Krytykuje, poucza i szkodzi kobiecej piłce. "Mimo tylu zwycięstw, zarabiam mniej od mężczyzn"

Krytykuje, poucza i szkodzi kobiecej piłce. "Mimo tylu zwycięstw, zarabiam mniej od mężczyzn"
Maxime Le Pihif / SIPA / Pressfocus
Megan Rapinoe w ostatnich latach stała się najbardziej rozpoznawalną piłkarką na świecie. Tytuł mistrzyni świata, wyróżniający się wygląd, a przede wszystkim skrajnie kontrowersyjne opinie zapewniły Amerykance ogromny rozgłos. I chociaż wydawałoby się, że Rapinoe walczy w słusznej sprawie, to niestety robi to w sposób, który może pozostawiać wiele do życzenia.
- Widzę zaangażowanie niektórych sportowców, jak Serene Williams czy LeBron James, w walce przeciwko rasizmowi. Cristiano Ronaldo, Leo Messi i Zlatan również powinni się w to zaangażować, bo są uznani za globalne wzory do naśladowania - stwierdziła ostatnio zawodniczka Reign FC.
Dalsza część tekstu pod wideo
Problemem Rapinoe jest często brak tonowania wypowiedzi i niezwykle krytyczny stosunek do innych. Można pochwalić jednych atletów za walkę w imię równości, ale nie trzeba jednocześnie piętnować innych. Przecież Cristiano i Messi uczestniczyli w wielu spotach spod hasła: “NO TO RACISM”. Gdy Kalidou Koulibaly był obrażany na tle rasistowskim przez ultrasów Interu, CR7 jako jeden z pierwszych wyszedł do mediów i zaznaczył, że w futbolu nie ma miejsca na takie incydenty. Tym bardziej Zlatan regularnie angażuje się w przeciwdziałanie rasizmowi. Szwed wielokrotnie podkreślał, że sam był ofiarą prześladowań, ponieważ nie wpisywał się w skandynawski kanon urody, gdy jego rodzina wyemigrowała do Szwecji. Ale zdaniem Rapinoe wszyscy robią za mało.

Mniej znaczy więcej

To nie pierwszy raz, gdy Amerykanka wygłasza szumne manifesty, które niestety nie zawsze mają odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wystarczy przypomnieć wielki konflikt, który wybuchł w USA w związku z “nierównym” podziałem płac męskiej i żeńskiej reprezentacji w piłce nożnej. Katalizatorem reform miała być właśnie Megan Rapinoe.
- Jestem członkiem ugrupowania LGBT, mam różowe włosy. Pamiętając skąd pochodzę, mogłam tylko marzyć o tym, żeby stać tutaj, w Białym Domu i przemawiać do was. Jestem też profesjonalną zawodniczką, która wraz z USA wygrała wiele trofeów. Ale mimo to, jestem dewaluowana i lekceważona, bo jestem kobietą. Mimo tylu zwycięstw, zarabiam mniej od mężczyzn, chociaż wykonujemy te same zawody. Na świecie są miliony osób, które są dyskryminowane ze względu na swoją płeć - grzmiała podczas Dnia Równości, gdy została zaproszona do siedziby prezydenckiej przez Joe Bidena.
Tym razem nie odmówiła wizyty. Dwa lata wcześniej zapowiadała, że nie pójdzie do, jak to ujęła, “pier***onego Białego Domu”. Jej poglądy zdecydowanie nie szły w parze z ideami poprzedniego prezydenta, Donalda Trumpa. Tym razem Rapinoe stanęła przed szansą na wygłoszenie swoich myśli. Sęk w tym, że jej domagania w kwestii równości płac już zostały rozstrzygnięte przez sąd. I to na niekorzyść kobiecego futbolu. W 2019 r. żeńska reprezentacja Stanów Zjednoczonych dowodzona przez niezmordowaną Rapinoe wytoczyła proces, domagając się 66 mln dolarów odszkodowania z powodu “nierównego traktowania przez federację”. Sprawę rozpatrzył sędzia Gary Klausner, który zweryfikował, że tak naprawdę kadra kobiet inkasuje średnio 10 tys. dolarów więcej za mecz w zestawieniu z narodową drużyną mężczyzn.

Jeden sport, dwa światy

Rapinoe nie przychyliła się do decyzji sędziego i zapowiadała, że nadal będzie walczyć o równość. Raczej nie chodziło jej jednak o rezygnację z własnych tantiemów, aby Christian Pulisic, Weston McKennie czy Sergino Dest nie poczuli się pokrzywdzeni. Głównym argumentem Rapinoe i spółki był fakt, że zarabiają więcej, ale odnoszą przy okazji bardziej okazałe sukcesy. Tylko w ostatnich latach sięgnęły po złoto na Igrzyskach Olimpijskich oraz dwukrotnie zgarnęły mistrzostwo świata. Kadra “Jankesów” nie może się z nimi równać.
- Wciąż zarabiamy gorzej od mężczyzn - za każdy puchar, za każde zwycięstwo, za każdym razem, gdy wychodzimy na murawę. Mniej - podkreślała Rapinoe.
Problem zarobków dotyczy jednak wpływów, które generuje dana reprezentacja. Amerykańska drużyna mężczyzn wnosi więcej do budżetu, chociaż nie liczy się w walce o najwyższe trofea. I nie jest to widzimisię szowinistycznej federacji, ale kwestia umów sponsorskich i światowego zainteresowania. Piłka kobieca wciąż idzie do przodu, zyskuje nowych fanów i jest to bardzo korzystny kierunek rozwoju. Ale nadal nie może się równać z futbolem mężczyzn, który elektryzuje większą grupę odbiorców. Przed sezonem 2018/19 wszystkie męskie sekcje klubów w Europie przeznaczyły na transfery 5,4 miliarda euro. Drużyny kobiece łącznie wydały… niecałe pół miliona. To obroty na poziomie Deportivo Alaves czy Frosinone.
- Od 2009 do 2019 - okres, który obejmuje dwa tytuły mistrzowskie - reprezentacja kobiet uzyskała przychód brutto w wysokości 101,3 mln dolarów w 238 meczach, a reprezentacja mężczyzn przychód w wysokości 185,7 mln dolarów w 191 spotkaniach. W ciągu tej dekady żeńska kadra odnotowała jednak stratę netto w wysokości 27,5 mln dolarów - ogłosił przed rokiem Carlos Cordeiro, prezes amerykańskiej federacji piłkarskiej, cytowany przez “TMZ Sports”.
I to właściwie powinno zamknąć wszelkie dyskusje. Federacja USA i tak robi wiele, aby zadowolić piłkarki, które jednak muszą zrozumieć, że występują w nieco innej lidze. Futbol mężczyzn zawsze będzie przyciągał większą liczbę kibiców i fanów, bo po prostu jest atrakcyjniejszy dla oka. Gracze prezentują znacznie wyższy poziom. A wzrost zainteresowania napędza machinę marketingu, ułatwiając przepływ setek milionów. Megan Rapinoe tak bardzo domaga się równego traktowania. I faktycznie, w 2015 r. zorganizowano sparing pomiędzy żeńską kadrą, a 15-letnimi chłopcami z drużyny Dallas FC. Równość płci i brak dyskryminacji. Efekty? Juniorzy wygrali 5:2 z zespołem, który chwilę wcześniej zdobył mistrzostwo świata kobiet. Rok później przeprowadzono podobny eksperyment w Niemczech. Żeńska kadra “Die Mannschaft” przegrała 0:3 z ekipą Stuttgartu do lat 16. Takie są realia.

Przeciwko wszystkim

Rapinoe niestety z uporem maniaka uważa, że ona i jej partnerki z drużyny są prześladowane. Wystarczy przypomnieć, że przed finałem wygranego mundialu grzmiała z powodu terminarza. W tym samym czasie odbyły się także finał Copa America oraz decydujący mecz Pucharze Concacaf. Na konferencji prasowej przyznała, że to brak szacunku wobec kobiecej piłki i jawny skandal. Cały świat futbolu miał się zatrzymać, bo Megan Rapinoe wychodzi na murawę.
Innym razem otwarcie narzekała na nierówność w angielskim futbolu. Wszystko z powodu faktu, że Manchester United stworzył kobiecą drużynę piłkarską dopiero w 2018 r., co zdaniem Amerykanki świadczy o skrajnym zacofaniu. Na Wyspach nie jest jednak tak źle, bowiem Anglia to jedno z niewielu państw, gdzie federacja wypłaca równe zarobki piłkarzom i piłkarkom. Harry Kane otrzymuje zatem taką samą pensję, jak Lauren Hemp czy Chloe Kelly.
Kontrowersyjny styl Rapinoe zaczyna nieco uwierać część jej rodaków. Jej cała działalność w imię społecznego dobra zaczęła się przecież od jawnej konfrontacji z symbolami Ameryki. W 2016 r. Megan Rapinoe postanowiła klęknąć podczas odgrywania hymnu Stanów Zjednoczonych przed spotkaniem z Holandią. Dlaczego?
- Wiem, jak to jest być osobą homoseksualną w Ameryce. Wiem, co to znaczy patrzeć na flagę kraju, w którym twoje prawa nie są chronione. To mały gest, który zrobiłam i który zamierzam kontynuować. Mam nadzieję, że to wywoła potrzebny dialog na ten temat - tłumaczyła później.
Amerykańska federacja błyskawicznie odpowiedziała Rapinoe, publikując oświadczenie, w którym zakazano przyjmowania innej postawy niż stojąca podczas odgrywania hymnów. Od tego czasu Rapinoe nie klęka, ale też nie śpiewa hymnu i nie trzyma ręki na sercu, gdy rozbrzmiewa melodia do słów: “Oh, say can you see, by the dawn’s early light”.
- Jest coś wyjątkowego w reprezentowaniu swojego kraju poprzez sport, w zakładaniu koszulki z godłem i flagą. Jako sportowcy jesteśmy ambasadorami i reprezentujemy coś więcej, niż samych siebie. Megan Rapinoe działała zgodnie z indywidualnymi przekonaniami, gdy stała podparta, protestując podczas hymnu narodowego. To jest złe. Kiedy przywdziewasz trykot narodowy, nie jesteś jednostką. Bez hymnu, bez kraju, bez flagi jesteś tylko kolejną osobą, która kopie piłkę, bo to jej zawód - stwierdził AJ Edelman, medalista olimpijski w saneczkarstwie.
Megan Rapinoe stała się ikoną feminizmu, kobiecego futbolu i walki z zabójczym patriarchatem. Niestety wydaje się, że piłkarka chce aż za bardzo uczynić świat jeszcze lepszym. Przedkłada własny interes ponad narodowe symbole. Kadra kobiet inkasuje więcej od zespołu mężczyzn, ale i tak jest poszkodowana. Czy równość ma się stać bardziej równa, żeby zadowolić amerykańską zawodniczkę? No właśnie.

Przeczytaj również