Legia miała go drogo sprzedać, wylądował na ławce. I może szybko nie wstać. Zastępca dużo lepszy

Legia miała go drogo sprzedać, wylądował na ławce. I może szybko nie wstać. Zastępca dużo lepszy
Artur Kraszewski / pressfocus
Jan - Piekutowski
Jan Piekutowski25 Sep · 06:50
Arkadiusz Reca miał trudne wejście do Legii, ale z Jagiellonią zagrał rewelacyjnie. Na tyle dobrze, że w oczach wielu kibiców stał się oczywistym wyborem do pierwszego składu. Trudno się temu dziwić, również ze względu na słabiutką postawę Rubena Vinagre.
Jagiellonia przez większość spotkania z Legią nie była w stanie oddać żadnego celnego strzału. Przełamała się dopiero w końcówce, gdy w środek bramki Kacpra Tobiasza kopnął Kamil Jóźwiak. Tak słaba postawa białostoczan nie była przypadkiem - to Legia dominowała przez większą część środowego starcia, kontrolowała środek pola i była aktywna w ataku (chociaż nieskuteczna).
Dalsza część tekstu pod wideo
Siłą rzeczy bez zarzutów świetnie poradziła sobie defensywa. Zdecydowanie najmniej pewny był Paweł Wszołek, zmuszony do walki z nieustannie dryblującym Oskarem Pietuszewskim, ale też nie ma wyraźnego powodu, aby reprezentanta Polski mieszać z błotem. Resztę obrońców stołecznych można zaś chwalić - dotyczy to przede wszystkim Arkadiusza Recy, który zanotował swój najlepszy występ od momentu transferu na Łazienkowską.
Poprzeczka nie znajdowała się wprawdzie wysoko, wszak wejście Recy do ekipy Edwarda Iordanescu trudno potraktować jako jakkolwiek udane, ale to nie umniejsza jego grze z Jagiellonią. Dość powiedzieć, że gdy w 87. minucie został zmieniony przez Rubena Vinagre, to warszawiacy wyglądali słabiej, mniej pewnie, a Jagiellonia złapała nieco wiatru w żagle. Portugalczyk w swojej pierwszej akcji był bliski przyczynienia się do straty bramki, Reca podobnych błędów się ustrzegł, chociaż spędził na boisku nieporównywalnie więcej czasu.
Nie był to zresztą pierwszy raz w tym sezonie, kiedy to Vinagre przyprawia kibiców Legii o kołatanie serca. Portugalczyk prezentuje się kilka poziomów gorzej niż na początku przygody w Polsce, o sprzedaży z zyskiem można obecnie tylko pomarzyć. Reca podobnych rozrywek o wątpliwej jakości skutecznie unika, co rzutuje na opinie i sugestie, aby to Polak zagościł na dłużej w wyjściowym składzie.
Powodów ku temu dostarcza nie tylko dobra postawa defensywna 30-latka - z Jagiellonią miał dziesięć akcji w obronie, w tym jedną zatrzymującą bardzo groźny atak rywali - ale też jego zaangażowanie w ofensywę. W środę stworzył swoim kolegom dogodną sytuację, miał 33% skuteczności w długich piłkach, był blisko wywalczenia karnego, oddał też niebezpieczny strzał.
Ogólnie wypada lepiej niż Portugalczyk, chociaż miał mniej szans do wykazania się. Częściej jednak kreuje, ma lepsze dośrodkowania, regularniej uderza na bramkę, korzystniej wypada też w zestawieniu większości parametrów defensywnych. Naprawdę są powody ku temu, aby Iordanescu dokonał zmiany nie na moment, ale na dłużej.
Są też powody, aby chwalić innych Polaków, których Michał Żewłakow sprowadził w letnim okienku. Damian Szymański doskonale wkomponował się w drużynę. Przejął znaczną część obowiązków defensywnych w środku pola, dzięki czemu skrzydła rozwinął Juergen Elitim (pisałem o tym już TUTAJ). Niemal w każdym meczu widać, że Legia potrzebowała dokładnie takiej "szóstki" i dlaczego była tak zdeterminowana, aby taką "szóstkę" ściągnąć.
Na jeszcze lepsze noty pracuje Kamil Piątkowski. Stoper ma na koncie raptem trzy występy, jednak każdy z nich stał się na co najmniej bardzo dobrym poziomie. Ledwo wrócił do Ekstraklasy, a już wygląda tak, jakby miał zaraz z niej wyjechać. Mówiąc jednak bardziej poważnie - to dobrze, że piłkarze z takimi umiejętnościami trafiają do naszej ligi. Właśnie w ten sposób, a nie marketingowymi strzałami na pokaz, buduje się jej siłę i prestiż.
Największą zagadką do tej pory jest zaś Kacper Urbański, wszak pomocnika Rumun wprowadza stopniowo. Z Radomiakiem złapał dziesięć minut, z Jagiellonią połowę spotkania. Co ważne, z białostoczanami w jednej akcji pokazał, dlaczego jest piłkarzem o potencjale reprezentacyjnym. Wypracował sytuację Milecie Rajoviciowi, ale rosły napastnik nie zdołał jej wykorzystać. Na więcej ze strony Urbańskiego trzeba poczekać, ale widać, że to "więcej" może nadejść, że nie jest to mrzonka. Temu chłopakowi piłka przy nodze nie przeszkadza, co już wyróżnia go na tle wielu polskich graczy.
Cała Legia czeka zaś na nadejście lepszych wyników. Najbardziej może czekać Iordanescu, którego wielu już skreśliło, który zdaniem wielu powinien pracować najpóźniej do końca rundy. Ja tego podejścia nie rozumiem i się z nim nie zgadzam. Rumun od samego początku podkreślał przecież, że nie jest zwolennikiem bardzo ofensywnego futbolu i, no cóż, to często widać. Gdyby jednak jego podopieczni byli nieco bardziej skuteczni, to nikt nie pomyślałby o kolejnej zmianie na stanowisku trenera. Na Łazienkowskiej nie jest tak gorąco, aby już decydować się na drastyczne kroki.

Przeczytaj również