piłkarz będzie się dalej rozwijał. Otrzymał kilka szans, miał się też od kogo uczyć, ale klub tak naprawdę chyba nigdy nie był przekonany, że wychowuje sobie przyszłą gwiazdę światowego formatu. Uważam zatem, że losy Mayorala potoczyły się raczej w naturalny sposób - twierdzi Banasiński.

Klub skrojony pod możliwości

Dla samego piłkarza, który w kwietniu skończy 24 lata, najważniejsza jest teraz oczywiście regularna gra. Z nią w Realu mógłby mieć problem, tymczasem w Romie, szczególnie przy obecnej formie, będzie miał ją raczej zapewnioną. Podobnie może być też i w kolejnych latach, bowiem wydaje się, że klub ze Stadio Olimpico wiążę z Hiszpanem poważne plany na przyszłość.
- Roma po prostu musi go wykupić. Mayoral dla mnie na razie nie jest piłkarzem, który może być kluczowy, ale coraz bardziej mnie przekonuje. Uważam, że warto mieć w kadrze takiego zawodnika. "Giallorossi" powinni jednak ściągnąć kogoś z wyższej półki, kto godnie zastąpiłby odchodzącego po sezonie Dżeko. Po zakończeniu sezonu Roma będzie mogła wykupić go za 15 milionów euro, co jest atrakcyjną ceną. Hiszpan jest najlepszym "wice Dżeko". Ani Patrik Schick, najdroższy transfer w historii Romy, ani Nikola Kalinić, nie dali klubowi aż takiej jakości - podkreśla Marcin Ostrowski.
Skoro nawet w Romie Mayoral pewnie będzie musiał niedługo powalczyć o miejsce w ataku, tym bardziej wydaje się, że przynajmniej na razie nie ma dla niego przyszłości w Realu.
- Myślę, że lepiej byłoby dla samego Borjy, gdyby z Realu odszedł. Benzema wciąż jest w klubie. Niezmiennie plotkuje się o czołowych napastnikach z innych ekip, którzy mieliby przyjść do Realu. Gdzieś w tle nadal rozważa się możliwość przyjścia Kyliana Mbappe (choć zwykle z uzupełnieniem, że w tej chwili Realu na niego nie stać). Do tego jest Luka Jović, który w Eintrachcie ma się odbudować i na razie idzie mu to nieźle. Naprawdę nie widzę tu w tej chwili miejsca dla Mayorala, choć naprawdę go lubię i cenię sobie jego umiejętność zdobywania bramek - nakreśla sytuację Warzecha.
- Wydaje się, że nie ma wielu powodów, dla których napastnikowi miałoby gorączkowo zależeć na powrocie do Realu. Myślę, że bardziej liczy on na to, że rzymianie wykupią go już po trwającym sezonie. W moim odczuciu Roma to klub idealnie skrojony pod jego faktyczne możliwości - podsumowuje Banasiński.

Przeczytaj również