Niebywałe, co zrobił Lewandowski. Czekano na to 80 lat. "Król Robert"

Niebywałe, co zrobił Lewandowski. Czekano na to 80 lat. "Król Robert"
IPA / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 06:05
Robert Lewandowski znów oszukuje czas. 37-latek nie przejmuje się metryką, wychodząc na kolejne mecze Barcelony. Niedzielne starcie z Celtą Vigo zakończył z hat-trickiem. Nie mógł wyobrazić sobie lepszego powrotu do pierwszego składu.
Rzut karny raz. Wykorzystanie wrzutki Rashforda dwa. Gol głową po rzucie rożnym trzy. Robert Lewandowski zaprezentował pełen wachlarz umiejętności, zdobywając trzy bramki przeciwko Celcie Vigo. Skuteczność Polaka pozwoliła Barcelonie wygrać 4:2 i doskoczyć w tabeli do Realu Madryt na odległość trzech punktów. Katalończycy mogli w bardzo dobrych humorach przystąpić do ostatniej przerwy reprezentacyjnej w tym roku. A “Lewy’ wysłał całemu światu jasny sygnał: Ja jeszcze nie skończyłem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Powrót króla

Lewandowski od 5 października czekał na występ w wyjściowym składzie Barcelony. Tamtej daty zdecydowanie nie będzie miło wspominać. “Blaugrana” została wówczas zlana 1:4 przez Sevillę, a napastnik przy wyniku 1:2 zmarnował rzut karny. Później nabawił się urazu mięśniowego, a po powrocie do zdrowia wchodził z ławki na końcówki starć z Elche i Club Brugge. W końcu nadszedł jednak czas, aby znów zagrać od pierwszej minuty. Na Balaidos szybko odgonił demony przeszłości, wykorzystując jedenastkę na otwarcie wyniku.
W 37. minucie Lewandowski ponownie wyprowadził Barcelonę na prowadzenie. Tym razem w odpowiednim momencie wkleił się w linię obrony, dostał dobre podanie od Rashforda z lewej strony i z bliskiej odległości pokonał Radu. Najpiękniejszy prawdopodobnie był jego gol na 4:2, którym przypieczętował hat-tricka. Znów otrzymał dośrodkowanie od Anglika i idealnie przymierzył główką, trafiając od słupka. Klasa, majstersztyk i lata doświadczenia w zdobywaniu bramek z niemal każdego miejsca w polu karnym.
- Król Robert rozdaje karty na Balaidos - powiedział Piotr Laboga, komentując mecz na antenie Canal+ Sport. - Lewandowski był wyróżniającym się zawodnikiem, poprowadził Barcelonę do ważnego zwycięstwa. Z ogromną pewnością siebie kończył kolejne akcje. Wykorzystał rzut karny oraz dwa dośrodkowania Marcusa Rashforda - opisało Mundo Deportivo. -
- Hat-trick Lewandowskiego, cóż to jest za napastnik. Będzie strzelał gole nawet po przejściu na emeryturę - stwierdził dziennik Marca. - Nie było lepszego sposobu na powrót do podstawowego składu niż zdobycie trzech bramek. Z wielką finezją wykorzystał wszystkie sytuacje, które miał - dodał madrycki AS.

Kolejne zapisy w annałach

Hat-tricki wbrew pozorom nie są codziennością na hiszpańskich boiskach. Lewandowski został dopiero trzecim zawodnikiem w tym sezonie La Liga, któremu udała się ta sztuka. Wcześniej po trzy gole w jednym meczu strzelali Tajon Buchanan i Julian Alvarez. Dla Polaka był to czwarty hat-trick w barwach “Blaugrany”. Celta dołączyła do listy “ofiar”, na której wcześniej znaleźli się Viktoria Pilzno, Valencia oraz Deportivo Alaves. Co ciekawe, w każdym sezonie spędzonym w Barcelonie po jednym razie zdobywał trzy bramki w spotkaniu.
Kapitan reprezentacji Polski zapewnił komplet punktów oraz przy okazji zapisał się w annałach. W wieku 37 lat, dwóch miesięcy i 19 dni stał się najstarszym piłkarzem w historii ligi hiszpańskiej, który strzelił 75 goli po 30. roku życia. Pobił rekord Aritza Aduriza, absolutnej legendy Athletiku. Fran Martinez wyliczył, że “Lewy” został czwartym najstarszym strzelcem hat-tricka w hiszpańskiej ekstraklasie. Niezawodny MisterChip dodał, że po raz pierwszy od 80 lat zawodnik “Barcy” kropnął trzy bramki w wyjazdowej rywalizacji z Celtą. W zamierzchłej przeszłości dokonał tego Cesar Rodriguez. Polak łącznie zebrał już 108 trafień dla "Dumy Katalonii", o trzy więcej od Neymara i tyle samo, co Luis Enrique.
Naprawdę trzeba docenić to, co osiąga Lewandowski w bieżących rozgrywkach. Nawet dwie kontuzje, konieczność zaakceptowania rotacji z Ferranem Torresem czy pewne wahania formy nie potrafiły go zatrzymać. Dość powiedzieć, że z dorobkiem siedmiu trafień jest najskuteczniejszym graczem Barcelony w tym sezonie ligowym. Potrzebował do tego zaledwie 449 minut spędzonych na boisku. Drugi w klubowej klasyfikacji Ferran strzelił pięć goli w ciągu 701 minut. Wychowanek Valencii ma sporo atutów, jest bardzo mobilny, wybiegany, ewidentnie czyni progres pod wodzą Flicka. Ale, posługując się kalką z angielskiego, są różnice w tej grze.

Powtarzalne problemy

Strzeleckie wyczyny Lewandowskiego nie mogą jednak przysłonić całego występu Barcelony na Balaidos. A ten w pierwszej połowie był odzwierciedleniem wszystkich kłopotów, które trapią zespół od wielu tygodni. Ponownie każda strata piłki sprawiała, że pachniało golem dla Celty. Rywale potrafili mijać linię obrony ustawioną na wysokości połowy boiska, nie wpadając jednocześnie w pułapki ofsajdowe. A Wojciech Szczęsny jako ostatnia instancja w defensywie spisał się tak sobie. Teoretycznie niczego nie zawalił, jednak nie zrobił nic ekstra przy trafieniach Carreiry i Iglesiasa. W pierwszej akcji zawahał się, został bliżej linii bramkowej, a miał szansę na to, aby zatrzymać szarżującego przeciwnika jeszcze przed próbą oddania uderzenia. W drugiej wpuścił mocny i precyzyjny, ale jednak strzał w okolicę środka bramki. Nikt nie zamierza piętnować 35-latka, aczkolwiek po prostu czuć, że w poszczególnych sytuacjach Joan Garcia mógłby zachować się lepiej. Podsumujmy, w tym sezonie z Polakiem między słupkami "Barca" straciła 17 goli w dziewięciu meczach. Z Hiszpanem wpuściła pięć w siedmiu spotkaniach.
W drugiej połowie mistrzowie Hiszpanii prezentowali się już znacznie lepiej. Pokazali, co to znaczy kontrola gry i zarządzanie korzystnym wynikiem. Wreszcie kibice nie musieli przerzucać wzroku z jednej połowy na drugą, jakby oglądali mecz tenisowy, a nie piłkarski. Podopieczni Flicka udowodnili, że umieją nieco ostudzić boiskowe wydarzenia, zagrać cierpliwie, nie ruszać “na hurra” do każdej akcji ofensywnej. Taka postawa była potrzebna po ostatnich dniach, kiedy w piłkarskim środowisku rozgorzała dyskusja na temat skrajnie ryzykownej filozofii “Dumy Katalonii”. Na trenera i zawodników spadły gromy po sensacyjnej wpadce w postaci remisu 3:3 z Club Brugge.
- Po co upierać się przy planie skazanym na porażkę? Barcelona broni w stylu kamikadze. Każda strata piłki to otwarte zaproszenie do kontrataku. Nie da się zdobywać trofeów, grając w ten sposób - mówił Ruud Gullit na antenie beIN Sports. - Nie chcę mówić źle o swoim byłym klubie, ale tak nie można bronić. Po prostu tak nie może dalej być. Po co narażać się na cierpienie, broniąc w taki sposób. Pozwalasz rywalowi wbiegać za linię z prawej i lewej strony, a wtedy za każdym razem stworzą sobie jakąś okazję. Musisz przeciwdziałać zagrożeniu, a nie je generować w defensywie - wtórował po meczu w Brugii Thierry Henry, ekspert CBS Sports.
- Można mówić o zmianie wszystkiego, ale ja nie jestem takim trenerem. Chcemy grać po swojemu. Nie chcemy grać głęboko w obronie i wygrywać 1:0 po kontrataku. 3:3 to nie najlepszy wynik, ale po każdej utracie bramki potrafiliśmy doprowadzić do remisu i to jest coś pozytywnego. Mamy pewne problemy, w pewnych fazach tracimy kontrolę i nad tym musimy pracować - ocenił zaś Flick.
Widać, że Barcelona nie odejdzie od swojego stylu gry. Nadal będzie ryzykować, ustawiać obronę wysoko i liczyć na zdobycie co najmniej jednej bramki więcej od rywala. Po przerwie reprezentacyjnej Katalończycy powinni mieć jeszcze więcej atutów, poniewaz o krok od powrotu do zdrowia są Joan Garcia i Raphinha. Niewykluczone, że Camp Nou wreszcie będzie gotowe do ugoszczenia meczów ligowych, co również należałoby odczytywać w kategorii wzmocnienia całego projektu. Kolejnymi pozytywami są widoczny wzrost formy Yamala oraz nieśmiertelna jakość Lewandowskiego. Nad miastem Gaudiego znów wyszło słońce. Pytanie, na jak długo.

Przeczytaj również