Mistrz i jego uczeń. Spadkobierca myśli Guardioli chce dorównać i prześcignąć mentora

Zawsze dwóch ich jest, nie więcej, nie mniej. Mistrz i jego uczeń. Jeden by potęgę dzierżyć, drugi by jej pożądać - mawiał mistrz Yoda w kultowej serii George’a Lucasa. Dewiza Sithów idealnie odnosi się do nadchodzącego starcia, które rozegra się w sercu Manchesteru. Człowiek, który stworzył podwaliny pod nowoczesny obraz futbolu, stanie naprzeciw swojego pojętnego czeladnika. Mikel Arteta przez kilka lat zdobywał szlify pod czujnym okiem Guardioli, a nabytą wiedzę pragnie wykorzystać w procesie odbudowy Arsenalu.
Gdy w połowie grudnia włodarze “Kanonierów” oficjalnie ogłosili roszady na ławce trenerskiej, kibice “The Gunners” mogli poczuć się ambiwalentnie. Z jednej strony, zakończenie współpracy z bezjajecznym Unaiem Emery’m zwiastowało powiew świeżości i nadzieję na lepsze jutro, ale wybór jego następcy był nadzwyczaj ryzykowny. Przed podpisaniem kontraktu Arteta nie miał żadnego doświadczenia w zakresie samodzielnego prowadzenia drużyny. Na pierwszy rzut oka, żółtodziób jakich mało. Hiszpan jednak został po prostu stworzony, aby wykonywać tę pracę.
Piłkarz-trener
W przypadku wielu byłych zawodników, którzy piastują funkcje szkoleniowców, widoczne są pewne znaki firmowe ich sposobów pojmowania futbolu. Johan Cruyff zarówno w roli gracza, jak i trenera, oczarował świat futbolem totalnym. Diego Simeone sam zostawiał na murawie hektolitry krwi i potu, czego wymaga również od swoich podopiecznych. Z kolei Arteta, podobnie zresztą jak Guardiola, jawił się jako boiskowy analityk, który widzi znacznie więcej, niż pozostali partnerzy, chce jak najlepiej zrozumieć futbol, jego tajniki.
- Mikel był cały czas pochłonięty drużyną, żył Arsenalem, atmosferą. Pewnego razu w trakcie świąt zaprosił całą drużynę na obiad i już wtedy zachowywał się jak trener, rozmawiał z nami o taktykach, formacjach, jak powinniśmy grać, to go pochłonęło - zdradził niedawno Robin van Persie w rozmowie dla portalu “Goal”.
W wieku 38 lat niektórzy piłkarze nadal czynnie wykonują swój zawód, jednak wychowanek Barcelony był wcześnie gotowy do pójścia krok dalej, przejęcia batuty i dyrygowania zespołem zza linii bocznej. Potencjał Artety dostrzegł jego późniejszy nauczyciel, Pep Guardiola. I to jeszcze w momencie, gdy pomocnik kontynuował karierę.
Prawa ręka
Wiara Katalończyka w możliwości szkoleniowe młodszego kolegi objawiła się błyskawicznie. Jedną z pierwszych decyzji po przybyciu na Etihad było mianowanie Artety na asystenta. A warto dodać, że Guardiola, mimo ogromnej wiedzy i doświadczenia, lubi konfrontować idee z pomysłami sztabu, jest otwarty na wskazówki. Jeszcze za czasów pracy w Barcelonie to Tito Vilanova obmyślił plan przesunięcia Leo Messiego w centralną strefę, aby zdestabilizować szyki Realu Madryt w “El Clasico”.
Mikel również otrzymał szansę na wdrożenie autorskiej wizji. W trakcie rundy jesiennej tego sezonu Guardiola powierzył swojemu asystentowi zadanie opracowania taktyki na spotkanie z Arsenalem. Trener “Obywateli” zdawał sobie sprawę, że jego prawa ręka w trakcie pięciu lat spędzonych na Emirates dobrze poznała tajniki “Kanonierów”, zna ich słabe strony od podszewki. Były “Kanonier” zdecydował się na specyficzne ustawienie z Gabrielem Jesusem bliżej skrzydła i Kevinem de Bruyne na pozycji fałszywej dziewiątki. Belg zaserwował widzom recital spuentowany dubletem i asystą, potwierdzając w pewien sposób jakość szkoleniową aktualnego coacha AFC.
- Ludzie zawsze pytają mnie o treningi z Guardiolą, ale nigdy o to, czego się nauczyłem od Artety. Dogadywaliśmy się świetnie, to dobry trener, który niemal zawsze ma rację. Często przyglądał mi się na zajęciach i potem omawialiśmy co robię dobrze, a nad czym jeszcze muszę popracować - mówił w listopadzie Leroy Sane. - Jest fantastyczny dla nas, każdy zawodnik to potwierdzi, to nasz mentor. Nie wiem jaką decyzję podejmie, ale mam nadzieję, że będzie szczęśliwy - wyznał Gabriel Jesus, gdy brytyjskie media już podawały informacje o przejęciu Arsenalu przez Hiszpana.
Trzy lata pracy u boku Guardioli wystarczyły, aby przekonać działaczy “The Gunners” do uwierzenia w sprawczą moc byłego gracza. Manchester City przez ten czas zdobył multum trofeów i chociaż splendor zwykle spływał na pierwszego trenera, to sam Pep nie ukrywał ogromnego wkładu rodaka. W kwestii indywidualnej pracy z piłkarzami, Artetę należy uznać za istny wzór do naśladowania.
Spójna filozofia
Określenie stylu gry, który próbował wdrożyć w Londynie Unai Emery, byłoby niezwykle trudne. Chyba nawet sam 48-latek nie wiedział jak zabrać się za próbę wprowadzenia Arsenalu w erę “post-Wengerową”. Zatrudnienie Artety nie gwarantowało natychmiastowego postępu, ale pewność, że klub podąży w danym kierunku, zostanie nakreślony pewien plan w dziedzinach taktyki, a także budowy kadry.
- Mikel wniósł do drużyny inny rodzaj energii i szeroki wachlarz sposobów gry, które można przełożyć na boisku. Wierzymy w jego metody, uważnie go słuchamy. Wszyscy w szatni są podekscytowani tym projektem, panuje duży szum, wreszcie wszyscy mają podniesione głowy - opowiadał pomocnik Joe Willock. Anglik pochwalił aktualnego menedżera, jednocześnie wbijając małą szpileczkę Emery’emu.
Taka reakcja nie może dziwić, jeśli spojrzymy na progres, jaki “Kanonierzy” poczynili na przestrzeni zaledwie kilku tygodni z nowym sternikiem. Ugruntowana formacja 4-2-3-1, znacznie skuteczniejszy pressing oraz próba kombinacyjnej gry to niektóre ze znaków firmowych “The Gunners” w ostatnich kolejkach. Nie ma już mowy o jakichś “kombinacjach alpejskich” w stylu bunkrowania się przeciwko Leicester z piątką obrońców, jak to miał w zwyczaju Emery. Dodajmy, że feralny mecz “Lisy” i tak wygrały. Arteta uczy swoich podopiecznych szanowania piłki, radości z gry, próbuje stworzyć w północnym Londynie małą i nieco zmodernizowaną wersję Barcelony opartej na bazie filozofii Guardioli.
Przed stołecznymi daleka droga, aby w ogóle dorównać drużynom prowadzonym przez Katalończyka, ale samo ustalenie systemu trzeba uznać za postęp. Gnuśny, nudny i niemrawy zespół prowadzony przez Emery’ego nijak się ma do ostatnich energetycznych spotkań. A to dopiero początek wracania na właściwe tory.
Nie od razu wielki Arsenal zbudowano
Patrząc na tabelę, mówimy tylko o drobnym skoku w postaci awansu z jedenastej na dziewiątą lokatę. To naturalnie nie jest wystarczający rezultat, lecz walka o awans do europejskich pucharów jeszcze się nie zakończyła. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na wyniki “Kanonierów” z ostatnich miesięcy. Brzmi to niewiarygodnie, ale to jedyny klub, który w 2020 r. jeszcze nie zaznał gorzkiego smaku porażki. Pół żartem, pół serio, to małe nawiązanie do złotych czasów świetności “Invincibles”.
Arteta zasługuje na respekt oraz uznanie, ponieważ poprawił grę mimo braku jakichkolwiek wzmocnień personalnych. W trakcie styczniowego okna transferowego “Kanonierzy” właściwie zapadli w sen zimowy, zatem 38-latek musiał rzeźbić z tego, co zostało. I tu znów potwierdziły się jego wysokie umiejętności wydobywania z zawodników pełni potencjału. Nim doszło do przetasowań na ławce szkoleniowej, Bukayo Saka balansował na granicy pierwszego składu i rezerw. Dziś to jeden z czołowych wahadłowych na Wyspach.
Dalej: więcej szans otrzymał znakomicie prosperujący Gabriel Martinelli. Na Mesucie Oezilu postawiono już krzyżyk, a Arteta jednak uwierzył w jego odrodzenie, natchnął go do lepszych występów. Niemiec odwdzięczył się asystą przeciwko West Hamowi czy bramką z Evertonem. Grając z Manchesterem przebiegł nawet ponad 11,5 kilometra. Prawdopodobnie tyle, co w ciągu poprzednich dwóch lat łącznie. Wreszcie jest dla kogo i o co grać. Podobnie sprawa ma się z drobnym renesansem graczy pokroju Davida Luiza czy Granita Xhaki.
Wieczorne spotkanie z Manchesterem może oczywiście zakończyć passę bez porażki i wymazać dobrą formę londyńczyków, jednak jeden mecz nie zniweczy kilkumiesięcznego harówki. Przed Arsenalem długa i wyboista droga ku wielkości. Będą potknięcia, chwile słabości, zwątpienia, ale Mikel Arteta to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Odpowiedni przewodnik, który chce podołać wyzwaniu odrestaurowania Arsenalu. Pozostając w klimacie “Gwiezdnych Wojen”, z Emery’m na horyzoncie majaczyło Mroczne Widmo. Wreszcie na Emirates pojawiła się Nowa Nadzieja.
Mateusz Jankowski
***
Na relację na żywo ze spotkania City - Arsenal zapraszamy na Meczyki już od 20:45. Pierwszy gwizdek arbitra zaplanowano na 21:15! Wspólnie przeżywajmy wielkie piłkarskie emocje.