Po 25 latach wrócą do Premier League? Miażdżą konkurencję, kapitalna robota legendy
Jeszcze przed rozpoczęciem pracy w klubie, kibice Coventry City niezbyt przychylnie patrzyli na Franka Lamparda. Były ku temu podstawy, bo poprzednie dokonania Anglika rozczarowywały i to delikatnie mówiąc. A jednak w Coventry odnalazł swoje miejsce na ziemi i w niezwykłym stylu pędzi po awans do Premier League.
Lampard przejął stery drugoligowca pod koniec listopada 2024 roku. Drużyna była pogrzebana w kryzysie, 17. miejsce uchodziło zaledwie za sugestię tego, jak źle się dzieje. Wielu ekspertów widziało w Coventry City poważnego kandydata do spadku na trzeci szczebel rozgrywkowy, z czym zgodzili się włodarze klubu. Podjęto trudną decyzję o zwolnieniu Marka Robinsa, który pracował z zespołem przez siedem lat.
Jego miejsce zajął właśnie Lampard. Bardziej znany globalnie, ale będący na poważnym zakręcie w karierze trenerskiej. Jego druga kadencja w Chelsea zakończyła się katastrofalnie, a w Evertonie nie było wiele lepiej. Nic więc dziwnego, że z miejsca pojawiały się głosy krytykujące decyzję zarządu. Zwolnienie Robinsa to jedno, ale sprowadzanie w jego miejsce Lamparda? To nie trzymało się kupy.
- Rozmawiałem wtedy z The Independent i powiedziałem, że był w moim odczuciu jednym z trzech najgorszych kandydatów na menedżera, jakiego moglibyśmy mieć. Nie chciałem go tutaj - stwierdził w rozmowie z The Athletic Joey Crone z The Nii Lamptey Show. Ale Crone się pomylił, podobnie jak dziesiątki innych osób. Lampard odczarował, a następnie oczarował Coventry.
Już w pierwszym sezonie wybił zespół z okolic strefy spadkowej na piątą lokatę. Ostatecznie awansu nie było, bo w półfinale triumfował przyszły beniaminek, czyli Sunderland. Nikt jednak nie wątpił, że Lampard wykonał kapitalną pracę. Tym samym z optymizmem zapatrywano się na nadciągający sezon. Ale oczekiwania znów nie sprostały rzeczywistości. Lampard zaskoczył raz jeszcze.
Idziemy po rekord
Coventry to zespół, który miał problem z udanym rozpoczęciem sezonu. Ale już nie ma. Po 14 kolejkach ekipa legendy Chelsea zgromadziła 31 punktów. To wynik lepszy niż łączny z tego okresu w rozgrywkach 2023/24 i 2024/25. Również w sezonie 2022/23 było gorzej, wszak wtedy na koncie "The Sky Blues" widniało 16 "oczek". Osiągnięć obecnej drużyny nie da się z tym zestawić.
A przecież to w gruncie rzeczy ten sam zespół, który Lampard prowadził od listopada. The Athletic słusznie punktuje, że w letnim okienku dokonano tylko dwóch transferów do wyjściowego składu. Z Aston Villi kupiono Kaine'a Keslera-Haydena, natomiast z Brighton wypożyczono Carla Rushwortha. Łącznie cztery ruchy pochłonęły cztery miliony euro. Na więcej Coventry nie zamierzało sobie pozwalać, chociaż samo oddało kilku zawodników, a przede wszystkim sprzedało Bena Sheafa do Wrexham.
Za defensywnego pomocnika zainkasowano siedem milionów euro. Z jednej strony zespół Lamparda stracił podstawowego pomocnika i okazjonalnego kapitana (Sheaf grał wszystko, jeśli tylko był zdrowy), z drugiej jednak okazało się, że szkoleniowiec sobie bez Walijczyka poradzi. Obecnie w środku króluje tercet Matt Grimes - Jack Rudoni - Victor Torp, a chociaż brak Sheafa może być odczuwalny na dalszym etapie sezonu, to obecnie nikt po nim nie płacze.
Pochwały zbiera przede wszystkim Grimes, zimą ściągnięty ze Swansea City. To motor napędzający całą drugą linię Coventry. Dość powiedzieć, że w całej Championship nie ma zawodnika z większą liczbą podań na połowie rywala. Anglik operuje na skuteczności zagrań przekraczającej 88%, a do tego jest w TOP10, jeśli chodzi o odbiory wśród pomocników. Trudno wyobrazić sobie zawodnika bardziej skrojonego pod taktykę Lamparda.
- Grimes zrobił wrażenie na wszystkich, zarówno na boisku, jak i poza nim, odkąd dołączył do klubu. Jego gra w środku pola jest dla nas niezwykle ważna. To dobry wybór na kapitana - stwierdził Lampard, cytowany przez BBC. - Granie pod wodzą Lamparda to niesamowite doświadczenie - skwitował 30-latek dla Sky Sports.
Refleksje Anglika nie są odosobnione, ale uniwersalne dla całego zespołu. Właściwie każdy z zawodników zrobił zauważalny postęp, dzięki czemu Coventry punktuje jak szalone. 31 punktów po 14 kolejkach to wynik lepszy niż pięciu z sześciu drużyn, które w ostatnich trzech sezonach weszły do Premier League. Ba, Opta wyliczyła, że od sezonu 2010/2011 wszystkie zespoły, które na tym etapie przekroczyły granicę 30 "oczek", awansowały do elity. Nie udało się to tylko Cardiff City - Walijczycy opadli z sił i przegrali w barażach. Wydaje się, że ekipie Lamparda to nie grozi - wygrała trzy kolejne mecze, pokonała między innymi jednego z pretendentów, czyli Middlesbrough (4:2).
Niewykluczone, że Coventry zamachnie się na rekord wszech czasów Championship. Do tej pory najwięcej punktów - 106 - zdobyło rewelacyjne Reading. Po 17 kolejkach sezonu 2005/06 zespół ten miał na koncie 40 punktów. Też raz przegrał, ale przy tym miał gorszy bilans bramkowy. Reading wykręciło +17, natomiast "The Sky Blues" mają +20. Oni dosłownie zamiatają konkurencją. To siła, jakiej angielska druga liga dawno nie widziała. Możliwe, że nigdy.
Skasować konkurencję
Po 17 kolejkach sezonu Coventry ma na koncie aż 47 zdobytych bramek. To łączny wynik drugiego obecnie Stoke City i trzeciego Boro. Nie ma zaskoczenia, że aż trzech zawodników "The Sky Blues" mieści się w TOP10 najlepszych strzelców - lideruje Brandon Thomas-Asante z dziesięcioma trafieniami, piąty jest Haji Wright z ośmioma, a szósty Torp z siedmioma. Żaden inny klub nie ma tylu przedstawicieli w swojej czołówce.
Nikt też nie strzela tak często po stałych fragmentach - 18 bramek zostało zdobytych w ten sposób. Rezultat drugiego Derby to dziesięć, przy czym ekipa Johna Eustace'a ograniczona jest niemal wyłącznie do tej metody. A u Lamparda? Pełna dywersyfikacja - 22 gole strzelone z gry i pięć po kontrach. W szybkich atakach lepsze jest tylko Hull City, które dzięki temu sześciokrotnie pokonywało golkipera rywali. Niemniej, w wypadku Hull kontry to aż 21% wszystkich goli, natomiast dla "The Sky Blues" raptem 11%. Jeśli szukać więc w obecnej piłce zobrazowania słowa uniwersalny, to ofensywa z Building Society Arena jest tego doskonałym przykładem.
Ale i obrona Coventry zasługuje na słowa uznania. Nie można jej wprawdzie zestawić z dokonaniami kolegów z przodu, lecz bez stosunkowo szczelnej defensywny projekt Lamparda nie miałby szans na odniesienie takiego sukcesu. Tymczasem "The Sky Blues" mają czwarty najniższy wynik xGA (19,4, a stracili 17 bramek) i dopuszczają do trzeciej najmniejszej liczby strzałów na mecz, przy czym wyniki Boro i Southampton są równe. Być może Coventry nie broni na poziomie Leeds 2023/24, jednak tak naprawdę nie musi. Nadrabia to w inny sposób, zachowując niezbędny balans. Efekt cokolwiek zadowalający, a już na pewno będący jednym z powodów tak atrakcyjnej gry. Ten zespół popełnia błędy, nie można go określić mianem idealnego, ale nigdy nie przestaje wierzyć, że wygra mecz. I zazwyczaj spełnia swoje butne założenia.
W bieżących rozgrywkach Coventry pięciokrotnie goniło wynik i czterokrotnie nie skończyło na tarczy. Przegrało tylko raz z Wrexham (2:3). Kibice przyjęli ten wynik ze spokojem, jednak pochłonięci ambicją podopieczni Lamparda byli bardzo samokrytyczni.
- Nie sądzę, że w tym meczu zasłużyliśmy na cokolwiek. Spadliśmy poniżej pewnego poziomu, który sami sobie wyznaczyliśmy. Czas się otrząsnąć i ruszyć dalej. Zdarzyło się i pewnie zdarzy kolejny raz. Nie ma co szukać wymówek, nie zagraliśmy na odpowiednim poziomie. Liczy się jednak to, jak zareagujemy - powiedział Grimes, cytowany przez Coventry Observer.
No cóż, "The Sky Blues" zareagowali kapitalnie. Po wpadce z Walijczykami wygrali cztery mecze z rzędu i umocnili się na szczycie. Lampard zaś umocnił swoją pozycję bez mała cudotwórcy. W rok zbudował zespół przeraźliwie głodny sukcesu i na ten sukces sumiennie pracujący. Coventry gra cały czas do przodu, nie skupia się na posiadaniu piłki. Zawodnicy regularnie szukają okazji do strzału, obrońcy wychodzą wysoko, a skrzydłowi dryblują. Wszystko chodzi jak w zegarku. Jeśli mechanizm się nie zatnie, obie strony wrócą do Premier League w przepięknym stylu - Coventry zakończy 25-letnią banicję, a Lampard w końcu zawita w glorii trenerskiej chwały. Z renomą nie tylko genialnego zawodnika, ale też uznanego trenera.
Coventry City w pigułce:
| STATYSTYKA | WYNIK | MIEJSCE W LIDZE |
| Akcje prowadzące do strzału | 514 | 1. |
| Strzały celne | 99 | 1. |
| Strzały z rzutów wolnych | 13 | 2. |
| Asysty | 27 | 1. |
| Kluczowe podania | 211 | 1. |
| xG | 35,1 | 1. |
| Średnie posiadanie | 53,2% | 9. |
| Kontakty z piłką w "16" rywala | 506 | 1. |